Na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie odbyły się w sobotę obchody 79. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Historia Szczecina jak w lustrze odbija wojenną i powojenną historię Europy i Polski - mówił prezydent miasta Piotr Krzystek.
Szczecińskie obchody 79. rocznicy wybuchu II wojny światowej odbyły się przed obeliskiem "Bohaterom Września 1939 r.", stojącym na Cmentarzu Centralnym.
"Wrzesień 1939 r. to smutny czas także dlatego, że zawiodły relacje między narodami, że nasi rzekomi sojusznicy zrobili niewiele, by uratować pokój. Tamta jesień to niestety triumf sojuszu faszyzmu i komunizmu, który bagnetami sowieckiej armii ramię w ramię z hitlerowcami rozszarpywał nie tak dawno powstałe z popiołów polskie państwo" - mówił podczas sobotniej uroczystości prezydent Szczecina Piotr Krzystek. Podkreślił, że "mimo beznadziejnej sytuacji" Polacy walczyli z honorem.
Prezydent miasta dziękował uczestnikom walk - między innymi kombatantom zebranym przy obelisku - "za niezwykłą i heroiczną postawę". "Dziękujemy nie tylko uczestnikom kampanii wrześniowej, których żyje już tak niewielu, ale także tym, którzy przez lata tworzyli największy w Europie ruch oporu" - powiedział Krzystek. Dodał, że druga wojna światowa tylko w części zakończyła się "zwycięstwem dobra nad złem", a Polska została przez zwycięzców "potraktowana niegodnie".
"Przez lata miliony Polaków musiały walczyć o wolny i dumny kraj. Także tu, w Szczecinie, który po 1945 r. stał się nowym domem dla setek tysięcy naszych ojców i dziadków" - powiedział Krzystek. Historia Szczecina XX w. - dodał - "jak w lustrze" odbija wojenną i powojenną historię Europy i Polski, "gdzie każde dziesięciolecie naznaczone jest społecznymi buntami przeciwko niesprawiedliwości i braku poszanowania ludzkiej godności".
Jak powiedział PAP żołnierz AK i powstaniec warszawski mjr Zbigniew Piasecki ps. "Czekolada", który w czasie wybuchu wojny mieszkał na Kresach Wschodnich, mimo młodego wieku miał świadomość znaczenia wydarzeń wrześniowych. "Mój ojciec był zawodowym wojskowym, wraz z pułkiem był na zachodzie, bronił granic Polski. Potem pułk wycofał się aż na tereny południowo-wschodniej Polski i tam dostał się do niewoli sowieckiej. (Ojciec) został zamordowany w Katyniu" - wspominał mjr Piasecki. Zaznaczył, że początek wojny był dla niego bardzo trudny.
"Jak zobaczyłem tych żołnierzy sowieckich, rozpłakałem się, dostałem nawet takich spazmów. Mama mnie przytuliła do siebie i mówiła do mnie, że to wszystko przejdzie, że się zmieni, a ja ciągle mówiłem, że nie ma tatusia i nie ma już Polski" - powiedział mjr Piasecki.
Kombatant zaznaczył, że bardzo ważne jest, aby nieustannie przypominać o historii i o tych, którzy "bardzo dużo z siebie dali" szczególnie w okresie okupacji.(PAP)
autorka: Elżbieta Bielecka
emb/ agz/