
Wizerunek nobliwego mężczyzny ze szpiczastą siwą brodą i o pogodnym spojrzeniu niewiele ma wspólnego z prawdziwą naturą Tomasza Arciszewskiego. W rzeczywistości był on jednym z najbardziej energicznych ludzi, jacy kiedykolwiek pojawili się na politycznej scenie Polski – i to zarówno w kwestii podejmowania decyzji, jak i po prostu życia.
Ale nie mogło być inaczej. Urodził się 4 listopada 1877 r. w rodzinie robotniczej, osiadłej pod Łodzią – a więc w czasach rewolucyjnych i w najbardziej zrewoltowanym miejscu zaboru rosyjskiego. W łódzkich fabrykach zaczął pracować jako nastolatek, bardzo szybko jednak rozpoczął działalność w socjalistyczno-niepodległościowej konspiracji, wkrótce stając się jedną z jej legend. Przekradanie się przez granice z walizkami bibuły, brawurowe ucieczki – tak wyglądała jego codzienność, zanim ukończył dwadzieścia lat. Po ich ukończeniu także zmieniło się niewiele.
Arciszewski w PPS
Zagrożony aresztowaniem przedostał się do Anglii, z której jednak niezadługo powrócił, by w Zagłębiu odbudować struktury Polskiej Partii Socjalistycznej. To wówczas zetknął się z równie krewkim rewolucjonistą, a później prezydentem II RP, Stanisławem Wojciechowskim, oraz jednym z czołowych członków Organizacji Bojowej PPS – Józefem „Montwiłłem” Mireckim. On sam również wziął udział m.in. w słynnym napadzie na pociąg pod Bezdanami w 1908 r., którym dowodził Józef Piłsudski, ale też w wielu mniejszych akcjach dywersyjnych. Piłsudskiemu towarzyszył też później w Związku Walki Czynnej, a następnie w Legionach – gdzie był organizatorem tzw. Oddziału Beków (w żargonie – bojowców), czyli wywiadowczo-dywersyjnej grupy, złożonej m.in. z dawnych członków Organizacji Bojowej.
Po wyzwoleniu rozpoczął karierę polityczną. Był ministrem w rządach Ignacego Daszyńskiego i Jędrzeja Moraczewskiego, od 1919 r. zaś posłem, a jednocześnie radnym Warszawy.
Arciszewski jako działacz emigracyjny
Po wybuchu II wojny światowej był jednym z szefów konspiracyjnej PPS-WRN, a 25 lipca został przerzucony do Londynu, by objąć funkcję następcy prezydenta Władysława Raczkiewicza. Pod koniec listopada, po dymisji Stanisława Mikołajczyka, został ostatecznie premierem Rządu RP na uchodźstwie. Był bezkompromisowo antysowiecki, co wobec postawy mocarstw zachodnich względem Stalina uczyniło go postacią w Londynie bardzo niewygodną. Z funkcji premiera został odwołany w kwietniu 1947 r. Do śmierci 20 listopada 1955 r. działał politycznie w Wielkiej Brytanii, nieustannie lobbując w sprawie Polski. Do końca nie stracił energii. Członek PPS, Zygmunt Zaremba, który spotkał go ponownie na początku lat 50. XX w., zanotował we wspomnieniach, że pod tym względem Tomasz Arciszewski wciąż miał w sobie więcej z krewkiego rewolucjonisty niż klasycznego męża stanu.
wla/