
Dowódca Wojsk Lądowych RP w latach 2006-2009, a w latach 2011–2013 wiceminister obrony narodowej. W 2005 r. był dowódcą Wielonarodowej Dywizji Centrum–Południe w Iraku.
Odważny, honorowy, empatyczny – tak o zmarłym gen. Waldemarze Skrzypczaku mówią przyjaciele. Niezależnie od tego, czy w mediach, czy wobec przełożonych: patrzył w oczy i mówił, jak jest. To jeden z najbardziej charyzmatycznych dowódców – ocenił gen. dyw. w st. spocz. Bogusław Pacek.
Generał Waldemar Skrzypczak był jedną z najważniejszych postaci współczesnych Sił Zbrojnych RP – charyzmatycznym dowódcą, który przeszedł wszystkie szczeble kariery wojskowej, doświadczonym strategiem wojennym i jednym z najbardziej rozpoznawalnych komentatorów spraw obronnych w Polsce. Przez lata uosabiał nie tylko profesjonalizm wojskowy, ale też cywilną odwagę w publicznym zabieraniu głosu na temat bezpieczeństwa kraju.
Urodził się 19 stycznia 1956 r. w Szczecinie, ale dzieciństwo i młodość spędził w Kołobrzegu, gdzie jego ojciec służył jako żołnierz 32 Pułku Zmechanizowanego. Śladami ojca podążył wcześnie – wstąpił do Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Pancernych w Poznaniu, a następnie ukończył Akademię Sztabu Generalnego Wojska Polskiego w Warszawie. W późniejszych latach doskonalił swoje kompetencje na kursach m.in. w USA i Wielkiej Brytanii. Od początku kariery uchodził za żołnierza z krwi i kości – pragmatyka, który nie boi się zmian i nowych wyzwań.
– To był wspaniały człowiek, oddany wojsku i żołnierzom. Potrafił słuchać i potrafił rozmawiać. To rzadko któremu oficerowi się zdarza – powiedział PAP gen. br. w st. sp. Jarosław Kraszewski. – Zawsze do mnie mówił „Młody”. Młody, pamiętaj, decyzję trzeba podejmować bardzo szybko, po to, żeby mieć czas na odkręcenie jej skutków. I ja to do dzisiaj stosuję – dodał.
Opowiedział, że po zakończeniu służby gen. Skrzypczak „podejmował szereg prób bycia prawdziwym emerytem, który to nie ma żadnych trosk, rozterek, ale zawsze upomina się o niego żołnierz”.
– No bo on był żołnierzem od urodzenia, jak to mówią: urodzony w kamaszach – zaznaczył gen. Kraszewski.
Kariera wojskowa Skrzypczaka trwała od 1976 do 2009 r. i obejmowała wszystkie kluczowe poziomy dowodzenia. Zaczynał jako dowódca plutonu i kompanii w 8 Pułku Czołgów w Żaganiu, następnie dowodził m.in. 32 Pułkiem Zmechanizowanym, 11 Dywizją Kawalerii Pancernej i 16 Dywizją Zmechanizowaną. Jego przełomowym momentem było objęcie dowództwa Wielonarodowej Dywizji Centrum–Południe w Iraku w 2005 r. Misja w Iraku przyniosła mu nie tylko uznanie, ale też wyjątkową perspektywę na realia współczesnych konfliktów zbrojnych.
W 2006 r. został Dowódcą Wojsk Lądowych RP – najwyższej formacji bojowej w kraju. Właśnie wtedy jego nazwisko zaczęło szeroko funkcjonować w debacie publicznej.
– On należał do elity polskich dowódców – ocenił gen. dyw. w st. sp. Bogusław Pacek.
Dodał, że pamięta, jak jego poprzednik na stanowisku, generał Edward Pietrzyk, typował go na swojego następcę – „właśnie dlatego, jak podkreślał, że jest osobą nietuzinkową, o ponadprzeciętnych cechach dowódcy, prawdziwym liderem”.
– A dzisiaj o prawdziwych liderów nie jest łatwo – zaznaczył.
Pacek podkreślił też, że jego przyjaciela cechowała wielka odwaga.
– Pamiętam nasz wspólny wyjazd do Iraku, jeszcze zanim został tam dowódcą, w gronie kilku generałów. Mieliśmy dużo czasu, żeby rozmawiać o wojsku, o problemach, trochę się pożalić – wspomniał.
Opowiedział, że w czasie tej jednej wizyty czterokrotnie do nich strzelano: kiedy lecieli śmigłowcem, podczas jazdy samochodem i dwa razy bez osłony jakiegokolwiek pojazdu.
– Zaimponował mi wówczas spokojem, rozwagą, podejściem do żołnierzy. To był wzór, jak się w takich trudnych momentach zachowywać. Nie dlatego, że jesteś generałem, ale dlatego, że jesteś żołnierzem – wskazał.
W sierpniu 2009 r. Skrzypczak złożył dymisję na znak protestu przeciwko – jak to określił – „ignorancji i niekompetencji cywilnych decydentów” wobec potrzeb wojska. Bezpośrednią przyczyną była śmierć polskiego żołnierza w Afganistanie. Zdaniem generała – „polskim żołnierzom odebrano sprzęt, na którym umieli walczyć, i dano coś, czego nie znali”.
Publiczna krytyka kierownictwa MON odbiła się szerokim echem. Jak mówił: „To nie generałowie przegrywają wojny, tylko politycy, którzy każą im walczyć bez narzędzi”.
W wywiadzie dla „Dziennika” gen. Skrzypczak wyraził przekonanie, że śmierci Polaka można było uniknąć, gdyby wojsko miało rozpoznawcze bezpilotowce większego zasięgu i lepiej uzbrojone śmigłowce. Zarzucił ministerialnej biurokracji, że kupuje nie ten sprzęt, który jest najpotrzebniejszy. Pytał, kiedy nadejdzie czas, że żołnierze przestaną żyć w atmosferze podejrzeń, w atmosferze histerii, posądzania o nieudolność, o słabe wyszkolenie, brak dyscypliny.
Dymisja Skrzypczaka była jednym z najgłośniejszych przypadków starcia wojskowej niezależności z politycznym zarządzaniem armią w III RP.
Jako dowódca Wojsk Lądowych Skrzypczak bronił także żołnierzy oskarżonych o zbrodnię wojenną – ostrzelanie wioski Nangar Khel w Afganistanie, gdzie zginęło sześć osób, w tym kobiety i dzieci. Po ujawnieniu sprawy generał wielokrotnie zapewniał, że wierzy w niewinność żołnierzy. Mówił, że w razie przegrania przez nich procesu rozważy odejście z armii. Gdy sąd w pierwszej instancji uznał, że oskarżeni żołnierze są niewinni, Skrzypczak nie krył satysfakcji.
– Generałowie czasu pokoju nie mają okazji wykazywać się odwagą w walce z przeciwnikiem, ale czasami dużą odwagą jest także mówienie tego, co niepopularne, tego, co może przynieść utratę stanowiska, utratę jakichś apanaży, przywilejów. Generał Skrzypczak tego nigdy nie brał pod uwagę – podkreślił w rozmowie z PAP gen. dyw. w st. spocz. Bogusław Pacek.
Powiedział, że bardzo cenił w nim jego odwagę cywilną.
– Niezależnie od tego, czy to było w mediach, czy wobec przełożonych, czy wobec podwładnych: po prostu patrzył w oczy i mówił, jak jest. No na pewno był to jeden z najbardziej charyzmatycznych dowódców na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci – ocenił.
Sprawę Nangar Khel gen. Pacek nazwał „trudnym momentem w polskiej historii, nie tylko w życiu Waldka Skrzypczaka”, ponieważ „od polskich żołnierzy, którzy pojechali tam dlatego, że wysłało ich tam państwo, żeby realizowali zadania, to państwo się od nich odwróciło”.
– Generał Skrzypczak stanął twardo po stronie żołnierzy, ale tak naprawdę stanął po stronie wojska – ocenił gen. Pacek.
Jego postawę doceniali także zwyczajni żołnierze, którzy, w opinii Packa, go uwielbiali.
– General Skrzypczak, jako chyba jedyny generał w Wojsku Polskim, był nie tylko szanowany, bo to określenie można dopasować do wielu dowódców, ale po prostu kochany przez żołnierzy – powiedział gen. Pacek.
Wspomniał, że kiedy Skrzypczak pojawiał się wśród nich, witał się z szeregowymi, „to rozmawiał z nimi tak, jakby rozmawiał z własnymi dziećmi, troszczył się o nich. Pamiętał imiona żołnierzy, czasami sprzed wielu lat, co zawsze budziło ogromny szacunek i radość”.
– Prywatnie był to człowiek wielkiego serca, wielkiej empatii, chociaż z tej strony ludzie może nie znali go za bardzo – dodał.
Po odejściu z wojska Skrzypczak nie zniknął z życia publicznego. Wręcz przeciwnie – zyskał renomę niezależnego eksperta ds. wojskowości. W latach 2011–2013 pełnił funkcję wiceministra obrony narodowej, odpowiadając za modernizację armii. Po zakończeniu pracy w MON regularnie komentował sprawy obronności w mediach. Jego analizy – szczególnie po agresji Rosji na Ukrainę – były szeroko cytowane. Ostrzegał przed konsekwencjami braku przygotowania NATO na możliwy konflikt regionalny i apelował o realne wsparcie dla Ukrainy i opozycji na Białorusi.
W 2023 r. jego wypowiedzi o możliwym wsparciu dla ewentualnego powstania na Białorusi wywołały międzynarodowe reperkusje, m.in. reakcję Łukaszenki. Skrzypczak nie wycofał się jednak z tego, co powiedział: „Wojna nie zaczyna się wtedy, kiedy padnie pierwszy strzał. Wojna zaczyna się w głowie – a my nie możemy być głusi i ślepi” – wskazał wtedy.
W 2010 r. opublikował książkę „Moja wojna” – osobisty i bezkompromisowy zapis doświadczeń ze służby. Pozycja ta uznawana jest za jedno z najciekawszych świadectw współczesnego dowódcy Wojska Polskiego.
W ostatnich latach ciężko chorował.
– Mieliśmy okazję się spotykać, rozmawiać o jego chorobie. Zdawał sobie sprawę z tego, że jest ciężko, ale, jak to generał Skrzypczak: głowa do góry, cała naprzód – opowiedział jego przyjaciel gen. Pacek.
Jak wspomniał, „Waldek nie chciał w ostatnich dniach swojego życia pokazywać swojej słabości, wprawdzie mówił do ludzi najbliższych, że może to są jego ostatnie rozmowy, ale szedł tak, jak żołnierz, do ostatniego momentu, z podniesioną głową”.
Gen. Pacek podkreślił, że Waldemar Skrzypczak do ostatniego dnia myślał o wojsku.
– O armii, o tym, żeby było w niej lepiej. Widział rzeczy, które należy zmieniać. Po prostu żył wojskiem – zaznaczył i dodał: „był człowiekiem wielkiego honoru i, przede wszystkim, ogromnej odwagi”.
Generał Skrzypczak do końca życia pozostał aktywny w mediach i debacie publicznej. Zmarł 21 lipca 2025 r. w wieku 69 lat. Jego śmierć wywołała szeroki oddźwięk, a kondolencje składali m.in. minister obrony narodowej, byli współpracownicy i żołnierze.
Waldemar Skrzypczak zapisał się w historii jako dowódca, który nie bał się mówić prawdy, nawet jeśli była niewygodna. Łączył pragmatyzm pola walki z wizjonerstwem strategicznym. Dla wielu był „głosem armii” – niezależnym, ostrym, ale zawsze zatroskanym o bezpieczeństwo Polski.
– Przejdzie do historii jako człowiek wielkiej klasy, wielkiej wiedzy i wspaniały dowódca – podkreślił gen. Pacek.
Mira Suchodolska (PAP)
mir/ joz/ mhr/