Łącznie blisko 13 mln zł zadośćuczynienia i odszkodowania domaga się córka byłego żołnierza AK, skazanego po wojnie na 10 lat łagru, który w ramach dodatkowej kary trafił też do przymusowej pracy w kopalni złota w ZSRR. W środę przed Sądem Okręgowym w Białymstoku zakończyło się postępowanie w tej sprawie. Wyrok ma być ogłoszony w przyszłym tygodniu.
Pełnomocnicy prawni córki b. żołnierza AK stoją na stanowisku, że represje, które go dotknęły w latach 1944-1956 związane były z jego działalnością niepodległościową, a zapadły wyrok nie był pomyłką sądową. Zwracają uwagę, że było to 10 lat więzienia za przynależność do zbrojnego podziemia Armii Krajowej i agitację przeciwko ZSRR, a dodatkową represją było skierowanie go na dwa kolejne lata prac przymusowych do kopalni złota na terytorium ZSRR.
Wnioskują o 12 mln zł zadośćuczynienia za represje oraz 963 tys. zł odszkodowania, m.in. za zarobki utracone w ciągu 12 lat.
W środę zakończyło się postępowanie dowodowe w tej sprawie, a strony wygłosiły mowy końcowe.
"Dla ówczesnego systemu politycznego ojciec wnioskodawczyni stanowił wroga, którego - według władzy - należało zlikwidować" - mówiła mec. Ewelina Orzoł. Podkreślała, że pozbawienie wolności ojca wnioskodawczyni stanowiło "represje ówczesnych władz ze względu na niepodległościową działalność". Mówiła, że po zatrzymaniu trafił on do aresztu, a po wyroku - do obozu pracy i w skutek represji ówczesnych władz "nieodwracalnie utracił 12 lat swojego życia".
Mówiła o torturach psychicznych i fizycznych podczas przesłuchań; podkreślała, że po odbyciu kary mężczyzna bezprawnie trafił na kolejne dwa lata do "ciężkich prac wydobywczych w kopalni złota", przypominała że transport "o chlebie i wodzie" w głąb ZSRR trwał wiele tygodni i odbywał się w tragicznych warunkach, w obozie osadzeni byli bici i poniżani, głodzeni i zmuszani do niewolniczej pracy, bez kontaktu ze światem zewnętrznym i rodziną.
"Jego pobyt w łagrze pozostawił w psychice ogromne spustoszenie, a trauma, którą przeżył w obozie, doprowadziła do nieodwracalnych zmian w jego psychice (...) Po powrocie do domu nie był już tym samym człowiekiem, co przed aresztowaniem" - dodała.
Prokuratura co do zasady, ale nie co do kwoty, zgadza się z zasadnością wniosku dotyczącego zadośćuczynienia, chce jednocześnie oddalenia wniosku o odszkodowanie. "Kwota zadośćuczynienia ma być odpowiednia, ale nie może prowadzić do bezpodstawnego wzbogacenia, a ta kwota żądana wnioskiem, do takiego by niewątpliwie prowadziła" - mówiła prok. Wiesława Sawośko-Grębowska.
Zwracała też uwagę, że w karcie ewidencyjnej repatrianta, która znajduje się w materiale dowodowym postępowania, okres odbywania kary jest inny, niż wskazany we wniosku i dotyczy lat 1946-1955. Mówiła, że dokładnie nie wiadomo, jakie jest źródło informacji o aresztowaniu ojca wnioskodawczyni w 1944 roku.
"Nie znamy jego losów indywidulnych. Wszystko co jest zawarte we wniosku, są to przekazy historyczne dotyczące tej grupy ludzi, czyli członków AK, którzy oczywiście walczyli o niepodległość i co do tego nie ma żadnych wątpliwości" - mówiła prok. Sawośko-Grębowska. (PAP)
autor: Robert Fiłończuk
rof/ akub/