Po wykonaniu dodatkowych badań, eksperci mają niemal pewność, że kamionkowa butelka wydobyta z wraku żaglowca, który ok. 200 lat temu zatonął w Zatoce Gdańskiej, zawierała pierwotnie gin typu genever – odmianę tradycyjnego trunku m.in. Belgów i Holendrów.
Butelkę wydobyto z wraku, który spoczywa na dnie Zatoki, na głębokości 12 metrów i w odległości ok. 4 kilometrów na wschód od Gdyni Orłowa. Na pozostałości statku natrafili przed rokiem, w trakcie rutynowego sondażu dna, pracownicy Urzędu Morskiego w Gdyni. Zawiadomieni przez nich archeolodzy z Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku na przełomie czerwca i lipca przeprowadzili z pomocą nurków badania wraku.
W trakcie tych prac wydobyto na powierzchnię elementy statku, a także fragmenty i całe okazy naczyń, w tym wysoką na około 30 cm kamionkową butelkę wypełnioną płynem. Naczynie było świetnie zachowane i zakorkowane, a wytłoczony na nim napis "Selters" sugerował, że wewnątrz może znajdować się woda sodowa produkowana już od kilku wieków w okolicach miejscowości o tej samej nazwie w paśmie górskim Taunus w Niemczech.
Butelkę wydobyto z wraku, który spoczywa na dnie Zatoki, na głębokości 12 metrów i w odległości ok. 4 kilometrów na wschód od Gdyni Orłowa. Na pozostałości statku natrafili przed rokiem, w trakcie rutynowego sondażu dna, pracownicy Urzędu Morskiego w Gdyni.
Na początku lipca archeolodzy przekazali butelkę laboratorium badawczemu J.S. Hamilton Poland w Gdyni. Po kilku tygodniach eksperci wydali wstępną opinię, z której wynikało, że w butelce znajdował się 14-procentowy destylat alkoholowy. W ich opinii naczynie mogło pierwotnie zawierać mocniejszy trunek, który został rozcieńczony wodą. Już wówczas podejrzewali, że butelka mogła kryć rozwodniony gin typu genever (jenever) - tradycyjny trunek m.in. Belgów i Holendrów. Postanowili jednak wykonać dodatkowe, bardziej szczegółowe badania.
W poniedziałek eksperci, którzy badali płyn, dostarczyli muzeum ostateczne wyniki. „Na podstawie przeprowadzonych testów i obliczeń ustaliliśmy, że pierwotnie w butelce znajdował się 43-procentowy alkohol, który został rozcieńczony wodą morską z Zatoki Gdańskiej. Najwyraźniej korek, który zatykał szyjkę naczynia, nie był do końca szczelny i – gdy statek zatonął, do butelki wlała się woda z Bałtyku” – powiedział PAP ekspert laboratorium dr Stanisław Kmieciak.
Ekspert dodał, że nadzwyczajna czystość alkoholu wskazywała na to, że nie może chodzić o wódkę czy whisky. „Te dwa trunki destyluje się tylko raz, płyn zawierałby więc więcej zanieczyszczeń. Natomiast genever destylowany jest dwukrotnie, więc alkohol ten jest czystszy” – powiedział PAP Kmieciak, dodając, że w płynie znaleziono też śladowe ilości związków pochodzących z owoców jałowca.
„To wszystko pozwala nam z bardzo dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że pierwotnie w butelce znajdował się gin typu genever, który najwyraźniej ktoś wlał do butelki po wodzie mineralnej. Zresztą genever, który służył często do celów leczniczych, tradycyjnie był sprzedawany i przechowany właśnie w kamionkowych butelkach” – podsumował Kmieciak.
Butelka z napisem "Selters" nie była pierwszym naczyniem z zawartością, jakie wydobyli z dna morza archeolodzy podwodni z Narodowego Muzeum Morskiego. W 2009 r., w czasie eksploracji innego wraku, naukowcom trafiły się dwie takie, również ok. 200-letnie, niespodzianki: sporych rozmiarów kamionkowy słój, który - jak wykazały badania, zawierał masło oraz butelka z piwem. Oczywiście oba produkty były zepsute.
Po wstępnym badaniu wraku, z którego wydobyto kamionkową butelkę, archeolodzy uznali, że statek mógł zostać zbudowany na początku XIX wieku. Jak poinformował w poniedziałek PAP archeolog podwodny Tomasz Bednarz z Narodowego Muzeum Morskiego, przypuszczenia te potwierdziły badania dendrochronologiczne (na podstawie układu słojów drewna, pozwalają one ocenić, kiedy ścięto dane drzewo).
Bednarz poinformował, że z badań wynika, iż statek został zbudowany na początku lat 30. XIX wieku z drewna pochodzącego z lasów rosnących na Pomorzu Gdańskim. Jak dodał, jednostka była używana lokalnie do transportu towarów na wodach Zatoki Gdańskiej. Specyficzna konstrukcja statku i duża ilość kamieni znaleziona w szczątkach wraku sugerują, że służył on do przewożenia właśnie tego materiału budowlanego. Archeolodzy nazwali więc wrak "Głazikiem". „Najprawdopodobniej kamienie przewożone nim w momencie zatonięcia miały zostać użyte do budowy umocnień przy wejściu do gdańskiego portu” – powiedział PAP archeolog. (PAP)
aks/ ls/