Byłem tak zbuntowany, że niezbyt podobała mi się nawet Solidarność. To była zbyt ugodowa siła, Wałęsa ciągle dążył do porozumienia z komunistami. Natomiast my, „gorące głowy”, chcieliśmy podpalać komitety – mówi PAP lider zespołu Big Cyc, Krzysztof Skiba. PAP: Gdzie Pana zastał stan wojenny?
Słuchając wspomnień o 13 grudnia 1981 dowiadujemy się zwykle o brutalnym wyciąganiu internowanych z ich mieszkań, o próbach ucieczki, pobiciach, waleniu do drzwi, pałowaniu. O niedzielnym poranku bez Teleranka, o głuchym telefonie. O zaskoczeniu, jakie budziło przemówienie generała. Może właśnie dlatego tak duże wrażenie wywarła na mnie relacja Stanisława Handzlika, który niespodziewanie dla siebie samego, godzina po godzinie dokładnie „śledził” wszelkie sygnały, wskazujące na zbliżające się niebezpieczeństwo. Tej grudniowej nocy, która dopiero później stała się „słynną grudniową nocą”, znalazł się, jak sam mówi, w „ogniu wydarzeń”, jakie miały miejsce w sercu Nowej Huty.
Doskwierał mi głód prawdy, do działania pchała niezgoda na absurdalną rzeczywistość. Myślę, że działalność Solidarności można porównać do rozciągniętego w czasie powstania narodowego – wygranego i nie okupionego daniną krwi - wspomina działaczka opozycji Ewa Bierezin. PAP: Jak wspomina i ocenia Pani obecnie wydarzenia stanu wojennego?
51 proc. respondentów TNS OBOP uznaje za uzasadnioną decyzję o wprowadzeniu 13 grudnia 1981 r. stanu wojennego; przeciwnego zdania jest 27 proc. badanych Polaków. Wg sondażu, od 1991 r. następowały zmiany w opinii, ale nie widać trendu w którąkolwiek stronę.
W debatach o stanie wojennym warto unikać przesadnej martyrologii, co pozwoli nam lepiej uczyć młodych ludzi historii - przekonywał historyk prof. Jerzy Eisler, otwierając konferencję "Warszawa Niepokonana 1980-1989. Antysystemowe formy oporu w stolicy".
Prezes PiS Jarosław Kaczyński oświadczył w czwartek, że głównym przesłaniem marszu planowanego na 13 grudnia będzie pamięć o stanie wojennym, a także kwestia współczesnych zagrożeń dla niepodległości Polski.
Gen. Wojciech Jaruzelski niezmiennie bronił decyzji o wprowadzeniu stanu wojennego. Twierdził, że uchronił Polskę od chaosu gospodarczego, bratobójczej walki i sowieckiej interwencji zbrojnej, która byłaby konsekwencją procesu rozkładu państwa i destabilizacji regionu.
Stan wojenny był mniejszym złem, ale zło nawet mniejsze jest również złem - pisze w swojej najnowszej książce "Starsi o 30 lat" Wojciech Jaruzelski. Jego zdaniem decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego wyszła naprzeciw oczekiwaniom społeczeństwa.