Marzec '68 był zrywem wolnościowym polskiej młodzieży. Brali w nim udział nie tylko studenci, ale i młodzi robotnicy - mówi PAP Bronisław Wildstein, publicysta i członek Kolegium IPN. Obecny w marcowej kampanii władz PRL antysemityzm nie miał nic wspólnego z postawami Polaków - dodaje.
Z zachowanych dokumentów wynika, że w marcu 1968 r. prymas Polski kard. Stefan Wyszyński stanął w obronie studentów i potępił antysemityzm - przypomina biuro prasowe KEP w przeddzień 50. rocznicy "wydarzeń marcowych".
Niezawinione przez społeczeństwo, lecz obiektywnie istniejące konsekwencje Marca '68 to emigracja i wspomnienie antysemickiej nagonki u tych, którzy wyemigrowali. Obudzono demona wrogości, a nadwrażliwość w relacjach polsko żydowskich trwa do dziś - powiedział PAP Adam Sandauer.
"Sejm RP wyraża szacunek dla wszystkich walczących wówczas o wolność i demokrację, potępia komunistycznych organizatorów antysemickich prześladowań oraz dziękuje za solidarność z prześladowanymi" - głosi treść przyjętej we wtorek przez Sejm uchwały, która uczciła pamięć o wydarzeniach Marca '68.
Kard. Stefan Wyszyński w Marcu ‘68 r. wystąpił przeciw antysemityzmowi i rasizmowi - powiedziała PAP dr Ewa Czaczkowska z UKSW, odnosząc się do zarzutu redaktora naczelnego GW Adama Michnika, że kard. Wyszyński zachował się wówczas wstrzemięźliwie wobec antysemickiej propagandy.
50 lat temu, 8 marca 1968 r. odbył się wiec protestacyjny studentów UW w związku ze zdjęciem wystawianych w Teatrze Narodowym „Dziadów” oraz relegowaniem z uczelni Adama Michnika i Henryka Szlajfera. Stało się to początkiem tzw. wydarzeń marcowych, czyli buntu młodzieży, a jednocześnie kryzysu politycznego związanego z walką frakcyjną wewnątrz PZPR, rozgrywaną w atmosferze antysemickiej i antyinteligenckiej propagandy.
50 lat temu, 8 marca 1968 r. odbył się wiec protestacyjny studentów Uniwersytetu Warszawskiego w związku ze zdjęciem wystawianych w Teatrze Narodowym „Dziadów” oraz relegowaniem z uczelni Adama Michnika i Henryka Szlajfera. Stało się to początkiem tzw. wydarzeń marcowych, czyli kryzysu politycznego związanego z walką polityczną wewnątrz PZPR, rozgrywaną w atmosferze antysemickiej i antyinteligenckiej propagandy.
„Ale czy wyobrażenie żydowskiego kidnapera nie jest ideą polityczną, i to porywającą? Wprawdzie opiera się na halucynacji, ale jak żadna inna idea swoich czasów potrafiła zjednoczyć rozbite społeczeństwo. Niechęć do +Żyda-krwiopijcy+, figury zrozumiałej dla wszystkich adresatów: katolików, narodowców i komunistów, stała się po drugiej wojnie światowej spoiwem polskiej wspólnoty wyobrażonej” – pisze Joanna Tokarska-Bakir.