Gdy w grudniu 1981 r., tuż po wprowadzeniu stanu wojennego, górnicy z kopalni Wujek rozpoczęli protest, ich pierwszym żądaniem było zwolnienie aresztowanego przywódcy zakładowej Solidarności, Jana Ludwiczaka. O krwawej pacyfikacji zakładu 16 grudnia i śmierci dziewięciu kolegów lider związkowy dowiedział się kilka dni później, był internowany.
Choć od krwawej pacyfikacji katowickiej kopalni Wujek - w której od milicyjnych kul zginęło dziewięciu górników - mija 30 lat, nie wszystkie sprawy sądowe związane z tą tragedią zakończyły się ostatecznymi wyrokami. Ukarani zostali już zomowcy z plutony specjalnego, środowisko Wujka ciągle czeka jednak na prawomocny wyrok w procesie byłego szefa MSW gen. Czesława Kiszczaka i orzeczenie sądu w procesie twórców stanu wojennego.
Koncert w katowickim Spodku pt. "Droga do wolności", widowisko multimedialne pod Krzyżem kopalni Wujek, podziemna rekonstrukcja strajku, znalazły się w kilkudniowym programie centralnych obchodów 30. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego.