Były minister spraw zagranicznych i współprzewodniczący Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych Adam Daniel Rotfeld o odnalezionej przez prof. Natalię Lebiediewą liście nazwisk 1996 polskich obywateli wywiezionych do więzienia NKWD w Mińsku: "Dobrze się stało, że pani Natalia Lebiediewa prowadzi w tej sprawie od wielu lat poszukiwania. To, co znalazła z całą pewnością jest godne najwyższego uznania i naszej wdzięczności. Bez niej do tych dokumentów byśmy nie dotarli.
W Mińsku rozstrzelano większość z 1996 osób, których nazwiska są na znalezionej przez prof. Natalię Lebiediewą liście Polaków przewożonych w 1940 r. do więzień NKWD w tym mieście – powiedział PAP w czwartek historyk Ihar Kuzniacou z białoruskiego oddziału Memoriału.
Dokument odnaleziony przez prof. Natalię Lebiediewą w rosyjskich archiwach z całą pewnością nie jest białoruską listą katyńską - oświadczył Ośrodek Karta, w którego zasobach znajduje się lista "odkryta" przez rosyjską badaczkę. O odkryciu białoruskiej listy katyńskiej poinformowała w czwartek "Gazeta Wyborcza".
Przedstawiciel Ministerstwa Sprawiedliwości Białorusi Uładzimir Adamuszka zanegował we wtorek istnienie tzw. białoruskiej listy katyńskiej. Według niego tej listy nie ma, ponieważ polscy wojskowi byli jedynie przewożeni przez terytorium Białorusi "tranzytem".
11 kwietnia 1943 r. podany został pierwszy oficjalny komunikat niemiecki dotyczący Zbrodni Katyńskiej: Agencja Transocean poinformowała na podstawie raportu niemieckich władz w Smoleńsku o "odkryciu masowego grobu ze zwłokami 3.000 oficerów polskich". Dwa dni później w Berlinie w siedzibie MSZ odbyła się konferencja prasowa poświęcona odkryciu masowych grobów w Katyniu.
Nie ma dowodów, że w Kuropatach pod Mińskiem pogrzebano ciała ponad 3,8 tys. ofiar zbrodni katyńskiej. Jest to jednak miejsce najbardziej prawdopodobne - mówią badacze z PAN i IPN, komentując przypuszczenia białoruskiego historyka, że Polaków pochowano także w innych miejscach.