Poranek był ciepły, ale pogoda mogłaby być lepsza. „Nabrzeże było zalane deszczem i skąpane w lekkiej mgle” - pisał dziennikarz Bohdan Witwicki. Na brzegu zgromadził się tłum gapiów. Były wiązanki róż i goździków, a także orkiestra, która zagrała Mazurka Dąbrowskiego, „My, Pierwsza Brygada” oraz kilkanaście innych pieśni i piosenek.
Luxtorpeda, transatlantyk Batory, sławojka. Lalka „Szrajerka”, pocztówka z wieżowcem Prudential i Koziołek Matołek. Płyta wytwórni Syrena-Electro z nagraniem orkiestry Golda i Petersburskiego, motocykl Sokół, „Elementarz” Falskiego. Podkładka pod kufel z reklamą piwa Heberbusch i Schiele, Papierosy Egipskie, plakat z reklamą „cukier krzepi”. I wiele innych – w sumie 100.
Fotografie i fragmenty wspomnień osób podróżujących do Ameryki transatlantykiem „Batory” można zobaczyć na plenerowej wystawie w Warszawie. Ekspozycja przybliża historie osób, które często decydowały się na tę podróż „w jedną stronę”.
2 maja 1979 r. na St. Croix - wyspie odkrytej przez Kolumba - zmarł kapitan Zygmunt Deyczakowski; pod jego wojennym dowództwem „Batory” zyskał miano „lucky ship” (szczęśliwy statek). Choć pisał o nim m.in. autor „Znaczy Kapitan” Karol Olgierd Borchardt, jest dziś niemal zapomniany.
1 maja 1934 r. we włoskiej stoczni w Monfalcone nad Adriatykiem położono stępkę transatlantyku „Batory” - legendarnego „szczęśliwego statku”, który - wraz z bliźniakiem „Piłsudskim” - zaprojektowano przed wojną jako pływające ambasady polskiej kultury.
11 kwietnia 1969 r. z Gdyni wypłynął w dziewiczy rejs do Montrealu transatlantyk „Stefan Batory”, następca „Batorego”; pływającego ogniwa między Macierzą a diasporą. Legenda statków wciąż żyje - mówi PAP antykwariusz Juliusz Kłosiński. Tydzień temu wystawiono w internecie szalupę ze „Stefka” za 70 tys. zł.
Muzeum Emigracji w Gdyni pozyskało kolekcję 220 zdjęć wykonanych na pokładzie najsłynniejszego polskiego transatlantyku - MS „Batory”. Skany fotografii, których autorem jest etatowy fotograf z „Batorego”, umieszczone zostaną w ogólnodostępnej bazie internetowej.
Wiosna 1934 roku. W stoczni w Monfalcone pod Triestem rozpoczyna się budowa dwóch potężnych statków zamówionych przez polski rząd. Pierwszy nosi roboczą nazwę 1126, drugi 1127. Stalowe kadłuby ważą po około 5 tysięcy ton. Gdy okręty dostaną już nazwy – „Piłsudski” i „Batory” ich waga dla polskiej marynarki będzie niepoliczalna – staną się przedmiotami dumy, symbolami, ale też świadkami, uczestnikami i bohaterami wielkiej historii. Opowiada ją w książce „Pod polską banderą” Grzegorz Rogowski. Aktualnej tym bardziej, że 15 września 2015 roku minie 80 lat od rozpoczęcia pierwszego rejsu MS „Piłsudski”.