Zrzuty z pomocą dla Powstania Warszawskiego były jedną z najtrudniejszych operacji powietrznych podczas II wojny światowej, ale ta historia niezwykłej odwagi jest zapomniana na Zachodzie – pisze we wtorek w „The Daily Telegraph” Richard Aldwinckle, którego ojciec uczestniczył w tych misjach.
70 lat temu, 7 sierpnia 1952 r., w murach więzienia mokotowskiego rozstrzelanych zostało sześciu oficerów lotników oskarżonych o „udział w spisku mającym na celu obalenie siłą władz państwa i szpiegostwo”. Większość z nich w czasie II wojny światowej walczyła w polskim lotnictwie.
Pomnik przypominający o roli polskich pilotów w walkach o Normandię podczas II wojny światowej stanie w czerwcu we francuskiej miejscowości Plumetot, dokąd w sierpniu 1944 roku przyleciały z Wielkiej Brytanii trzy polskie dywizjony myśliwskie.
Specjaliści z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie prowadzą prace identyfikacyjne nad szczątkami dwóch polskich pilotów RAF, których pochowano na cmentarzu wojennym w Belgii. Ciała należą prawdopodobnie do załogi bombowca.
Ostatni żyjący dowódca polskiego dywizjonu lotnictwa z II wojny światowej Franciszek Kornicki zwyciężył w plebiscycie Muzeum Królewskich Sił Powietrznych (RAF) i dziennika "The Telegraph" na bohatera wystawy na stulecie RAF w 2018 roku.
Znane są losy polskich dywizjonów walczących w Bitwie o Anglię, opowieści Arkadego Fiedlera unieśmiertelniły rolę Polaków w starciach z Luftwaffe. Opisane zostały również powojenne „przygody” Jana Zumbacha – polskiego pilota, który w latach 60. jako lotniczy „pies wojny” tworzył lotnictwo Katangi. Witold Łanowski – nazywany przez kolegów „Lanny” jest postacią mniej znaną szerokim kręgom, choć kultową w środowisku pasjonatów wojskowego lotnictwa. Jego własne wspomnienia dowodzą tego, że słusznie.
Ponad 250 osób, w tym kombatanci, przedstawiciele polskich i brytyjskich sił zbrojnych oraz władz lokalnych, uczciło w sobotę 75. rocznicę Bitwy o Anglię podczas uroczystości przy pomniku polskich lotników koło bazy lotniczej Northolt w zachodnim Londynie.