Katolicki akt apostazji przypomina średniowieczne praktyki wykluczenia ze społeczności ludzkiej. W oczach Kościoła człowiek, który go dokonał, umarł - opisuje historyk religii prof. Zbigniew Mikołejko. Dodaje, że jednocześnie rzeka wiernych odpływa z Kościoła dyskretnie. "Nie zawsze zdajemy sobie sprawę, ale przez wiele wieków w historii wspólnota ludzka nie była wspólnotą narodu, czy państwa, ale wspólnotą wiary. Jeśli ktoś się tej wiary wyrzekał, stawiał się poza społeczeństwem" - wyjaśnia prof. Mikołejko.