40 lat temu, w sierpniu 1980 r., na Wybrzeżu wybuchły strajki, których efekty okazały się przełomowe dla losów Polski i tej części Europy. „Dyscyplinarne” zwolnienie Anny Walentynowicz, suwnicowej ze Stoczni Gdańskiej im. Lenina, doprowadziło do powstania największego ruchu społecznego w polskiej historii. Jego rzeczywistym celem nie było wyłącznie dążenie do poprawy warunków pracy, lecz również przebudowa systemu PRL i zorganizowanie społeczeństwa niezależnego od instytucji totalitarnych.
Szef Solidarności Piotr Duda podziękował wszystkim bezimiennym uczestnikom protestów organizowanych latem 1980 r. Dzięki nim możemy dziś żyć w wolnym kraju – mówił podczas piątkowych uroczystości 40. rocznicy strajku w fabryce Fazos w Tarnowskich Górach.
1 lipca 1980 r. władze PRL ogłosiły podwyżkę cen niektórych artykułów mięsnych i wędlin. Jej dolegliwość była tym większa, że zostały nią objęte również bufety i stołówki pracownicze. To była kropla, która przelała czarę goryczy. Do rangi symbolu urosła scena, która rozegrała się w stołówce Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego w Świdniku 8 lipca 1980 r., kiedy to jeden z robotników rzucił kotlet mielony na ziemię, stwierdzając, że ten nie dość, iż jest taki drogi, to do tego taki mały.
30 sierpnia 1980 w Szczecinie, 31 sierpnia 1980 w Gdańsku, 3 września 1980 r. w Jastrzębiu-Zdroju – podpisano najbardziej znane porozumienia, otwierające drogę do tworzenia niezależnych związków zawodowych w komunistycznej Polsce. Ale niejako po drodze było jeszcze jedno porozumienie, niezwykle ważne, które poprzedzało umowę z Jastrzębia-Zdroju. Zostało podpisane w Wałbrzychu 2 września 1980 r. Całkowicie pomijane i marginalizowane.