Po wprowadzeniu stanu wojennego obóz władzy chroniony był przed mrzonkami o pluralizmie potrójną barierą. Do marksizmu i przywiązania do monopolu na sprawowanie rządów doszedł nowy element: strach. Świadomość negatywnych emocji, jakie wywołało uderzenie w „Solidarność”, musiała dodatkowo powstrzymywać komunistów przed weryfikacją sympatii społecznych w drodze wyborów. A jednak brzemię dźwiganej w pojedynkę władzy było tak ciężkie, że w kręgach zaufanych doradców pojawiła się myśl, by z kimś się tym brzemieniem podzielić.