40 lat temu, 3 czerwca 1982 r., w Warszawie zginął Emil Barchański. Okoliczności śmierci chorego na astmę oskrzelową 16-latka wskazują, że został on zamordowany przez SB, która upozorowała utonięcie w Wiśle. Barchański jest uważany za najmłodszą ofiarę stanu wojennego.
Emil Piotr Barchański urodził się 6 czerwca 1965 r. w Warszawie. Pod koniec lat sześćdziesiątych jego rodzice rozwiedli się. W 1972 r. Krystyna Barchańska wyszła ponownie za mąż za malarza i grafika Jerzego Wardęckiego. Zamieszkali w bloku przy ul. Bonifraterskiej 16. U Emila lekarze wykryli silną astmę oskrzelową na tle alergicznym, zalecając mu pobyty w sanatorium w Rabce. Choroba uniemożliwiała chłopcu uprawienie sportu i pływanie. Powodowała także silny lęk przed kąpielami w rzece lub zbiornikach wodnych. Latem 1980 r. podczas wakacji nad morzem Emil nie wszedł ani razu do Bałtyku. W tym czasie w pobliskiej Stoczni Gdańskiej i innych rejonach kraju trwały już strajki robotników. 31 sierpnia 1980 r. powstał Niezależny Samorządny Związek Zawodowy (NSZZ) "Solidarność". Miliony Polaków entuzjastycznie poparły działania związku, który dążył do demokratycznych przemian w rządzonym przez komunistów PRL-u. Dzień później Emil rozpoczął naukę w I klasie o profilu humanistycznym Liceum Ogólnokształcącego im. Mikołaja Reja w Warszawie.
Nadzieje związane z powstaniem "Solidarności" były powszechne wśród uczniów i niektórych nauczycieli liceum. Jednym z przyjaciół Emila był Leszek Czajkowski, obecnie poeta, kompozytor i piosenkarz. Jesienią 1981 r. stworzyli wspólnie kabaret domowy "Wywrotowiec" oraz jeden numer nielegalnego czasopisma satyrycznego "Kabel". Kolegą Barchańskiego spoza szkoły był Artur Nieszczerzewicz. Po ogłoszeniu przez komunistyczny reżim Jaruzelskiego stanu wojennego Emil powiedział do matki: "Musimy to zmienić. Moje pokolenie się z tym nie zgodzi. Wy jesteście przestraszeni, trudno, ale nas jeszcze nie zdążyli przestraszyć". Wzorem dla Emila i jego kolegów byli żołnierze AK, konspiratorzy patrioci okresu zaborów, patronem – marszałek Józef Piłsudski. W grudniu 1981 r. Barchański, Nieszczerzewicz, Stefan Antosiewicz i Marek Marciniak założyli konspiracyjną Konfederację Młodzieży Polskiej "Piłsudczycy".
W grudniu 1981 r. Barchański, Nieszczerzewicz, Stefan Antosiewicz i Marek Marciniak założyli konspiracyjną Konfederację Młodzieży Polskiej "Piłsudczycy".
W styczniu 1982 r. Nieszczerzewicz i Marciniak rozrzucali antykomunistyczne ulotki w Domach Towarowych Centrum w Warszawie. 10 lutego 1982 r. "Piłsudczycy" oblali białą i czerwoną, trudnozmywalną farbą drukarską pomnik twórcy sowieckiego aparatu terroru (Czeka), Feliksa Dzierżyńskiego, a następnie podpalili go za pomocą butelek z benzyną. W trakcie akcji Barchański stał na czatach. Do zdarzenia doszło na patrolowanym często przez milicję i wojsko placu Dzierżyńskiego (obecnie pl. Bankowy), oddalonym zaledwie kilkaset metrów od Komendy Stołecznej Milicji Obywatelskiej mieszczącej się w pałacu Mostowskich. Podczas pościgu zatrzymano Marciniaka, który w późniejszym śledztwie wyjawił pseudonimy uczestników akcji, ale ostatecznie odwołał zeznania.
Służba Bezpieczeństwa rozpoczęła śledztwo w sprawie podpalenia, któremu nadano kryptonim Fenix. 3 marca 1982 r. o godz. 13 w mieszkaniu w wieżowcu na rogu ul. Kijowskiej i Targowej SB zatrzymała Barchańskiego i Szymona Pochwalskiego w czasie druku konspiracyjnych broszur (m.in. eseju "Będę krzyczał" Adama Michnika). Emil podjął próbę ucieczki przez balkon, został jednak ujęty i brutalnie pobity przez funkcjonariuszy bezpieki w mieszkaniu i w trakcie przewożenia samochodem. Przetrzymywano go m.in w zakładzie poprawczym. Podczas jednego z przesłuchań esbek zagroził Barchańskiemu, że „rodzina znajdzie go w Wiśle”. Zastraszano go m.in. gaszeniem papierosa na powiece. Funkcjonariusze SB starali się wydobyć od chłopca informacje, na przemian pozorując życzliwą postawę lub zastraszając. Barchański stanął przed sądem dla nieletnich. Rozprawa odbyła się 17 marca 1982 r. Obrońcą był mec. Tomasz Sawicki. Sędzia Halina Katarzyńska ogłosiła wyrok: dwa lata w zawieszeniu oraz opieka kuratora do chwili osiągnięcia pełnoletności. W tym czasie do bloku przy Bonifraterskiej wprowadził się Hubert Iwanowski, którego Barchański poznał przy okazji spaceru z psem. 22-letni student handlu zagranicznego w SGPiS (obecnie SGH) szybko zdobył zaufanie Emila, imponował mu.
Licealista uczestniczył w solidarnościowych manifestacjach z okazji 1 i 3 maja. Były one brutalnie pacyfikowane przez milicję. 17 maja 1982 r. jako świadek brał udział w sprawie oskarżonych Marciniaka i Tomasza Sokolewicza (także uczeń liceum Reja). Odwołał też złożone wcześniej zeznania. „Zostałem tylko zmuszony do podpisania przygotowanych zeznań”. Gdy sędzia zapytał o nazwiska funkcjonariuszy, którzy go bili i zastraszali, Barchański odpowiedział: „Ci panowie, kiedy biją, nie przedstawiają się, ale jestem gotów w każdej chwili ich rozpoznać”. Słowa chłopca zyskały rozgłos w całej Polsce, choć media PRL-u konsekwentnie je przemilczały. Na sali sądowej byli bowiem obecni przedstawiciele zachodnich mediów oraz polskiej sekcji Radia Wolna Europa.
Gdy sędzia zapytał o nazwiska funkcjonariuszy, którzy go bili i zastraszali, Barchański odpowiedział: „Ci panowie, kiedy biją, nie przedstawiają się, ale jestem gotów w każdej chwili ich rozpoznać”. Słowa chłopca zyskały rozgłos w całej Polsce, choć media PRL-u konsekwentnie je przemilczały.
Wiele wskazuje na to, że wypowiedź Barchańskiego przesądziła o jego dalszych losach. Sąd wyznaczył termin następnej rozprawy na 17 czerwca. Komunistyczne władze obawiały się kompromitacji i nagłośnienia na świecie faktu, iż funkcjonariusze SB biją nieletnich zatrzymanych w sprawach o charakterze politycznym. Dla wizerunku bezpieki niekorzystne mogło być ewentualne rozpoznanie i wskazanie przed sądem wyróżniających się brutalnością śledczych.
Emil Barchański pisał także pamiętnik „Od grudnia do maja”. Do dziś zachowały się jedynie fragmenty z opisem aresztowania przez SB 3 marca 1982.
3 czerwca 1982 r. chłopiec był po raz ostatni widziany jako żywy. W domu pozostawił list, w którym wyjaśniał, że „idzie po słońce” i będzie się uczył przysposobienia obronnego, z którego uzyskiwał zaledwie mierne oceny. Na prawy brzeg Wisły, w okolicy Błot, miał udać się autobusem wraz z Hubertem Iwanowskim oraz ze swoją wyżlicą Bubą.
Wieczorem w dniu zaginięcia Krystyna Barchańska-Wardęcka podjęła poszukiwania syna. Z pierwszej relacji sąsiada wynikało, że chłopiec rzucił się do Wisły, by ratować tonącego psa. Jego zeznania były jednak niespójne i mało wiarygodne. Matka zgłosiła sprawę na komendzie MO. Milicjant z komisariatu przy ul. Jezuickiej zasugerował, że syn jako „osoba zajmująca się polityką” mógł utonąć. Wydawało się to mało prawdopodobne, gdyż od najmłodszych lat Emil nie zanurzał się w wodzie.
5 czerwca Komisariat Rzeczny MO powiadomił Barchańską o wyłowieniu niezidentyfikowanych zwłok na 500. kilometrze Wisły, jednak z opisu wynikało, że denat był masywnej postury i miał ok. 25 lat. Iwanowski jako bezpośredni świadek wydarzeń twierdził, że Emil Barchański przedostał się na przeciwległy brzeg Wisły i wsiadł do stojącego tam samochodu, którym odjechał wraz z nieznanymi ludźmi. Potem wielokrotnie zmieniał swoje zeznania. Dzień po 17. urodzinach Emila, 6 czerwca, jego matka zidentyfikowała zwłoki. Zauważyła, że ubranie nosiło ślady zabrudzenia smarem lub smołą oraz miało ranę ciętą na szyi. Identyfikację utrudniły deformujące zmiany pośmiertne, które nastąpiły pomiędzy 5 a 7 czerwca. Medycyna sądowa określa je mianem gigantyzmu Caspra. Mimo panującego upału pracownicy prosektorium nie umieścili zwłok w chłodni.
Gdy sędzia zapytał o nazwiska funkcjonariuszy, którzy go bili i zastraszali, Barchański odpowiedział: „Ci panowie, kiedy biją, nie przedstawiają się, ale jestem gotów w każdej chwili ich rozpoznać”. Słowa chłopca zyskały rozgłos w całej Polsce, choć media PRL-u konsekwentnie je przemilczały. Gdy sędzia zapytał o nazwiska funkcjonariuszy, którzy go bili i zastraszali, Barchański odpowiedział: „Ci panowie, kiedy biją, nie przedstawiają się, ale jestem gotów w każdej chwili ich rozpoznać”. Słowa chłopca zyskały rozgłos w całej Polsce, choć media PRL-u konsekwentnie je przemilczały.
Po zakończeniu identyfikacji ojciec chłopca, Emil Franciszek Barchański, powiedział do byłej żony: „Krystyna, to był mord polityczny. Zamordowali nam syna”. Barchańska-Wardęcka skontaktowała się z Komisariatem Rzecznym MO. Na zdjęciach wykonanych 5 czerwca odnalezione ciało było pozbawione obuwia, które założono już później. Dokonano dwóch sekcji zwłok. Drugą, nieoficjalną, wykonywał zaufany lekarz związany z "Solidarnością". Według niego Emil miał być wrzucony do Wisły, gdy jeszcze żył. Rana na szyi miała powstać w trakcie duszenia stalową linką lub żyłką. Wiele wątpliwości wzbudzały również inne kwestie. Nigdy nie odnaleziono wyżlicy Buby. Psy tej rasy używane są do aportowania w polowaniach, m.in. na ptactwo wodne, i dobrze pływają. W dniu zaginięcia licealisty stan Wisły był niski. Według danych z IMGW temperatura w Warszawie wynosiła wówczas 28,8°C. Nie zorganizowano wizji lokalnej z udziałem Iwanowskiego. Organy ścigania bezkrytycznie przyjęły jego wersję wydarzeń.
Po zakończeniu identyfikacji ojciec chłopca, Emil Franciszek Barchański, powiedział do byłej żony: „Krystyna, to był mord polityczny. Zamordowali nam syna”.
16 czerwca 1982 r. w kościele św. Jacka przy ul. Freta odbyła się msza żałobna. Emil Barchański został pochowany na Cmentarzu Bródnowskim (kwatera 46F VI 20). Kilka tygodni później nosząca żałobę matka została pobita przez esbeka na placu Zwycięstwa (obecnie plac Piłsudskiego). 4 listopada 1982 r. Prokuratura Rejonowa Warszawa-Praga Południe umorzyła śledztwo w sprawie śmierci Barchańskiego, tłumacząc to brakiem dowodów wskazujących na popełnienie przestępstwa. Kolejne śledztwo rozpoczęto w 1992 r. na wniosek ojca zamordowanego chłopca. Polityczny układ sił ustalony w czasie obrad okrągłego stołu nie sprzyjał jednak wyjaśnieniu sprawy śmierci licealisty. Podobne blokujące mechanizmy organów ścigania i prokuratury III RP działały również w przypadku zamordowanego w maju 1983 r. maturzysty Grzegorza Przemyka. Z kolei w trakcie wznowionego w latach dziewięćdziesiątych śledztwa w sprawie zamordowanego Stanisława Pyjasa ujawniono, że 1 sierpnia 1977 r. z Zalewu Solińskiego wydobyto zwłoki jego kolegi i świadka ostatnich godzin jego życia, Stanisława Pietraszko, który podobnie jak Barchański unikał wody i nie potrafił pływać.
W 2007 r. Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN rozpoczęła kolejne śledztwo.
W tym samym roku prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Lech Kaczyński odznaczył pośmiertnie Emila Barchańskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. 9 lat później prezydent Andrzej Duda odznaczył go Krzyżem Wolności i Solidarności.
Sprawa śmierci licealisty do dziś wywołuje silne emocje. W 1997 r. Ryszard Romanowski zrealizował dla TVP film "Poszedłem po słońce". Hubert Iwanowski zagroził wówczas procesem o zniesławienie.
Dekadę później Małgorzata Imielska zrealizowała spektakl "Sprawa Emila B." dla Sceny Faktu Teatru Telewizji. Patrycja Gruszyńska-Ruman nagrała wywiad z matką zamordowanego i zrealizowała radiowy reportaż "Wrócę, kiedy słońce już nie będzie mi potrzebne", uhonorowany Grand Prix Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (2011).
Według ustaleń Sejmowej Komisji Nadzwyczajnej do Zbadania Działalności MSW (1991) na 122 niewyjaśnionych zgonów działaczy opozycji 88 miało bezpośredni związek z działalnością funkcjonariuszy SB i MO w okresie stanu wojennego. Emil Barchański był najmłodszą jego ofiarą.
W 2019 r. nakładem Wydawnictwa IPN ukazał się wywiad rzeka Małgorzaty Winkler-Pogody "Miałam syna Emila" z Krystyną Barchańską-Wardęcką. Bohaterka książki zmarła 25 maja 2020 r. Pochowano ją na bródnowskim cmentarzu w 38. rocznicę śmierci syna.
Według ustaleń Sejmowej Komisji Nadzwyczajnej do Zbadania Działalności MSW (1991) na 122 niewyjaśnionych zgonów działaczy opozycji 88 miało bezpośredni związek z działalnością funkcjonariuszy SB i MO w okresie stanu wojennego. Emil Barchański był najmłodszą jego ofiarą. (PAP)
autor: Maciej Replewicz
mr/ skp/