W nocy z 26 na 27 grudnia 1944 r. odbyła się ostatnia operacja zrzutowa z udziałem cichociemnych. „Misja ostatnich cichociemnych była związana z organizacją łączności już w kraju opanowanym przez armię sowiecką” - powiedział PAP historyk dr Krzysztof A. Tochman.
„Ostatnia operacja zrzutowa cichociemnych odbyła się w czasie, gdy struktury konspiracyjne ulegały przeorientowaniu na sowiecką okupację. Nie zachowały się żadne pisemne rozkazy dotyczące celów ich misji, ale można przypuszczać, że dotyczyły właśnie przeorientowania łączności na nowego okupanta” - powiedział PAP dr Krzysztof A. Tochman, historyk i autor „Słownika biograficznego cichociemnych”.
„Nieprzypadkowo większość uczestników akcji była wysokiej klasy specjalistami od szybkiej łączności telegraficznej przeszkolonymi na terenie Wielkiej Brytanii i Włoch do specjalnych zadań” - wyjaśnił.
Cichociemni byli polskimi żołnierzami, wyłącznie ochotnikami, szkolonymi w Wielkiej Brytanii do zadań specjalnych: (dywersji, sabotażu, wywiadu, łączności i prowadzenia działań partyzanckich), wysyłani byli do okupowanej Polski początkowo z Wielkiej Brytanii w latach 1941-44.
„(...) większość uczestników akcji była wysokiej klasy specjalistami od szybkiej łączności telegraficznej przeszkolonymi na terenie Wielkiej Brytanii i Włoch do specjalnych zadań.”
Organizacją przerzutów zajmowała się polska sekcja brytyjskiego Kierownictwa Operacji Specjalnych SOE (Special Operations Executive) wspólnie z Oddziałem VI Sztabu Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych, odpowiedzialnym za łączność z Komendą Główną ZWZ-AK.
Głównym polskim organizatorem przerzutu przeszkolonych dywersantów i wywiadowców drogą lotniczą do okupowanej Polski był ppłk. Jan Jaźwiński, początkowo szef Samodzielnego Referatu „S”, od 4 maja 1942 do stycznia 1944 r. jako szef Wydziału Specjalnego w Oddziale VI Sztabu Naczelnego Wodza w Londynie.
Pierwszy zrzut odbył się w nocy z 15 na 16 lutego 1941 r. Na pokładzie brytyjskiego dwusilnikowego bombowca Armstrong-Whitworth Whitley znalazło się trzech skoczków: kpt. Stanisław Krzymowski („Kostka”), por. Józef Zabielski („Żbik”) oraz kurier polityczny Czesław Raczkowski („Włodek”).
Na skutek błędu nawigatora skoczkowie wylądowali na terenie włączonego do III Rzeszy Śląska Cieszyńskiego, a nie pod Włoszczową.
Później zmieniono trasę przelotu - samoloty latały nad Danią lub południową Szwecją. Pod koniec 1943 r. samoloty z cichociemnymi startowały z bazy lotniczej RAF w Campo Casale koło Brindisi i przelatywały nad okupowaną Jugosławią, Węgrami i Słowacją.
„Lot nad środkową Polskę wraz z powrotem trwał od 11 do 14 godzin. Latano nocami i to wyłącznie przy świetle księżyca, ponieważ Polska nie była objęta siecią radarową i piloci musieli polegać jedynie na swoim wzroku. W tej sytuacji zrezygnowano z lotów letnich, gdyż noce były wówczas za krótkie. W październiku 1943 roku zaczęto wykorzystywać do lotów także czteromotorowe amerykańskie Liberatory” - czytamy w pracy zbiorowej „Drogi cichociemnych”.
Lot był niezwykle ryzykowny. Z 316 cichociemnych dziewięciu zginęło przed dotarciem do celu: trzech poniosło śmierć z powodu rozbicia się samolotu u wybrzeży Norwegii, trzech innych zginęło w samolocie zestrzelonym nad Danią. Trzem skoczkom nie otworzyły się spadochrony. Spadochroniarzy przyjmowało ok. 640 placówek zrzutowych rozmieszczonych na terenie całej okupowanej Polski.
Od 15 lutego 1941 r. do 26 grudnia 1944 r. zorganizowano łącznie 82 loty z cichociemnymi. Jeden z nich skakał dwukrotnie. W gronie ochotników znalazła się kobieta - Elżbieta Zawacka „Zo”. Do najbardziej znanych cichociemnych należeli ostatni komendant główny AK gen. Leopold Okulicki oraz szef wywiadu AK - Oddziału II KG AK płk Kazimierz Iranek-Osmecki.
„Kraj żądał przeszkolonych instruktorów, obeznanych z nowoczesnym sprzętem, jaki miał być dostarczony z Zachodu. Ponadto mieli oni być przygotowani pod względem technicznym i taktycznym do wykonywania i kierowania akcją sabotażową, dywersyjną i partyzancką. Żądano też przysłania mechaników i instruktorów radiotelegrafii, jak również oficerów wywiadowczych ze znajomością różnych działów niemieckiego wojska, lotnictwa i marynarki wojennej, ponadto oficerów sztabowych na stanowiska dowódcze” - wspominał.
Na terenie okupowanej Polski cichociemni trafili do kierownictwa Komendy Głównej ZWZ-AK, walczyli w oddziałach Kedywu AK, szkolili dowódców i żołnierzy, uczestniczyli w walkach oddziałów partyzanckich, w działaniach sabotażu i dywersji we wszystkich okręgach AK.
„Dwustronna łączność radiowa pomiędzy strukturami konspiracji poakowskiej z Londynem funkcjonowała do sierpnia - września 1945 r. Częściowo była to właśnie zasługa ostatnich cichociemnych.”
Ostatnia operacja zrzutowa nad okupowaną Polską odbyła się w nocy z 26 na 27 grudnia 1944 r. Samolot Liberator BZ-965 oznaczony kodem „V” wystartował z lotniska Campo Casale nieopodal Brindisi, gdzie stacjonowała polska 1586 Eskadra Specjalnego Przeznaczenia. Załogę bombowca stanowili: pilot Stanisław Reymer-Krzywicki, drugi pilot Mikołaj Paraśkiewicz, nawigator Eugeniusz Arciuszkiewicz, radiotelegrafista Dionizy Budnicki, mechanik pokładowy J. Brzeziński, strzelec K. Grabowski oraz dispatcher dyspozytor obsługujący skoki) Stanisław Baran.
26 grudnia ok. godz. 21.10 placówka odbiorcza AK „Wilga I” w rejonie miejscowości Szczawa koło Mogielnicy na terenie Beskidu Wyspowego, ok. 20 km od Nowego Targu przejęła sześciu skoczków. Ostatnimi cichociemnymi byli kpt. Stanisław Dmowski ps. Podlasiak, „Kruszynka", mjr Zdzisław Sroczyński ps. Kompresor, mjr Witold Edward Uklański „Herold” vel Witold Sawicki, por. Jan Matysko ps. Oskard, Łukasz lub Hanys, por. Bronisław Czepczak-Górecki ps. Zwijak 2, Zebra 2, Bolek oraz plut. Jan Parczewski „Kraska”, "Pincz" vel Stefan Kospin.
Jednym z zadań, jakie mieli wykonać ostatni polscy cichociemni było przerzucenie 589 800 dolarów w banknotach oraz sześciu tys. dolarów w złocie na potrzeby AK.19 minut przed zrzutem skoczków, załoga Liberatora „V” dokonała zrzutu 15 zasobników i pięć mniejszych paczek.
„Lot przebiegał spokojnie, bez niespodzianek, okraszony salwami pożegnalnymi w rejonie Balatonu. Skoczyliśmy po dwóch, w trzech nalotach – hala była za krótka na skok całej szóstki, w górach łatwo się zgubić. Pułap wysoki, noc księżycowa, widać na tle śniegu plamy lasów i kępy drzew. Stłumiłem wahania, krótkimi pociągnięciami linek sunę w kierunku dużej polany i oglądam pędzący w moim kierunku cień spadochronu – i przewrotka. Lądowanie bez sensacji, w niezbyt głębokim śniegu” - wspominał Bronisław Czepczak-Górecki. „Ledwie wyskoczyłem z pasów, podbiegli, podali hasło, podtrzymali. Nadbiegł >>Grzbiet<< (Przemysław Bystrzycki), skoczył tu przed miesiącem, byłem wśród swoich. Tylko >>Oskard<< lądował na drzewie, ale szczęśliwie. Zbieramy się w jakiejś chacie, zdajemy pasy z pieniędzmi, mały poczęstunek i w drogę. Idziemy w dół wzdłuż potoku Szczawa, buty mam śliskie – trzy lata nie chodziłem po śniegu” - pisał w „Na szachownicy losu. Wspomnienia skoczka” (2017).
Zasadniczym celem ostatniej spadochronowej misji było zorganizowanie działań konspiracyjnych już po zajęciu terytorium Polski przez Armię Czerwoną.
Znane są losy uczestników ostatniego lotu cichociemnych.
Mjr Witold Uklański pozostawał w dyspozycji Komendy Okręgu Kraków AK. Po rozwiązaniu AK (17 stycznia 1945) podjął działalność konspiracyjną w Delegaturze Sił Zbrojnych na Kraj. Przedostał się na Zachód, a 24 listopada 1945 r. powrócił do Polski pod fałszywą tożsamością jako Witold Sawicki. 27 listopada aresztowany przez UB w Krakowie, osadzony został więzieniu mokotowskim w Warszawie. Przesłuchiwany w ciężkim śledztwie przez funkcjonariuszy MBP. Oskarżony o przynależność do AK i działalność szpiegowską. 17 marca 1947 Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie skazał go na śmierć, 17 maja 1947 wyrok zmieniono na dożywotnie więzienie. Został osadzony w więzieniu we Wronkach. 3 maja 1954 r. został tam zamordowany przez funkcjonariuszy UB.
Por. Jan Matysko również trafił do Okręgu AK Kraków. Od lutego 1945 r. był zastępcą szefa łączności Obszaru Zachodniego Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj i Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Funkcjonariusze UB aresztowali go w grudniu 1945 r. Został skazany na 6 lat więzienia i osadzony w Zakładzie Karnym w Rawiczu. Po wypuszczeniu na wolność (na mocy amnestii) zatrudnił się w jednym z przedsiębiorstw w Bydgoszczy. Zmarł 18 listopada 1953 r.
Kpt Stanisław Dmowski po lądowaniu w Polsce służył w batalionie 1 pułku strzelców podhalańskich AK.27 maja 1946 r. został aresztowany przez UB w Warszawie, ale już kilka tygodni później wyszedł na wolność. Zaraz potem uciekł na Zachód. Zmarł 6 marca 2002 r. w Londynie.
Mjr Zdzisław Sroczyński służył w 1 Pułku Strzelców Podhalańskich Armii Krajowej, gdzie prowadził szkolenia minerskie. Po rozwiązaniu AK działał w strukturach NIE i Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj. Jesienią 1945 r. opuścił kraj. Aż do śmierci w 1996 r. mieszkał w Wielkiej Brytanii.
Jan Parczewski został przydzielony do Komendy Okręgu Kraków Armii Krajowej. Po rozwiązaniu AK jako łącznościowiec współpracował z organizacją NIE. Od czerwca 1945 roku zaprzestał działalności konspiracyjnej. Zmarł 25 marca 1967 w Krośnie.
Por. Bronisław Czepczak-Górecki trafił do oddziału partyzanckiego AK. 13 stycznia 1945 r. uczestniczył w zwycięskiej bitwie z niemiecką grupą pacyfikacyjną. Był specjalistą łączności w w Delegaturze Sił Zbrojnych na Kraj, a następnie w Wolności i Niezawisłości. Utrzymywał łączność z polskim dowództwem we Włoszech i Wielkiej Brytanii. Na początku grudnia 1945 r. został aresztowany, a następnie skazany na pięć lat więzienia. Wyszedł na wolność na mocy amnestii, ale w październiku 1950 r. aresztowano go ponownie. Po zwolnieniu w 1956 r. ukończył studia na Politechnice Warszawskiej i został pracownikiem tej uczelni. To on zaprojektował pierwszy medal upamiętniający cichociemnych. Widniało na nim hasło „Cichociemni - Tobie Ojczyzno”. Działał w też w Światowym Związku Żołnierzy AK, zmarł 24 sierpnia 2001 r. w Warszawie.
„Dwustronna łączność radiowa pomiędzy strukturami konspiracji poakowskiej z Londynem funkcjonowała do sierpnia - września 1945 r. Częściowo była to właśnie zasługa ostatnich cichociemnych” - podkreślił dr Krzysztof A. Tochman. „Szybkie postępy frontu na początku 1945 r. sprawiły jednak, że ich umiejętności nie zostały w pełni wykorzystane bezpośrednio po zrzucie i służyli jako zwykli żołnierze oddziałów partyzanckich” - dodał.
Najstarszym cichociemnym był gen. Tadeusz Kossakowski ps. Krystynek (56 lat). Najmłodszy - sierż. Kazimierz Śliwa „Strażak II” w chwili skoku miał 19 lat.
112 cichociemnych zginęło, 91 uczestniczyło w Powstaniu Warszawskim. Dziewięciu padło ofiarą mordów sądowych w powojennej Polsce. 221 otrzymało order Virtuti Militari - najwyższe polskie odznaczenie czasu wojny, 595 cichociemnych odznaczono Krzyżem Walecznych. (PAP)
autor: Maciej Replewicz
mr/ dki/