W marcu 1939 r. pierwsi z 10 tys. cywilów i wojskowych przedostali się do Polski po zajęciu Czecho-Słowacji przez Niemcy. „Mimo negatywnego doświadczenia zajęcia przez Polskę Zaolzia, tysiące młodych Czechów trafiło do Polski by walczyć ze wspólnym wrogiem” - powiedział PAP historyk z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach Daniel Korbel.
15 marca 1939 r. w godzinach porannych III Rzesza dokonała agresji na Republikę Czechosłowacką. Oddziały Wehrmachtu i SS, nie napotykając znaczącego oporu zajęły terytorium całego kraju. Wieczorem tego dnia Hitler wraz z ministrem spraw zagranicznych Joachimem von Ribbentropem i reichsführerem SS Heinrichem Himmlerem przybył na zamek czeskich królów na praskich Hradczanach. Czecho-Słowackie państwo przestało istnieć. 16 marca 1939 r. zastąpił je podporządkowany Berlinowi Protektorat Czech i Moraw. Dzień przed hitlerowską inwazją powstało państwo słowackie podporządkowane Rzeszy.
"Znaczna część czeskiego społeczeństwa, w tym także oficerów i żołnierzy była zdruzgotana tym, że w ogóle się nie broniono. Pytanie +Zda jsme se měli bránit?+(czy mieliśmy się bronić?) Czesi zadają sobie zresztą do dziś. Pojawiło się ono m.in. w kampanii podczas wyborów prezydenckich w styczniu 2023 r." – powiedział PAP historyk Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach Daniel Korbel.
"W warunkach mobilizacji (wrzesień 1938) Československá Armáda liczyła 45 dywizji - ok. miliona żołnierzy, gdy Wehrmacht dysponował 47 dywizjami. Była dobrze uzbrojona, zmotoryzowana w większym stopniu niż Wojsko Polskie, posiadała nowoczesne czołgi używane zresztą w czasie II wojny światowej przez Wehrmacht. Nieprzypadkowo Czechosłowację zwano +zbrojownią Europy+. Teren pogranicza był silnie umocniony, a Niemcy nie bez podstaw obawiali się zbrojnej konfrontacji z Czechami" – wyjaśnił.
Historyk podkreśla, że upadek państwa czechosłowackiego rozpoczął się w momencie podpisania układu monachijskiego 30 września 1938 r. Tego dnia Wielka Brytania, Francja, Niemcy i Włochy bez udziału władz w Pradze podpisały w Monachium akt, który pozbawiał Czechosłowację części terytorium przy granicy z Niemcami, zwanym Krajem Sudeckim (niem. Sudetenland). Po powrocie z konferencji premier Wielkiej Brytanii Neville Chamberlain triumfalnie ogłosił w Londynie całemu światu "Przywożę wam pokój!". Przez kilka miesięcy po aneksji Sudetów okrojone państwo nosiło nazwę Republika Czecho-Słowacka.
W nocy z 14 na 15 marca 1939 r. Hitler wezwał czechosłowackiego prezydenta Emila Háchę do Berlina, gdzie został on zmuszony do poddania kraju bez walki. Niemcy zagrozili nalotami bombowymi na Pragę. Prezydent uległ hitlerowskiej presji. "Kraj, który był zawsze wiernym sprzymierzeńcem (Francji) ulega znacznemu okrojeniu terytorialnemu, okropnemu poniżeniu moralnemu, odbiera mu się miasta i rejony stanowiące cenny element jego bogactwa naturalnego, musi ustępować przed groźbą ze strony silniejszego" - wspominał po latach ambasador Francji w Berlinie (1931-38) André François Poncet.
"Tysiące Czechów którzy nie pogodzili się z upadkiem kraju wyruszyło na emigrację. Część przez Węgry i Jugosławię przedostała się do Francji. Oficerowie i żołnierze trafili m.in. do jednostek Legii Cudzoziemskiej w Algierii. Strona francuska zadeklarowała, że po wybuchu wojny staną się oni żołnierzami czechosłowackiej armii we Francji. Inni przeszli do Polski" - wskazał.
18 marca 1939 r. Arnošt Valenta, Miloslav Kašpar, Karel Karnet, Karel Pecina i Otakar Šarapatka z 39.Pułku Piechoty w Bratysławie przedostało się przez granicę i dotarło do Warszawy. Zgłosili się do czechosłowackiej ambasady, a następnie skontaktowali z oficerami II Oddziału Sztabu Generalnego WP (wywiad). Do Polski przedostał się także ppor. artylerii Rudolf Josef Slíva. 20 kwietnia zorganizował w Katowicach spotkanie czeskich emigrantów. Pojawiła się idea stworzenia czeskiego legionu zbrojnego. Na terenie Protektoratu ucieczki organizowała i koordynowała konspiracyjna organizacja Obrana Národa. Czesi prowadzili działania wywiadowcze na rzecz polskiego wywiadu.
"Po zajęciu Zaolzia przez WP w październiku 1938 r. relacje polsko-czeskie były bardzo złe. Emocje opadły i wzajemne pretensje jednak ucichły, gdy kilka miesięcy później Wehrmacht zajął Czechy" - wskazał Korbel.
Historyk podkreśla, że Czesi przechodzili do Polski różnymi drogami m.in. od Ostrawy do Mostów koło Jabłonkowa oraz przez słowacką część Tatr. W pierwszych tygodniach niemieckiej okupacji granice nie były całkowicie "uszczelnione" przez funkcjonariuszy niemieckiej ZollGrenzschutz i Słowaków. Granice państwowe pokrywały się z granicami pomiędzy gminami.
"Część czeskich żołnierzy przedostała się z pomocą polskich i czeskich kolejarzy w pociągach osobowych i towarowych z okolic Ostrawy. Ze stacji Kunčice, w wagonie technicznym pociągu przejechał granicę w okolicy Szonowa płk Ludvik Svoboda, późniejszy prezydent Czechosłowacji. Uciekinierzy przebierali się w robocze ubiory i wraz z górnikami przechodzili do Polski podziemnymi chodnikami i szybami wentylacyjnymi kopalni węgla +Ludwik+ w Pietwałdzie (cz. Petřvald, w 1939 r. niem. Peterswald) w powiecie karwińskim" - wyjaśnił. Jednym z przewodników był Artur Radvanský (1921-2005), który prócz żołnierzy i oficerów, przeprowadzał także żydowskich mieszkańców Protektoratu zagrożonych aresztowaniem przez gestapo.
25 maja 1939 r. do Polski przybył gen. Lev Prchala. W 1919 r. służył w Korpusie Czechosłowackim i walczył z bolszewikami na Syberii, gdzie współpracował z V Dywizją Strzelców Polskich. Na początku lat 30. był zastępcą szefa czechosłowackiego Sztabu Głównego i zwolennikiem polsko-czechosłowackiego sojuszu wojskowego. "Za propolską postawę został ukarany przez czeskie dowództwo – ze sztabu trafił do Bratysławy, gdzie dowodził okręgiem wojskowymi. Także i Polacy traktowali jego postawę z nieufnością" - pokreślił badacz relacji polsko-czeskich.
W Bronowicach Małych pod Krakowem (ob. Dzielnica VI Bronowice) gen. Prchala zorganizował obóz dla czeskich oficerów, żołnierzy i cywilnych ochotników. Szacuje się, że przeszło przez niego ok. 500-600 osób. W sierpniu 1939 r. grupę ochotników z Bronowic skierowano do obozu szkoleniowego w Leśnej pod Baranowiczami (ob.Białoruś). tam mieli otrzymać broń i wyposażenie. 1161 czechosłowackich żołnierzy zdecydowało się na wyjazd via Gdynia do Francji jeszcze przed wybuchem wojny.
"Znaczna część czeskiego społeczeństwa, w tym także oficerów i żołnierzy była zdruzgotana tym, że w ogóle się nie broniono. Pytanie +Zda jsme se měli bránit?+(czy mieliśmy się bronić?) Czesi zadają sobie zresztą do dziś. Pojawiło się ono m.in. w kampanii podczas wyborów prezydenckich w styczniu 2023 r." – powiedział PAP historyk Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach Daniel Korbel.
Osobną grupę stanowiło ok. 700 czeskich i słowackich lotników. Ponad 500 wypłynęło statkami pasażerskimi w kilku grupach z Gdyni do Francji. 7 czerwca 1939 r. do Polski przeleciały trzy słowackie samoloty rozpoznawcze Letov Š-328 oraz samolot Aero A.101. Ośmiu lotników z ich załóg zgłosiło się ochotniczo do służby w polskich siłach powietrznych. 13 czerwca 1939 r. granicę w okolicy Szumbarku (ob. Hawierzów) wraz z kilkoma innymi czeskimi lotnikami przekroczył plut. pil. 40 Eskadry Myśliwskiej Josef František - późniejszy pilot 303 Dywizjonu Myśliwskiego Warszawskiego im. Tadeusza Kościuszki. 93 czeskich lotników, w tym ośmiu Słowaków podpisało kontrakt na służbę w polskim lotnictwie. Trafili do Centrum Wyszkolenia Lotnictwa nr 1 na lotnisko Dęblin – Irena.
Wybuch II wojny światowej zmienił status czeskich i, w mniejszym stopniu, słowackich uchodźców. Warto bowiem przypomnieć, że wśród sił XIV Armii Wehrmachtu gen. Wilhelma Lista, która zaatakowała Polskę z kierunku południowego były także słowackie oddziały.
3 września 1939 r. prezydent Ignacy Mościcki wydał dekret o utworzeniu Legionu Czechów i Słowaków. "W obliczu napaści śmiertelnego wroga wszystkich narodów słowiańskich na Rzeczpospolitą Polską i w zrozumieniu wielkiej tragedii narodu czeskiego i słowackiego ujarzmionych przez okupację niemiecką, ażeby dać tym narodom możliwość wyzwolenia się własnym czynem zbrojnym, tworzy się na terytorium Rzeczypospolitej legiony czeski i słowacki" – pisał prezydent. "Legiony wejdą w skład armii polskiej i będą podlegać Naczelnemu Dowództwu, co w niczym ma nie umniejszać ich odrębności narodowej"- informował dekret.
"Wkład Czechów w walki obronne we wrześniu 1939 r. był minimalny, jednak stanowi symboliczny gest. Po negatywnym doświadczeniu Zaolzia, tysiące młodych ludzi trafiło do Polski, by walczyć ze wspólnym, niemieckim wrogiem. Że był to ważny gest świadczy fakt, że 11. Czechosłowacki Batalion Piechoty – Wschód wszedł w skład polskiej Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich. gen. Kopańskiego i jesienią 1941 r. ramię w ramię z Polakami bronił Tobruku" - podkreślił Korbel, przypominając, że w czasie Bitwy o Anglię sierż. pil. Josef František zestrzelił 17 samolotów Luftwaffe, stając się najbardziej skutecznym pilotem Dywizjonu 303.
"Mimo próśb rodaków odmawiał przejścia do czechosłowackiego myśliwskiego 310. Dywizjonu RAF. Do 8 października 1940 r. i śmierci w wypadku lotniczym koło Ewell w hrabstwie Surrey uważał się również za Polaka" - dodał.
Historyk szacuje, że do od marca do września 1939 r. do Polski trafiło co najmniej ok. 10 tys. Czechów, z czego minimum trzy tysiące osób liczyła grupa żołnierzy i oficerów oraz ochotników gotowych walczyć z bronią w ręku u boku WP. (PAP)
autor: Maciej Replewicz
mr/ aszw/