„W Jedwabnem Niemcy, tak jak w wielu innych miejscowościach, pozyskali miejscowych mieszkańców, którzy w tych wydarzeniach brali udział pod przymusem lub dlatego, że widzieli dla siebie szansę odegrania istotniej roli pod nowym reżimem – powiedział dr hab. Grzegorz Berendt podczas dyskusji zorganizowanej w Żydowskim Instytucie Historycznym w 80. rocznicę zbrodni w Jedwabnem.
W 80. rocznicę mordu na żydowskich mieszkańcach Jedwabnego dyskutowano o genezie tamtych wydarzeń, ich przebiegu oraz dziejach lokalnej pamięci o Jedwabnem. Zdaniem prof. Andrzeja Żbikowskiego, kierownika Działu Naukowego Żydowskiego Instytutu Historycznego, przyczyn wybuchu nienawiści wobec Żydów z Jedwabnego należy dopatrywać się w kwestiach ekonomicznych i społecznych. Badacz przypomniał, że już w okresie międzywojennym na Podlasiu dochodziło do wystąpień wymierzonych w miejscowych Żydów. Jak zaznacza, występował tam „głęboki antagonizm polsko-żydowski” spowodowany m.in. niechęcią wobec Żydów znajdujących się w uprzywilejowanej pozycji ekonomicznej. Na nieporozumienia wewnątrz lokalnej społeczności nałożyło się zburzenie dotychczasowego ładu społecznego pod okupacją sowiecką. „Stosunek ludności żydowskiej do okupantów sowieckich zaognił te spory” – podkreślił prof. Żbikowski, dodając, że ofiarami działań sowieckich byli również bogaci Żydzi.
Na nieporozumienia wewnątrz lokalnej społeczności nałożyło się zburzenie dotychczasowego ładu społecznego pod okupacją sowiecką. „Stosunek ludności żydowskiej do okupantów sowieckich zaognił te spory” – podkreślił prof. Żbikowski, dodając, że ofiarami działań sowieckich byli również bogaci Żydzi.
Dr hab. Grzegorz Berendt z Uniwersytetu Gdańskiego i Muzeum II Wojny Światowej zaznczył, że Jedwabne znajdowało się na terenie, na którym wysiłkiem obu okupantów całkowicie zburzono dotychczasowy porządek społeczny. Przypomniał, że wkroczenie Niemców oznaczało kolejną falę terroru wymierzoną m.in. w Żydów oraz mieszkańców współpracujących w latach 1939–1941 z władzami sowieckimi. „Wydano zalecenia dotyczące tolerowania i wspierania tzw. akcji samooczyszczających, które polegały na rzekomo samoistnym występowaniu miejscowej ludności przeciwko przedstawicielom reżimu sowieckiego i Żydom” – stwierdził. Wiele zbrodni popełnianych w ostatnich dniach czerwca oraz na początku lipca 1941 r. było dokonywanych wyłącznie przez Niemców. W tym kontekście historyk przypomniał spalenie Wielkiej Synagogi w Białymstoku i wymordowanie ok. 800 żydowskich mieszkańców miasta. W mniejszych miejscowościach, takich jak m.in. Wizna, Tykocin i Radziłów, jednostki SS zachęcały do udziału w mordach miejscowych mieszkańców. „Uczestnictwo mieszkańców tych miasteczek w zbrodniach jest udokumentowane m.in. zeznaniami świadków i ocalałych Żydów” – wyjaśniał. Dodał, że najlepiej udokumentowana jest obecność na Podlasiu grup operacyjnych nadzorowanych przez funkcjonariusza SS hauptsturmführera Hermanna Schapera.
W opinii obu historyków zbrodnie popełnione przez Niemców w wielu miejscowościach są stosunkowo dobrze udokumentowane źródłowo. Nie dotyczy to jednak zbrodni popełnionej w Jedwabnem. „Jak na razie dokumentacja jedwabieńska jest niewielka i nie uległa powiększeniu. Nie wiem, czy jest nadzieja, że to się zmieni. Nie było tam również ekshumacji, jedynie niewielkie prace archeologiczne” – stwierdził prof. Żbikowski. O wspomnianych przez historyka pracach przypomniał także dr hab. Grzegorz Berendt. „Pozwoliły w istotny sposób zweryfikować zeznania świadków i miejsce pogrzebania ofiar” – podkreślił. Dodał także, iż potwierdziły one niemiecki udział w zbrodni, czego dowodem jest odnaleziona w tym miejscu amunicja niemiecka. Zaznaczył, że nie ulega wątpliwości, iż niemiecką inicjatywą było spędzenie na rynek w Jedwabnem miejscowych Żydów, gdzie zmuszono ich do czyszczenia bruku i wyniesienia poza miasto szczątków ustawionego przez sowietów pomnika Lenina. Mogiła mężczyzn zmuszonych do wyniesienia pomnika została odnaleziona dopiero w 2001 r. wraz z jego resztkami. „W Jedwabnem Niemcy, tak jak w wielu innych miejscowościach, pozyskali miejscowych mieszkańców, którzy w tych wydarzeniach brali udział pod przymusem lub dlatego, że widzieli dla siebie szansę odegrania istotniej roli pod nowym reżimem” – powiedział historyk. Jego zdaniem grupa „wspierająca” Niemców liczyła kilkadziesiąt osób. Prof. Żbikowski podkreślił, że „nie ma wątpliwości” co do takiego przebiegu wydarzeń oraz zaistnienia współpracy między Niemcami a mieszkańcami pragnącymi być nową elitą; taki obraz wyłania się również ze śledztwa prowadzonego tuż po wojnie przez władze komunistyczne, które zakończyło się m.in. wydaniem wyroku śmierci na jednego z uczestników wydarzeń z 10 lipca. Dr hab. Grzegorz Berendt stwierdził, że w kontekście uczestnictwa grupy miejscowych mieszkańców należy pamiętać również o motywacjach rabunkowych.
W opinii obu historyków zbrodnie popełnione przez Niemców w wielu miejscowościach są stosunkowo dobrze udokumentowane źródłowo. Nie dotyczy to jednak zbrodni popełnionej w Jedwabnem. „Jak na razie dokumentacja jedwabieńska jest niewielka i nie uległa powiększeniu. Nie wiem, czy jest nadzieja, że to się zmieni. Nie było tam również ekshumacji, jedynie niewielkie prace archeologiczne” – stwierdził prof. Żbikowski. O wspomnianych przez historyka pracach przypomniał także dr hab. Grzegorz Berendt. „Pozwoliły w istotny sposób zweryfikować zeznania świadków i miejsce pogrzebania ofiar” – podkreślił.
O wspomnianym procesie 22 mieszkańców Jedwabnego z 1949 r. mówiła też dr Zuzanna Bogumił z Ośrodka Etnologii i Antropologii Współczesności PAN, która badała lokalną pamięć o zbrodni w Jedwabnem. Na zorganizowanie procesu przez władze komunistyczne wpłynął stosunek miejscowej ludności, która po wojnie aktywnie wspierała podziemie antykomunistyczne. Przez miejscową ludność proces i skazanie mieszkańców Jedwabnego były odebrane jako ogromna krzywda i stanowiły traumę dla wspólnoty. W jej opinii stosunek do wydarzeń z 1941 r. zmienił się na początku lat sześćdziesiątych, gdy odsłonięto pomnik upamiętniający pomordowanych. Opiekę nad nim sprawowali uczniowie miejscowej szkoły. „Wielu mieszkańców, z którymi rozmawiałam, wspominało, że ich dziadkowie nakazywali im dbanie o to miejsce” – stwierdziła dr Zuzanna Bogumił. Dodała, że usunięcie pomnika i zastąpienie go w 2001 r. nowym monumentem zostało odebrane jako uderzenie w pamięć mieszkańców. „Podkreślają, że było to wydarzenie traumatyczne, i spowodowało, że pamięć o zbrodni przestała być ich pamięcią” – wyjaśniła. Stwierdziła, że takie potraktowanie mieszkańców doprowadziło do ich zupełnego odcięcia się od upamiętnienia mordu. Dr hab. Grzegorz Berendt tłumaczył, że po przypomnieniu sprawy Jedwabnego za sprawą książki Jana Tomasza Grossa doszło do zbiorowego obwinienia mieszkańców miasteczka o tę zbrodnię. „Pojawiło się niesprawiedliwe stwierdzenie, że sąsiedzi zabili sąsiadów” – zauważył badacz.
Według ustaleń śledztwa przeprowadzonego przez Instytut Pamięci Narodowej grupa polskiej ludności 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem zamordowała co najmniej 340 żydowskich sąsiadów. Większość – kobiety, mężczyźni i dzieci – została spalona żywcem w stodole. W ocenie IPN zbrodnia została dokonana z niemieckiej inspiracji (liczni przesłuchani świadkowie wskazali na przybyłych w tym dniu do Jedwabnego umundurowanych Niemców), ale – jak podawał Instytut w komunikacie o końcowych ustaleniach śledztwa, wydanym w lipcu 2002 r. – jej wykonawcami było co najmniej czterdziestu polskich mieszkańców Jedwabnego i okolic.
Śledztwo IPN umorzył w 2003 r. Uzasadnił wówczas, że nie udało się znaleźć wystarczających dowodów na udział osób innych niż osądzone za ten czyn już po II wojnie światowej. W 2017 r. odbyło się przesłuchanie świadka wydarzeń z lipca 1941 r., ale Instytut nie znalazł powodów do wznowienia śledztwa. Podobne stanowisko zajęła w 2019 r. Prokuratura Krajowa, uzasadniając, że nie ma podstaw do ponownego przeprowadzenia ekshumacji.
Zapis debaty dostępny jest na portalu Facebook:
https://fb.watch/6D2c8AqNpb/
Michał Szukała (PAP)
szuk / skp /