Nie ma dziś mody na prowadzenie badań z zakresu historii gospodarczej. Studenci i młodzi naukowcy są zainteresowani głównie historią polityczną i społeczną. Zależy nam, aby Instytut Pileckiego stał się ośrodkiem badań nad historią gospodarczą II wojny światowej – mówi PAP dr Wojciech Kozłowski, dyrektor Instytutu Pileckiego.
Polska Agencja Prasowa: Jednym z ostatnich wydarzeń zorganizowanych przez Instytut Pileckiego w 2020 r. była przeprowadzona w formie wirtualnej konferencja „Cele i narzędzia ludobójczej inżynierii społecznej. Człowiek i państwo wobec totalitaryzmów”, odwołująca się do dokonań Rafała Lemkina, z udziałem 25 prelegentów z 10 krajów. Jak sprawdziła się ta forma dyskusji naukowej? To przyszłość debat czy raczej smutna konieczność roku 2020?
Dr Wojciech Kozłowski: Jeszcze kilka miesięcy temu stwierdziłbym, że to smutna konieczność. Z pewnością jedną z najważniejszych funkcji konferencji naukowych jest spotkanie naukowców i możliwość prowadzenia nieformalnych dyskusji. Oczywiście wirtualna forma konferencji ogranicza taką możliwość. Nie jest tak źle, gdy chodzi o możliwość wygłoszenia referatu i komentowania wyników badań przez innych uczestników obrad. Konferencja lemkinowska była sukcesem, ponieważ udało się zebrać głosy badaczy pochodzące z wielu rejonów świata. Koszt zorganizowania konferencji w taki sposób jest niższy niż w przypadku formy tradycyjnej. To stwarza możliwość otwarcia się na więcej różnych podejść i wątków badań. Wydaje się więc, że internetowe konferencje naukowe nie odejdą w zapomnienie po ustaniu epidemii. Prawdopodobnie przyjmą formę konferencji hybrydowych, podczas których część badaczy będzie dyskutowała w tradycyjnej formie, ale część wystąpień będzie można wysłuchać w trakcie webinariów.
PAP: Podczas konferencji badacze prezentowali tzw. studia przypadku (case studies). To forma stosunkowo rzadko spotykana w przypadku badań historycznych. Skąd pomysł na taką formę prezentowania wyników badań?
Dr Wojciech Kozłowski: Metoda analizy studiów przypadków pojawia się w historiografii, ale znacznie częściej stosowana jest w naukach prawnych. Konferencje lemkinowskie od początku mają charakter prawno-historyczny. Siłą rzeczy analizowanie zjawiska ludobójstwa jest zawsze badaniem konkretnego przypadku, niezależnie od tego, czy chodzi o ludobójstwo Ormian, zbrodnie popełniane w czasie II wojny światowej, czy wojen w Jugosławii. Zawsze poszukiwane są odniesienia do myśli Rafała Lemkina i tego, jaki był wpływ konkretnego przypadku na formułowanie prawa międzynarodowego i jego interpretację. Plonem tej konferencji jest ponowne wskazanie postaci Lemkina, polskiego badacza żydowskiego pochodzenia, jako człowieka, którego osiągnięcia wciąż odgrywają ogromną rolę we współczesnych badaniach i prawie międzynarodowym. Lemkin nie zestarzał się.
PAP: Inicjatywą skierowaną do zupełnie innych odbiorców była druga edycja Akademii Witolda Pileckiego. Jakie było zainteresowanie młodzieży tą propozycją wsparcia ich działań?
Dr Wojciech Kozłowski: Akademia cieszyła się dużym zainteresowaniem. Naszym celem było zorganizowanie spotkania młodych liderów. Dzięki warsztatom edukacyjnym uczestnicy mogli nie tylko pogłębić swoją wiedzę historyczną, ale także wymieniali się doświadczeniem, wzbogacali swoje umiejętności w zarządzaniu, kierowaniu zespołem.
Udało nam się zgromadzić młodych ludzi, którym chce się podejmować wysiłek, a nasi edukatorzy chętnie dzielili się swoją wiedzą. Chcieliśmy także pokazać uczestnikom, na jak wiele sposobów można wykorzystać tematy historyczne, jak ciekawie można o nich opowiadać, wykorzystując wszelkiego rodzaju narzędzia. Często młodzi ludzie na historię patrzą z przymrużeniem oka, a ona dotyka nas na każdym kroku. Chcieliśmy też to pokazać tym młodym ludziom, zachęcić ich do uważności, wnikliwości i pokazać, jak nabyte umiejętności rozwijać i wykorzystywać w działaniach w lokalnych wspólnotach.
PAP: Jakie wartości symbolizowane przez patrona tej inicjatywy mogą być inspirujące dla młodych ludzi?
Dr Wojciech Kozłowski: Planując stworzenie Akademii, spoglądaliśmy na rtm. Witolda Pileckiego przez pryzmat całej jego biografii. Ważnym jej elementem jest również działalność obywatelsko-samorządowa. Przed wojną prowadził gospodarstwo rolne i zakładał spółdzielnię skupiającą miejscowych chłopów, dokształcał ich w zakresie uprawy roli. W kontekście jego późniejszych losów ten okres jego biografii jest często zapominany lub niemal zupełnie pomijany, a przecież te działania mogą być przykładem solidarności i świadomego działania dla dobra wspólnego. Te wartości były dla nas szczególnie istotne ze względu na obchodzoną w ubiegłym roku 40. rocznicę powstania NSZZ „Solidarność”.
Rtm. Pilecki realizował solidarność w skali lokalnej, tak jak chcą ją realizować uczestnicy naszej Akademii. Przecież nie wszyscy będą mogli bezpośrednio decydować o losach kraju. Solidarność była więc przesłaniem tej edycji Akademii Witolda Pileckiego.
PAP: W październiku Instytut rozpoczął wspieranie badań naukowych dotyczących eksploatacji ziem polskich przez dwa totalitaryzmy w latach 1939 –1949. Powiedział pan doktor, że ten obszar badań historycznych jest szczególnie zaniedbany. Dlaczego był dotąd lekceważony przez historyków i jakie mogą być efekty wsparcia ich wysiłków?
Dr Wojciech Kozłowski: Nie ma dziś mody na prowadzenie badań z zakresu historii gospodarczej. Studenci i młodzi naukowcy są zainteresowani głównie historią polityczną i społeczną. Wątki gospodarcze kojarzą im się z trudną metodologią ekonomiczną i wielką ilością danych liczbowych. Badania historii gospodarczej wymagają ogromnego nakładu pracy w archiwach. Historia II wojny światowej również znajduje się w cieniu. Nieporównywalnie większym zainteresowaniem cieszą się dzieje PRL. Pewnym wyjątkiem są badania nad Holokaustem. Te czynniki wpływają na tak niewielką liczbę badań nad dziejami gospodarczymi tego okresu.
Celem Instytutu od początku było ułatwianie badań nad historią II wojny, szczególnie niemiecką i sowiecką okupacją ziem polskich. Staramy się również wprowadzać ta zagadnienia do obiegu publicznego. Co kilka tygodni organizujemy seminaria eksperckie poświęcone wielu zagadnieniom gospodarczym. Kolejnym krokiem będą duże konferencje naukowe. Myślę, że w ciągu dwóch lat ukażą się monografie podsumowujące prowadzone badania. Planujemy również publikację wydawnictw źródłowych i studiów przypadków. Efektem tych wysiłków będzie stworzenie syntetycznego obrazu eksploatacji gospodarczej ziem polskich przez Niemcy i Związek Sowiecki. W ten sposób uświadomimy sobie, jaki był bilans otwarcia Polski po II wojnie. Zależy nam, aby Instytut Pileckiego stał się ośrodkiem badań nad historią gospodarczą II wojny światowej.
PAP: Media dostrzegały Instytut Pileckiego m.in. za sprawą prowadzonej przez niego działalności poza granicami Polski, głównie jego berlińskiego ośrodka. Jaki jest bilans jego dotychczasowej działalności?
Dr Wojciech Kozłowski: Nasza kilkunastomiesięczna obecność w Berlinie jest znaczącym sukcesem. Zaczynaliśmy w bardzo trudnych warunkach, wśród odbiorców, którzy wyrażali niepokój o to, jaki będzie charakter naszej działalności. Wystawa o rtm. Witoldzie Pileckim i jego misji w Auschwitz była odbierana bardzo pozytywnie. Jej dobre recenzje ukazały się m.in. w „Die Welt”, „Frankfurter Allgemeine Zeitung” i tygodniku „Der Spiegel”. Niestety nie zobaczyło jej tak wiele osób, jakbyśmy chcieli, ponieważ wybuchła epidemia. Mimo to wystawa została dostrzeżona i doceniona nie tylko za granicą, ale i w Polsce. Ekspozycja „Ochotnik. Witold Pilecki i jego misja w Auschwitz” zdobyła główną nagrodę w 13. Plebiscycie Wydarzenie Historyczne Roku, organizowanym przez Muzeum Historii Polski, i jest to dla nas wielki zaszczyt i honor. Media społecznościowe naszego berlińskiego ośrodka skupiają głównie Niemców. To pokazuje, że wielu Niemców jest zainteresowanych polską historią i że potrafimy z nimi o tej historii w angażujący sposób rozmawiać. Mam nadzieję, że w 2021 r. będziemy w stanie zrobić więcej poza sferą wirtualną.
Wielką pracę wykonujemy też w Niemczech na potrzeby badaczy w Polsce – to przede wszystkim realizacja umów z niemieckimi archiwami, na których podstawie prowadzone są kwerendy i masowa digitalizacja dokumentów dotyczących wojny i okupacji, które będą udostępniane w Warszawie. Mowa o już zeskanowanych milionach stron dokumentów.
PAP: To, jak wiele będzie można zrobić w 2021 r., jest wielką niewiadomą. Jeśli jednak będziemy stopniowo powracać do normalności, to jakie będą najważniejsze kierunki działania Instytutu Pileckiego w ciągu tych dwunastu miesięcy?
Dr Wojciech Kozłowski: Z pewnością będzie kontynuowany nasz projekt „Zawołani po imieniu”. W tym roku mimo bardzo trudnych warunków udało się upamiętnić 25 Polaków zamordowanych za pomoc Żydom. Mamy nadzieję, że w 2021 r. będziemy mogli ponownie zaprosić wszystkich na naszą wystawę „Zawołani po imieniu” w warszawskim Domu Bez Kantów. Będziemy także rozwijać naszą współpracę z wielkimi archiwami, której celem jest digitalizacja ważnych zasobów. Naszym partnerem jest m.in. Bundesarchiv. Prowadzimy kwerendy w archiwach landowych. We wtorek 12 stycznia zostało zaprezentowane nasze archiwum cyfrowe zawierające już ponad milion zdigitalizowanych stron dokumentów. Jego celem będzie ułatwienie pracy historykom przez udostępnienie źródeł, do których dostęp był bardzo ograniczony lub były one niemal zupełnie nieznane. Kolejne miliony stron są już zeskanowane, obecnie trwa ich opracowanie i sukcesywnie będziemy je udostępniać.
Otwieramy się coraz bardziej na współpracę z instytucjami amerykańskimi. Historia Pileckiego i wojenne dzieje Europy Środkowej będą mogły głośniej wybrzmieć wśród odbiorców amerykańskich. Będziemy również rozwijać kanał Świadkowie Epoki. Coraz więcej znajdujących się tam materiałów tłumaczymy na język angielski.
Rok 2021 będzie też okresem podsumowania dwóch projektów badawczych realizowanych przez Instytut: „Terror niemiecki we wschodnich powiatach dystryktu warszawskiego Generalnego Gubernatorstwa w latach 1939–1944” oraz „Żydzi na terenie Generalnego Gubernatorstwa (1939–1945)”.
Rozmawiał Michał Szukała (PAP)
szuk / skp /