13 czerwca w Przystanku Historia IPN w Warszawie odbędzie się konferencja prasowa w sprawie pacyfikacji internowanych w Kwidzynie (14 sierpnia 1982 r.) z udziałem prezesa instytutu dr. Karola Nawrockiego oraz dyrektora Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu prok. Andrzeja Pozorskiego.
"Podsumujemy dotychczasowe działania prokuratury IPN w sprawie brutalnego pobicia ok. stu osób internowanych w ośrodku w Kwidzynie 14 sierpnia 1982 r. przez kilkudziesięciu funkcjonariuszy milicji, plutonu specjalnego ZOMO i Służby Więziennej. To klasyczny przykład brutalności komunistycznej władzy z tamtego okresu. Warto przypomnieć, że bunt był już zakończony, a internowanych pobito już w celach" - powiedział PAP rzecznik IPN dr Rafał Leśkiewicz.
"Doszło do ciężkiego pobicia wielu osób: stłuczenia nerek, wstrząśnienia mózgu, krwiaków i złamania kręgów. Nakazywano zeskrobywanie paznokciami napisów ze ścian cel, niszczenia symboli religijnych, szczuto psami i niszczono żywność. IPN wdrożył śledztwo 10 miesięcy temu - dokładnie 14 sierpnia 2022 r. - w 40. rocznicę tych tragicznych wydarzeń" - wskazał.
"Podczas jutrzejszej konferencji powiemy o spektakularnym osiągnięciu prokuratury IPN. Ustalenia śledczych są przełomowe. Udało się ustalić osoby odpowiedzialne za dokonanie tej zbrodni. Powiemy o rezultatach śledztwa i ustaleniu osób odpowiedzialnych za nią " - zapewnił.
Po wprowadzeniu stanu wojennego w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. reżim pod przywództwem Wojciecha Jaruzelskiego stworzył obozy internowania dla najważniejszych działaczy opozycji. W ciągu pierwszych kilkudziesięciu godzin obowiązywania przepisów o stanie wojennym internowano 3392 osób. Tę formę pozbawienia wolności stosowano na podstawie artykułu, który brzmiał: "Obywatele polscy mający ukończone lat 17, w stosunku do których ze względu na dotychczasowe zachowanie się, zachodzi uzasadnione podejrzenie, że pozostając na wolności nie będą przestrzegać porządku prawnego albo będą prowadzić działalność zagrażającą interesom bezpieczeństwa lub obronności państwa, mogą być internowani na czas obowiązywania stanu wojennego w ośrodkach odosobnienia". Decyzję o internowaniu podejmowali komendanci wojewódzcy MO według wcześniej sporządzonych list.
W całym kraju zorganizowano 52 obozy internowania. Najczęściej były to wydzielone bloki zakładów karnych, w których panowały fatalne warunki. "Wyżywienie jest bardzo złe, zamiast regulaminowych 2600 kalorii dziennie jego wartość nie przekracza 2000 (w Strzelcach Opolskich około 1100), posiłki często w ogóle nie nadają się do jedzenia" – pisano w "Tygodniku Solidarność" w lutym 1982 r. Uwięzieni byli stale namawiani do podpisywania lojalek lub współpracy z SB.
W obozie internowania znajdującym się na terenie zakładu karnego w Kwidzynie władze przetrzymywały przede wszystkim solidarnościowych działaczy szczebla zakładowego i regionalnego, pochodzących głównie z północno-wschodniej Polski, łącznie ok. ok. 150 osób. Panujący tam reżim więzienny uważany był za łagodniejszy niż w innych ośrodkach. Dyrekcja zgadzała się na organizowanie przez więźniów miesięcznic stanu wojennego oraz innych inicjatyw. Sytuację zmieniła zmiana naczelnika obozu internowania. "Liberalnego" majora Stefana Mikołajczyka zastąpił kpt. Juliusz Pobłocki, który wcześniej kierował więzieniem o zaostrzonym rygorze w Sztumie.
Bezpośrednim powodem protestu, który wybuchł 14 sierpnia 1982 r., było niewpuszczenie do ośrodka rodzin w dniu odwiedzin. Reakcją władz na bunt było podjęcie wyjątkowo brutalnej akcji pacyfikacyjnej, którą przeprowadziły oddziały milicji i służby więzienne. Strażnicy zostali obrzuceni wyzwiskami i jajkami przez rodziny internowanych, które zebrały się przed bramą. Więźniowie zgromadzeni po drugiej stronie ogrodzenia zostali wepchnięci przez strażników do pawilonów.
Pacyfikacja w Kwidzynie trwała kilka godzin. Internowani byli polewani wodą, bici pałkami, kopani i szczuci psami.
W czasie akcji funkcjonariusze milicji i służby więziennej pobili ponad stu internowanych. Blisko połowa z nich odniosła ciężkie obrażenia, których konsekwencją było trwałe kalectwo. Po zakończeniu działań funkcjonariusze przeprowadzili jeszcze w celach kilkukrotne rewizje, w trakcie których niszczyli przedmioty osobiste internowanych, książki i posiadaną przez nich żywność.
Jeden z internowanych tak opowiadał o tym, co działo się tego dnia wewnątrz budynków: "Wyzwiskom i epitetom towarzyszyły głuche odgłosy uderzenia pałki i słabnące jęki katowanych. Jakkolwiek bicie w celach miało charakter masowy, to największe obrażenia odnieśli internowani, których wyciągnięto z cel. Na korytarzu urządzano +ścieżki zdrowia+, gdzie bito do utraty nieprzytomności po głowie i w okolice nerek. Leżących kopano. Wobec wielu osób czynność powtarzano wielokrotnie".
Kilku internowanych, dotkliwie pobitych 14 sierpnia, oskarżonych zostało przez Prokuraturę Wojewódzką w Elblągu o czynną napaść na funkcjonariuszy służby więziennej. 23 maja 1983 r. Sąd Wojewódzki w Elblągu w pokazowym procesie skazał: Mirosława Duszaka (pracownika zakładów „Truso” w Elblągu), Zygmunta Goławskiego (rolnika z siedleckiego) na dwa lata więzienia, zaś Adama Kozaczyńskiego, przewodniczącego oddziału Regionu Środkowo-Wschodniego NSZZ "Solidarność" w Tomaszowie Lubelskim, Andrzeja Bobera (wiceprzewodniczącego Zarządu Regionu Warmińsko-Mazurskiego NSZZ "Solidarność"), Władysława Kałudzińskiego - pracownika "Polmozbytu" w Olsztynie i Radosława Sarnickiego - ucznia IV klasy liceum w Zamościu na kary od roku do dwóch lat więzienia. (PAP)
autor: Maciej Replewicz, Michał Szukała
mr/ szuk/ dki/