W Centrum Edukacyjnym IPN Przystanek Historia w Warszawie trwa konferencja „Udzielne księstwo? Relacje między partią komunistyczną a służbami bezpieczeństwa PRL”. PZPR i organy bezpieczeństwa PRL nie mogłyby bez siebie funkcjonować – mówi PAP historyk IPN dr Konrad Rokicki.
"Dzisiejsze obrady służą pogłębieniu naszej wiedzy o wzajemnych relacjach PZPR a +bezpieką+ PRL, dwoma strukturami, które nie mogłyby bez siebie funkcjonować. Partia stanowiła osłonę ideologiczną i prawną organów: chroniła funkcjonariuszy w przypadkach nadużyć, które popełniali właśnie w interesie partii. Funkcjonariusze służby bezpieczeństwa UB, a po 1956 r. - SB, działali także, jako członkowie partii i dlatego byli rozliczani zarówno z pracy operacyjnej i postawy partyjnej. W ich przypadku było to nierozerwalne" - powiedział PAP prowadzący konferencję dr Konrad Rokicki.
Zebrani analizowali relacje i zależności pomiędzy PZPR a organami bezpieczeństwa m.in. w aspekcie prawnym.
"Zgodnie z pochodzącą z 1945 r. koncepcją Radbrucha - +nie wszystko, co jest w sensie prawnym w zgodzie z przepisami+, jest prawem+ okres PRL występuje w formule prawa haniebnego. Ustawowe bezprawie w PRL przejawiało się przede wszystkim w rozbudowanym aparacie represji, w ograniczaniu prawa własności w postaci tzw. dekretu Bieruta, który w Warszawie dokonał bezprawnej konfiskaty nieruchomości, przekształcając je w tzw. użytkowanie wieczyste. W PRL bardzo rozbudowane były cywilne organa bezpieczeństwa. Od 1 stycznia 1945 r. gdy PKWN przekształcił się w rząd tymczasowy powstało Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego. To była rozbudowana i scentralizowana struktura działająca na szczeblu miast, województw i powiatów. Podlegały one Państwowej Komisji Bezpieczeństwa. Tylko incydentalnie partia komunistyczna (PPR/PZPR) próbowała ingerować w pracę MBP. Nie było praw chroniących obywateli przed działaniem organów bezpieczeństwa - powiedział wykładowca z Katedry Historii Doktryn Polityczno-Prawnych UW prof. Adam Bosiacki.
Historycy wskazywali, że komórki partyjne przy organach bezpieczeństwa broniły funkcjonariuszy przed odpowiedzialnością karną za zbrodnie popełnione w latach 1944-56, a stopień upartyjnienia "esbeków" był zwykle bardzo wysoki i w zależności od okresu przekraczał nawet 80 proc. składu osobowego.
"Mówiono jedynie o zakazie, z pewnymi wyjątkami, aresztowań członków partii. Nawet jeśli karano funkcjonariuszy +bezpieki+, nie były to represje jak w ZSRS po śmierci Stalina, gdzie stosowano karę śmierci. Formy nadzoru partii nad bezpieką były różne. Występują one zwykle bez dokumentacji pisemnej. Wyjątkiem była m.in. afera "Zalew", gdy wszczęto postępowanie, jednak już w przypadku innej afery, w którą byli zamieszani funkcjonariusze MSW - "Żelaza", nigdy wszczęto postępowania. Organy bezpieczeństwa często funkcjonowały wbrew przepisom obowiązującego wówczas prawa. Stosowano szerokie i niejasne przepisy, niewykluczone, że z powodu obaw przed konsekwencjami prawnymi" - wyjaśnił.
Historycy uczestniczący w konferencji wskazywali, że komórki partyjne przy organach bezpieczeństwa broniły funkcjonariuszy przed odpowiedzialnością karną za zbrodnie popełnione w latach 1944-56, a stopień upartyjnienia "esbeków" był zwykle bardzo wysoki i w zależności od okresu przekraczał nawet 80 proc. składu osobowego. Nieprzypadkowo więc funkcjonariuszy UB i SB uznawano zwykle za bardziej "godnych zaufania" niż milicjantów. Krytycznie oceniano jednak funkcjonariuszy, którzy posiadali bezpartyjne małżonki. Za negatywne zjawisko uznawano także "uleganie wpływom kleru" np. udział funkcjonariuszy i ich rodzin w mszach świętych czy sakramentach.
Dr hab. Adam Dziuba z Oddziału IPN w Katowicach przeanalizował działania UB przed wyborami do Sejmu w 1952 r. oraz SB - przed wyborami do Sejmu w 1957 r.
"W sierpniu 1952 r. przed wyborami zreorganizowano resort bezpieczeństwa. Powstały wówczas grupy operacyjne zbierające informacje i wspierające aktyw partyjny w przygotowaniach. W Warszawie, na jedną dzielnicę miasta przypadała jedna grupa operacyjna. W ciągu dwóch miesięcy w całym kraju aresztowano ok. 3500 osób, w tym ok. 1000 rolników i 1000 robotników, a więc teoretycznie grupy, które w komunizmie miały sprawować władzę" - wskazał.
Komisja Biura Politycznego PZPR do spraw bezpieczeństwa publicznego kierowała aresztowaniami, opracowywała pytania do śledztw, akceptowała lub korygowała akty oskarżenia i ustawiała procesy. Wszystko to odbywało się bez protokołowania" – pokreślił dr Robert Spałek.
Z dokumentów wynika, że w okresie "przedwyborczej mobilizacji" (od sierpnia do 26 października 1952 r.) wystarczyło nie wpuścić partyjnego agitatora do własnego mieszkania, by stanąć przed organami bezpieczeństwa.
"W raportach UB z okresu przedwyborczego pisano m.in. o +aktach terroru+. Lecz wyjaśnić należy, że za "akt terroru+ uznano np. przypadek mężczyzny znajdującego się pod wpływem alkoholu, który zakłócał porządek w lokalu i szarpał się z wyprowadzającymi go osobami. To obrazuje, jak kwalifikowano podobne incydenty. Podczas kampanii wyborczej w 1957 r. SB zatrzymały już tylko ok. 100 osób w całym kraju, a miejsce +aktów terroru+ zastąpiły działania +chuliganów+: 1500 aresztowano" - dodał.
Historyk Oddziału IPN w Warszawie, dr Robert Spałek, wyjaśnił, że dla zrozumienia wzajemnych relacji parta - organy bezpieczeństwa kluczowe było zrozumienie osobistych relacji pomiędzy pierwszymi sekretarzami a osobami kierującymi resortem.
"Wszystkie najważniejsze decyzje dotyczące politycznych śledztw, procesów zapadały w gabinecie I sekretarza PZPR, Bolesława Bieruta, a nie jak można by sądzić, w gabinecie ministra bezpieczeństwa publicznego, Stanisława Radkiewicza. Bierut osobiście decydował o wyrokach w najważniejszych procesach politycznych, obserwował je uważnie i nadzorował" - powiedział.
"Decyzyjną czwórkę kierującą de facto resortem, tworzyli obok Bieruta, minister Radkiewicz, wiceminister Roman Romkowski oraz Jakub Berman. Od 1949 r. byli oni decydentami w powołanej przez siebie Komisji Biura Politycznego PZPR do spraw bezpieczeństwa publicznego. Komisja kierowała aresztowaniami, opracowywała pytania do śledztw, akceptowała lub korygowała akty oskarżenia i ustawiała procesy. Wszystko to odbywało się bez protokołowania" – pokreślił.
Po konferencji odbędzie się panel dyskusyjny "Symbioza partii i +bezpieki+ - podział ról i bilans zysków".(PAP)
autor: Maciej Replewicz
mr/ dki/