Gazeta „The New Yorker” naniosła w poniedziałek zmiany w opublikowanym na jej portalu artykule Mashy Gessen. Ambasada RP w Waszyngtonie uznaje to za otwarcie się redakcji na dialog i zapowiada dalsze działania mające na celu usunięcie tekstu lub dokonanie kolejnych korekt.
W poniedziałek pod tekstem Gessen zamieszczono dopisek: "Ten artykuł został zaktualizowany, by doprecyzować śledztwo wobec Jana Tomasza Grossa. Podtytuł został zaktualizowany, by uwzględnić odniesienie do nazistowskiej okupacji Polski i dokładniejszy opis potencjalnych zagrożeń prawnych dla naukowców".
W nowej wersji podtytuł brzmi: "Naukowcy mierzą się z pozwami o zniesławienie oraz potencjalnymi zarzutami karnymi w ramach wysiłków polskiego rządu, by oczyścić naród z zarzutów jakiejkolwiek roli w zamordowaniu trzech milionów Żydów podczas okupacji hitlerowskiej".
W sobotę ambasada RP w Waszyngtonie zwróciła się do redakcji "New Yorkera" z prośbą o wycofanie tekstu. Do poniedziałkowego popołudnia czasu miejscowego nie otrzymała jednak informacji zwrotnej od nowojorskiej gazety.
Po naniesieniu zmian przez "New Yorkera" rzecznik ambasady Nikodem Rachoń wyraził w poniedziałek w rozmowie z PAP zadowolenie, że "wspólne wysiłki różnych organizacji przyniosły efekt otwarcia się redakcji na argumenty". Jednocześnie podkreślił, że tekst wciąż "jest pełen innych błędów".
W nowej wersji podtytuł brzmi: "Naukowcy mierzą się z pozwami o zniesławienie oraz potencjalnymi zarzutami karnymi w ramach wysiłków polskiego rządu, by oczyścić naród z zarzutów jakiejkolwiek roli w zamordowaniu trzech milionów Żydów podczas okupacji hitlerowskiej".
Rachoń zapowiedział, że placówka "dalej będzie namawiać redakcję do całkowitego wycofania tekstu" lub skorygowania fragmentów, które "budzą poważne wątpliwości".
W pierwszej wersji artykułu Gessen napisała m.in., że "aby oczyścić naród z zarzutu zamordowania trzech milionów Żydów, polski rząd posuwa się do ścigania za zniesławienie dwojga naukowców" prof. Jana Grabowskiego i prof. Barbary Engelking. Chodzi o sprawę historyków, którym warszawski Sąd Okręgowy nakazał przeprosić za jedną z informacji umieszczonych w książce "Dalej jest noc".
Wiceszef polskiego MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk poinformował PAP w niedzielę, że "publikacja +New Yorkera+ jest skandaliczna", "próbuje kreować obraz, w którym odpowiedzialność za zagładę 3 mln Żydów w trakcie II wojny światowej ponoszą Polacy".
Współautorów pozwała Filomena Leszczyńska - bratanica jednej z opisywanych w książce osób. Według niej jej stryj, sołtys wsi Malinowo, Edward Malinowski, został fałszywie pomówiony w spornej książce o ograbienie Żydówki i współpracę z Niemcami podczas II wojny światowej. Leszczyńska domagała się 100 tys. zadośćuczynienia i przeprosin. Sąd nakazał przeprosiny i oddalił żądanie zadośćuczynienia. Podczas procesu Leszczyńską wspierała Reduta Dobrego Imienia.
Wiceszef polskiego MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk poinformował PAP w niedzielę, że "publikacja +New Yorkera+ jest skandaliczna", "próbuje kreować obraz, w którym odpowiedzialność za zagładę 3 mln Żydów w trakcie II wojny światowej ponoszą Polacy".
W sprawie w sobotę oświadczenie wydał także Komitet Żydów Amerykańskich na Europę Środkową (AJC Central Europe). "Skrytykowaliśmy polski rząd za lukrowanie prawdy o postawach Polaków wobec Żydów w czasie II wojny światowej. Ale twierdzenie, że Polska rozumiana jako wspólnota etnicznych Polaków i państwo polskie są winne śmierci 3 milionów Żydów, jest wypaczeniem Holokaustu" - oświadczyła organizacja na Twitterze.
"Tysiące Polaków szantażowało, denuncjowało, a nawet mordowało Żydów własnymi rękami. Tysiące Polaków pomagało Żydom, ryzykując życie swoich rodzin. Czy my zaryzykujemy nasze? Nie, Polska okupowana przez Niemców nie była zarządzana przez państwo polskie. Obarczanie Polski zbiorową winą za Holokaust jest błędem" - napisano w drugim tweecie.
Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP)
mobr/ kib/ robs/
arch.