Uczestnicy protestów z lat 80., związkowcy i przedstawiciele władz wzięli we wtorek w Jastrzębiu-Zdroju udział w obchodach 44. rocznicy Porozumienia Jastrzębskiego. Umowa z 3 września 1980 r. była trzecim, po gdańskim i szczecińskim, dokumentem podpisanym latem 1980 między władzą a robotnikami.
Masowe strajki na Śląsku, których efektem były ustalenia zawarte w Jastrzębiu, wpłynęły na tempo i skuteczność negocjacji prowadzonych w Gdańsku i Szczecinie, a podpisanie Porozumienia Jastrzębskiego przypieczętowało wcześniejsze umowy. Potwierdzono w nim ustalenia gdańskie oraz m.in. zniesiono czterobrygadowy system pracy w górnictwie, oznaczający konieczność pracy siedem dni w tygodniu. Kluczowym ustaleniem była też zapowiedź wprowadzenia wszystkich sobót wolnych i niedziel.
Rocznicowe uroczystości rozpoczęły się mszą w jastrzębskim kościele Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła, której przewodniczył biskup pomocniczy archidiecezji katowickiej Marek Szkudło. Jak mówił w homilii, czasy sprzed 44 lat były trudne, ale wyzwalające – rządzący musieli ugiąć się przed siłą pragnienia wolności, a finałem zapoczątkowanych wtedy wydarzeń był upadek komunizmu.
Bp Szkudło ocenił, że wyzwolenie sprzed kilkudziesięciu lat to dzisiaj także wyzwanie i zadanie. „Czy bowiem wszystko to, co nastąpiło później, czy wszystko to, co działo się i dzieje się w naszej ojczyźnie, było dochowaniem wierności tamtym zobowiązaniom? Na to pytanie każdy powinien odpowiedzieć sam” – dodał biskup. „Rachunek sumienia pokoleń dzieci i tych, którzy w latach 80. walczyli o naszą wolność, wciąż jeszcze nie jest zrobiony. Konflikty, rozgrywki, podkopywanie siebie nawzajem stały się w Polsce standardem życia społecznego i politycznego, a przecież nie o to chodziło tamtym, naszym siostrom i braciom” – podkreślił.
W rocznicowych obchodach wzięli udział m.in. członkowie Śląsko-Dąbrowskiej „Solidarności”, delegacje z innych regionów kraju, reprezentanci krajowych struktur związku oraz przedstawiciele władz państwowych, regionalnych i samorządowych. Po nabożeństwie uczestnicy uroczystości udali się przed pomnik Porozumienia Jastrzębskiego, gdzie zostały złożone wiązanki kwiatów.
Sygnatariusz Porozumienia Jastrzębskiego Grzegorz Stawski w rozmowie z dziennikarzami strajk i negocjacje ze stroną rządową opisywał jako wydarzenia bardzo emocjonalne i żywiołowe, na koniec euforyczne, ale czasem też zabawne – tekst samego porozumienia był przepisywany trzy razy, bo ktoś próbował coś do niego dorzucać; po podpisaniu dokumentu odśpiewano hymn „Boże, coś Polskę”, ale ktoś zaintonował też „Międzynarodówkę”, którą również odśpiewano. „Tam są takie słowa: +wyklęty powstań, ludu ziemi+, więc ktoś to później skomentował, że to było rzeczywiście idealne miejsce dla tej pieśni i na ten czas” – wspominał.
Pytany przez PAP o to, na ile on i jego koledzy wierzyli, że ówczesne władze wywiążą się z zapisów porozumienia, Stawski ocenił, że początkowo, być może trochę naiwnie, górnicy sądzili, że władze komunistyczne pogubiły się i teraz będzie już lepiej. „Ale im dalej w las, tym mniej wierzyliśmy w to wszystko, a już tym bardziej jak był 1981 r., jak już przyszła jesień (...), już nie mieliśmy złudzeń, czekaliśmy na ten dzień, na ten moment, w którym w sposób bezwzględny się nami zajmą, i też tak było” – opisywał.
List do uczestników uroczystości wystosował prezydent Andrzej Duda, który napisał, że latem 1980 r. wyczerpała się cierpliwość Polaków trapionych pogłębiającą się pauperyzacją, złymi warunkami pracy i arogancją komunistycznych władz – kraj ogarnęły masowe protesty. Te, do których doszło w kopalniach, były olbrzymim wsparciem dla strajkujących na Wybrzeżu i inspiracją dla innych pracowników w całym kraju - zaznaczył.
„Podpisane 3 września Porozumienie Jastrzębskie miało przyczynić się do ucywilizowania organizacji i warunków wyczerpującej pracy górników oraz do upodmiotowienia ich jako ludzi, obywateli i pracowników” – dodał prezydent. Podkreślił też, że wraz z innymi zawartymi wówczas historycznymi porozumieniami stało się wielkim krokiem ku wolności i samostanowieniu Polaków. Duda zaznaczył, że o takie wartości jak suwerenność, pokój, bezpieczeństwo, tożsamość, kultura, jedność i wykorzystanie szans rozwojowych należy w dalszym ciągu zabiegać z taką samą odwagą i determinacją, jak przed laty uczestnicy pokojowej rewolucji "Solidarności".
Szef NSZZ „S” Piotr Duda w przesłanym liście przypomniał, że w sierpniu 1980 r. fala protestów przeciwko niesprawiedliwej władzy objęła cały kraj – strajkowało ponad 700 zakładów pracy i ponad 700 tys. pracowników. „To oni 44 lata temu walczyli o lepsze warunki pracy, o godność i prawo do decydowania o swojej ojczyźnie” – wskazał, przypominając postulaty górników z Jastrzębia-Zdroju.
Duda podkreślił, że porozumienia sierpniowo-wrześniowe otworzyły drogę do utworzenia wolnych związków zawodowych i przełamania monopolu ówczesnej władzy, a w dalszej perspektywie umożliwiło wywalczenie wolności. Szef „S” dziękował bohaterom sprzed lat i zapewnił, że jego związek żadnego z nich nie zostawia samego. Zaznaczył, że postulaty sierpniowe to testament do realizacji i jego związek wciąż walczy o jeden z nich - emerytury stażowe. Wyraził nadzieję, że to rozwiązanie wkrótce zostanie wprowadzone w życie, i zapowiedział, że o to związkowcy będą walczyli do skutku.
Szef „S” oświadczył też, że jego związek, „rodził się pod krzyżem”, którego związkowcy nieraz musieli bronić. Dziś – jak ocenił – stają przed tym samym wyzwaniem. „Krzyż stał się niewygodny, znów zdejmujemy go ze ścian urzędów i budynków, znów depcze się symbole naszej religii, jak choćby ostatnio podczas skandalicznego otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Znów musimy podnieść głowy i głośno przeciwstawić się działaniom godzącym w nasze fundamenty chrześcijańskie” – napisał.
Porozumienie Jastrzębskie było dopełnieniem porozumień zawartych w sierpniu 1980 r. między ówczesną władzą a strajkującymi robotnikami. Protestujący w Jastrzębiu górnicy - oprócz potwierdzenia wcześniejszych ustaleń z Gdańska i Szczecina – wywalczyli m.in. zniesienie czterobrygadowego systemu pracy w kopalniach, który oznaczał konieczność pracy siedem dni w tygodniu, a także wolne soboty dla całej Polski oraz podnoszenie zarobków w ślad za wzrostem kosztów utrzymania.
Dokument kończący strajk w ówczesnej kopalni Manifest Lipcowy (obecnie Zofiówka) podpisano 3 września 1980 r. Oprócz potwierdzenia ustaleń gdańskich i zniesienia czterobrygadowego systemu pracy w górnictwie władze zobowiązały się do przedstawienia Sejmowi PRL projektu obniżenia wieku emerytalnego w tej branży.
Ważnym ustaleniem było wprowadzenie od 1 stycznia 1981 r. wolnych wszystkich sobót i niedziel - w intencji przedstawicieli władz zapis dotyczył jedynie górników, ale w tekście porozumienia jasno tego nie zaznaczono, co spowodowało na początku 1981 r. konflikt o wolne soboty. Przedstawiciele rządu zgodzili się też na realizację wielu postulatów socjalno-bytowych, m.in. wpisanie pylicy płuc do wykazu chorób zawodowych.
Zdaniem wielu historyków masowe strajki na Śląsku, których efektem były ustalenia zawarte w Jastrzębiu, wpłynęły na tempo i skuteczność negocjacji prowadzonych w Gdańsku i Szczecinie, a podpisanie Porozumienia Jastrzębskiego przypieczętowało wcześniejsze umowy.
Pierwsze, szybko wygaszone strajki na Śląsku, wybuchły już na początku sierpnia 1980, m.in. w Zakładzie Tworzyw Sztucznych Erg w Bieruniu i tarnogórskim Fazosie. W nocy z 27 na 28 sierpnia rozpoczął się strajk w Jastrzębiu - w kopalni Manifest Lipcowy około tysiąca górników nie przystąpiło do nocnej zmiany. Po nieudanych rozmowach z dyrekcją zawiązano Zakładowy Komitet Strajkowy (ZKS).
Strajk w Manifeście Lipcowym od początku miał przede wszystkim charakter solidarnościowy z protestującymi załogami Gdańska i Szczecina. Do 21 postulatów gdańskich górnicy dołożyli własne. 29 sierpnia do kopalni przyjechała delegacja rządowa, której górnicy przedstawili swe postulaty. Tego samego dnia zastrajkowało dalszych siedem kopalń. Powołano pierwszy na Śląsku Międzyzakładowy Komitet Strajkowy (MKS).
Po rozpoczęciu rozmów z MKS-em władze komunistyczne równocześnie próbowały oderwać od niego komitety strajkowe z poszczególnych kopalń. Zakłady i miasto zasypywano ulotkami mającymi załamać psychicznie nie tylko górników, ale i ich rodziny. Miało to jednak odwrotny skutek - wkrótce w regionie strajkowało już 28 kopalń i 28 innych zakładów.
2 września rozpoczęła się kolejna tura negocjacji. Stronę rządową reprezentował wicepremier Aleksander Kopeć, robotników - MKS na czele z Jarosławem Sienkiewiczem. 3 września rano, po kilkunastu godzinach negocjacji, podpisano liczące 29 punktów porozumienie, zwane od tego czasu jastrzębskim.(PAP)
kon/ miś/