Martyrologia dzieci to najtragiczniejsza rzecz, jaką można sobie wyobrazić – podkreślił wicepremier, minister kultury Piotr Gliński, który we wtorek wziął udział w prezentacji znaczka pocztowego „Niemiecki obóz dla polskich dzieci w Łodzi (1942 – 1945)”.
"Pamięć kształtuje tożsamość wspólnoty. Jest niebywale ważna dla współczesnych i przyszłych pokoleń, dlatego powołaliśmy to muzeum, które upamiętnia tragiczne wydarzenia i instytucję, która funkcjonowała w czasie II wojny światowej w łodzi na ul. Przemysłowej. Martyrologia dzieci to najtragiczniejsza rzecz, jaką można sobie wyobrazić" - podkreślił wicepremier, biorący udział w prezentacji znaczka pocztowego "Niemiecki obóz dla polskich dzieci w Łodzi (1942-1945)", która odbyła się we wtorek w siedzibie Muzeum Dzieci Polskich - ofiar totalitaryzmu w Łodzi.
Znaczek o wartości 3,90 zł, przedstawiający dwie dziecięce postaci za drutem kolczastym, zaprojektowany przez Jana Konarzewskiego, został wprowadzony do obiegu 8 grudnia ubiegłego roku, w czasie obchodów 80. rocznicy utworzenia niemieckiego obozu koncentracyjnego dla polskich dzieci przy ul. Przemysłowej w Łodzi. Z kolei okazją do jego prezentacji była 78. rocznica otwarcia bram obozu, które nastąpiło 18 stycznia 1945 roku.
Minister kultury przypomniał, że edukacja jest jednym z ważniejszych aspektów pracy instytucji pamięci, jakimi są muzea.
"Jedną z form edukacji jest filatelistyka - kiedyś bardzo popularna, teraz może mniej, ale piękne i ciekawe znaczki Poczty Polskiej wskazują rzeczy istotne dla naszej wspólnoty. Zawsze trudno jest mówić o temacie (martyrologii dzieci - PAP), bo siła tragicznego przekazu jest tak duża, że wpływa na dobieranie słów. Cieszę się bardzo, że aktywność Muzeum jest widoczna na wielu polach, że nadrabiamy zaległości jeśli chodzi o pamięć tragicznych wydarzeń" - zaznaczył Gliński.
O konieczności pielęgnowania pamięci o dzieciach z obozu na Przemysłowej i przekazywania jej kolejnym pokoleniom mówił także rzecznik praw dziecka Mikołaj Pawlak.
"Znaczek ma nie tylko charakter kolekcjonerski, bo przyklejenie go na list, wysłanie na cały świat - co będzie teraz możliwe - to element informacji i dbania o pamięć" - zaznaczył.
Według dyrektora łódzkiego Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej dr hab. Dariusz Roguta, IPN od dłuższego czasu systematycznie współpracuje z Pocztą Polską. Jak przypomniał, dwa lata temu wydano znaczek poświęcony Janowi Kowalewskiemu - kryptografowi, który odegrał ważną rolę w zwycięstwie podczas wojny polsko-bolszewickiej.
"W przypadku najnowszego znaczka znowu odnosimy się do historii regionu, ale o znaczeniu ogólnopolskim. Konsultantem merytorycznym znaczka był dr Artur Ossowski z łódzkiego IPN, który od lat zajmuje się historią polskich dzieci w obozie przy Przemysłowej. Przed znaczkiem udało nam się zrealizować także projekt monety, który w grudniu został przedstawiony przez Narodowy Bank Polski" - dodał Rogut.
Niemiecki obóz koncentracyjny dla polskich dzieci utworzono 1 grudnia 1942 roku na terenach wyodrębnionych z Litzmannstadt Ghetto. Okupanci więzili tam dzieci i młodzież polską od 2. do 16. roku życia, ale z relacji więźniów wynika, że Niemcy przetrzymywali tu nawet kilkumiesięczne niemowlęta.
Dyrektor Muzeum Dzieci Polskich dr Ireneusz Maj zapowiedział, że wydanie znaczka wpisuje się w szereg inicjatyw, jakie podejmuje placówka, aby przypomnieć o losie zapomnianych ofiar obozu przy Przemysłowej.
Najważniejsza z punktu widzenia rozwoju Muzeum inicjatywa, która nie byłaby możliwa bez wsparcia wicepremiera Glińskiego, to zakup dwóch nieruchomości, przy czym jedna z nich to historyczny budynek komendantury obozu, w którym powstanie wystawa stała - zaznaczył.
Inicjatywy Muzeum wspierają ostatni żyjący Ocaleni z obozu, których pozostało ok. 20. Jednym z nich jest Jerzy Jeżewicz, który, gdy trafił na Przemysłową razem z bratem, nie miał nawet trzech lat.
"Po tak trudnych czasach powojennych - bo nie wspomnę tu o najtrudniejszych czasach wojny - ruszyło coś z miejsca. Nie dla nas, tylko dla tych, którzy na tym miejscu (obozu - PAP) zostali na zawsze" - powiedział Jeżewicz podczas wtorkowej uroczystości.
W okresie PRL na terenie dawnego obozu przy Przemysłowej zbudowano nowe osiedle; oprócz jednego starego budynku i pomnika upamiętniającego martyrologię dzieci nie ma tam żadnego śladu tragicznej przeszłości.
"Współczuję ludziom, którzy dopiero teraz, po 80 latach dowiadują się, w jakim miejscu przyszło im mieszkać. To był skrawek łódzkiej ziemi, gdzie było największe piekło dla polskich dzieci" - podkreślił Jeżewicz.
Niemiecki obóz koncentracyjny dla polskich dzieci, utworzono 1 grudnia 1942 roku na terenach wyodrębnionych z Litzmannstadt Ghetto. Okupanci więzili tam dzieci i młodzież polską od 2. do 16. roku życia, ale z relacji więźniów wynika, że Niemcy przetrzymywali tu nawet kilkumiesięczne niemowlęta.
Dzieci przebywały w prymitywnych warunkach, niewolniczo pracowały, były torturowane. Najczęściej podaje się, że w obozie życie straciło kilkaset dzieci, a w sumie przez obóz przeszło około 3 tys. dzieci.(PAP)
Autorka: Agnieszka Grzelak-Michałowska
agm/ pat/