Amerykanie przyzwyczaili się do obostrzeń i nie czują się zagrożeni terroryzmem. Ta obawa odeszła - mówił w środę w Studiu PAP amerykanista prof. Tomasz Płudowski w 23. rocznicę zamachów na World Trade Center.
„Amerykanie czują, że to, co wydarzyło się w polityce zagranicznej w ciągu ostatnich 20 lat, to była jednak w większości polityka błędna (...). Te wojny w Iraku i w Afganistanie nie były potrzebne i pochłonęły zbyt wiele ofiar” - ocenił w środę w Studiu PAP Płudowski, politolog i amerykanista z Akademii Ekonomiczno-Humanistycznej.
Ekspert przyznał, że Amerykanie nie tak wyobrażali sobie zwycięstwo ze światowym terroryzmem. „Są rozczarowani tą polityką. Konsekwencjami tych działań. Rozczarowani są służbami specjalnymi. Uważają, że te służby są w dużej mierze upolitycznione” - podkreślił ekspert.
11 września 2001 r. 19 terrorystów należących do islamskiej ekstremistycznej grupy Al-Kaida porwało cztery samoloty i przeprowadziło samobójcze zamachy na różne cele na wschodnim wybrzeżu Ameryki.
Dwa z samolotów, lecące z Bostonu do Los Angeles, wbiły się w dwie wieże WTC. W wyniku tej tragedii łącznie zginęło 2763 osób – byli to pasażerowie, załoga i terroryści porwanych samolotów, pracownicy i ludzie przebywający w budynkach WTC, a także osoby ze służb niosących pomoc.
Kolejny samolot uderzył w zachodnie skrzydło Pentagonu. W wyniku tego ataku łącznie zginęło 189 osób.
Ostatni z samolotów, jako jedyny z porwanych przez terrorystów, nie osiągnął swojego celu, którym miał być prawdopodobnie Kapitol. Pasażerowie i członkowie załogi, którzy dowiedzieli się o pozostałych porwanych samolotach, próbowali powstrzymać porywaczy. Samolot rozbił się na polach w pobliżu Shanksville w Pensylwanii. Zginęły 44 osoby.
Łącznie w zamachach z 11 września 2001 r. zginęło 2996 osób (w tym 19 terrorystów samobójców).
Autor: Jarema Jamrożek
jam/ mms/ jpn/