Ponad 1100 m kw. powierzchni wystawienniczej na trzech poziomach, dynamiczne widowiska ze światłem i dźwiękiem oraz multimedia zamiast tradycyjnych plansz z tekstem – tak wygląda po rozbudowie Śląskie Centrum Wolności i Solidarności (ŚCWiS) przy katowickiej kopalni Wujek.
Nowa wystawa stała, która zostanie oficjalnie otwarta 16 grudnia – w 40. rocznicę krwawej pacyfikacji zakładu - prezentuje nie tylko wydarzenia z początku stanu wojennego, ale też opowiada o narastaniu społecznego buntu w PRL, narodzinach Solidarności i wydarzeniach po pacyfikacji. Wśród eksponatów znalazł się m.in. czołg – taki sam jak te, które podczas tłumienia protestu w Wujku rozbijały kopalniany mur.
„Cała ta przestrzeń została przygotowana przede wszystkim dla ludzi młodych – to do nich adresujemy tę wystawę, chcemy opowiadać ich językiem, pokazać te wydarzenia z perspektywy czasu, a jednocześnie przemówić do nich tak, aby zrozumieli przynajmniej cząstkę tamtych emocji” - powiedział dyrektor Śląskiego Centrum Wolności i Solidarności Robert Ciupa.
„Cała ta przestrzeń została przygotowana przede wszystkim dla ludzi młodych – to do nich adresujemy tę wystawę, chcemy opowiadać ich językiem, pokazać te wydarzenia z perspektywy czasu, a jednocześnie przemówić do nich tak, aby zrozumieli przynajmniej cząstkę tamtych emocji” - powiedział dyrektor Śląskiego Centrum Wolności i Solidarności Robert Ciupa.
Przykopalniane muzeum, upamiętniające krwawą pacyfikację zakładu z 16 grudnia 1981 r. podczas której zginęło 9 górników, a kilkudziesięciu zostało rannych powstało w 2008 r. w dawnym magazynie odzieżowym. Przed rozbudową składało się z trzech sal wystawienniczych po których oprowadzali zwiedzających uczestnicy protestu z 1981 roku.
Teraz powierzchnia Centrum powiększyła się dzięki udostępnieniu dwóch kolejnych poziomów. Ekspozycja mieści się nie tylko – jak wcześniej – na parterze, ale też na poddaszu, które zostało podniesione, oraz w piwnicy, która także została powiększona. Koszt inwestycji wyniósł ponad 15 mln zł, środki na te cel przekazał Urząd Marszałkowski Woj. Śląskiego i katowicki Urząd Miasta. Prace ruszyły we wrześniu 2020 r.
Muzeum podzielone jest na kilka tematycznych sal, w każdej z nich przygotowano specjalną scenografię. W części pomieszczeń na posadzce odwzorowano mapę Europy sprzed lat, część wschodnia i zachodnia jest oddzielona żelazną – dosłownie – kurtyną. Mapa Europy sprzed lat będzie też wyświetlana na ścianie - chodzi o przypomnienie o podziale kontynentu po II wojnie światowej i państwach, które już nie istnieją, jak Jugosławia, Czechosłowacja czy NRD.
W części ekspozycji poświęconej strajkowi i jego pacyfikacji znajduje się najbardziej spektakularny eksponat – czołg T-55 przebijający kopalniany mur. Jak przypominają historycy, do stłumienia protestu w grudniu 1981 r. skierowano 20 tego typu pojazdów. To nimi sforsowano kopalniany mur, umożliwiając zomowcom wejście na teren zakładu. Tuż obok jest, obecnie zabudowana, rampa, z której pluton specjalny ZOMO strzelał go górników. Na posadzce widać łuski pocisków, a z głośników odtwarzane są odgłosy walki.
W części poświęconej bokowi wschodniemu, przede wszystkim Polsce z czasów PRL, znalazło się np. logo PZPR wkomponowane w posadzkę oraz zdjęcia przedstawicieli elit komunistycznej Polski - w kontrze do życia zwykłych ludzi, stojących w kolejce. Industrialne konstrukcje w przestrzeni wystawienniczej przypominają o ówczesnym przemyśle, jest tam m.in. trójwymiarowy obraz Huty Katowice – sztandarowej inwestycji tamtych czasów. „Ówczesna władza była zainteresowana ilością węgla i stali, a nie tym, jak żyli ludzie” - komentuje dyrektor Ciupa.
Drogę do kolejnej sali, poświęconej Solidarności, wyznacza papieski pastorał wbity w podłogę. W niej zwiedzający poznają tło protestów z początku lat 80., dowiedzą się o zawartych w 1980 r. porozumieniach między władzą a robotnikami i powstaniu NSZZ „Solidarność”. Tę przestrzeń wypełniają inkrustacje na ścianach, które nabierają barw, gdy włączają się rozmieszczone w sali projektory. Podczas widowiska o sytuacji w ówczesnej Polsce i narastaniu buntu opowiada z głośników lektor. Chcący poszerzyć swoją wiedzę mogą skorzystać z dotykowych ekranów rozmieszczonych w różnych częściach sali.
Kolejna część ekspozycji opowiada o stanie wojennym. W ścianach niewielkiej salki umieszczono monitory, w oprawach przypominających telewizory z lat 80. Odtwarzane jest na nich słynne przemówienie gen. Wojciecha Jaruzelskiego z 13 grudnia 1981 r.
Inna część ekspozycji przypomina o strajku w kopalni Piast – najdłuższym proteście na początku stanu wojennego. Przejście z parteru na wyższy poziom zostało zaaranżowane tak, by przypominało klatkę schodową w bloku Jana Ludwiczaka, z rozbitymi drzwiami do jego mieszkania. Zatrzymanie Ludwiczaka, szefa „S” w Wujku, zainicjowało strajk w tym zakładzie.
Ekspozycja w kolejnej sali poświęcona jest już samemu strajkowi i jego pacyfikacji. Znajduje się tu najbardziej spektakularny eksponat – czołg T-55 przebijający kopalniany mur. Jak przypominają historycy, do stłumienia protestu w grudniu 1981 r. skierowano 20 tego typu pojazdów. To nimi sforsowano kopalniany mur, umożliwiając zomowcom wejście na teren zakładu. Tuż obok jest, obecnie zabudowana, rampa, z której pluton specjalny ZOMO strzelał go górników. Na posadzce widać łuski pocisków, a z głośników odtwarzane są odgłosy walki.
„My, jako historycy, chcielibyśmy tu dać wszystko, najlepiej całą książkę do przeczytania, natomiast mamy świadomość, że nie ma tyle czasu, żeby wszystko przeczytać. Chcemy pozostawić jakieś wrażenia i na tyle zaciekawić zwiedzających historią, żeby sami sięgnęli po książkę (...) Zawartość merytoryczna jest ważna, ale ważna jest też scenografia, aby budować emocje” - powiedział Ciupa.
Tragiczny finał pacyfikacji przedstawia kolejne pomieszczenie, przypominające kopalniane ambulatorium, do którego trafiali ranni górnicy. Odwzorowano tu ślady krwi na posadzce, a na ekranach zamontowanych w ścianach prezentowane są wizerunki dziewięciu ofiar. Dzięki multimedialnej formie można zdobyć informacje na temat ich życia prywatnego, a także dowiedzieć się m.in., z jakiej odległości do nich strzelano i w które części ciała zostali ranieni.
Na ścianach tego pomieszczenia są też ekrany przedstawiające lekarzy, ratujących wtedy rannych z narażeniem własnego bezpieczeństwa. Ciupa przypomniał, że były przypadki pobicia sanitariuszy niosących pomoc, ślady pobicia miał też Jan Stawisiński – jeden z rannych górników, który zmarł później w szpitalu.
W sali Anatomii Protestu, przypominającej kopalnianą łaźnię łańcuszkową, można obejrzeć nagrane wspomnienia i relacje świadków, a także informacje na temat procesów - górników, którzy zostali skazani za udział w strajku, jak i osądzonych po latach zomowców. Autorzy wystawy przypominają, że karnej odpowiedzialności za masakrę w Wujku nie ponieśli politycy. W tej części ekspozycji znalazła się także makieta przedstawiająca pacyfikację, znana jeszcze ze ŚCWiS sprzed rozbudowy. Dodano do niej elementy mappingu.
Najwyższy poziom muzeum jest już poświęcony wydarzeniom z okresu po pacyfikacji. Znalazły się tam ściany wypełnione teczkami bezpieki, przypominające o inwigilacji działaczy opozycji, a także pamiątki po internowanych i informacje na temat działalności „S” po delegalizacji związku.
O emigracji wielu Polaków w latach 80. przypomina pomieszczenie, stylizowane na katowicki dworzec PKP w ówczesnej formie. Na ścianie można zobaczyć zdjęcia 56 ofiar stanu wojennego, potwierdzonych przez IPN. Na środku ściany znalazł się napis „kopalnia Wujek”. Na szarych ścianach będzie wyświetlane kolejne widowisko przypominające m.in. przyjazd Jana Pawła II do Polski i zakończenie stanu wojennego.
Jak podkreśla dyrektor Ciupa, najważniejszy będzie przekaz skierowany do zwiedzających na samym końcu wizyty w ŚCWiS. „To postać Stanisława Płatka – przywódcy strajku w kopalni Wujek, który mówi tak naprawdę jedno zdanie: że w testamencie pozostawia garść wolności z kopalni Wujek” - powiedział.
„Historia to proces, to coś, co dzieje się na naszych oczach cały czas. Nie opowiadamy tej historii tylko dla siebie albo dla kombatantów, ale po to, by przekazać kolejnym pokoleniom. To dbałość o godność człowieka, bo od tego się często zaczyna wolność” - wskazał dyrektor.
Jak opowiadał Ciupa, tworzenie wystawy wiązało się z długotrwałymi negocjacjami pomiędzy historykami, którzy chcieli zawrzeć jak najwięcej faktów i scenografami, którzy stawiali na inny rodzaj wyrazu i oddziaływanie na emocje widza. W efekcie konsensusu ci pierwsi zrezygnowali z większości swoich pomysłów, a scenografowie – z blisko połowy - powiedział dyrektor, który zwraca uwagę, że na wystawie nie ma plansz z tekstem, a jedynie interaktywne ekrany.
„My, jako historycy, chcielibyśmy tu dać wszystko, najlepiej całą książkę do przeczytania, natomiast mamy świadomość, że nie ma tyle czasu, żeby wszystko przeczytać. Chcemy pozostawić jakieś wrażenia i na tyle zaciekawić zwiedzających historią, żeby sami sięgnęli po książkę (...) Zawartość merytoryczna jest ważna, ale ważna jest też scenografia, aby budować emocje” - powiedział Ciupa.
Jarema Szandar z firmy Adventure, która przygotowała ekspozycję, wskazał, że największym - i widocznym gołym okiem – wyzwaniem wydawało się wstawienie do budynku ważącego ponad 30 ton czołgu. To jednak nie okazało się takie trudne, jak zadbanie o szczegóły. Przyznał, że przy tworzeniu wystawy dochodziło do czasem trudnych dyskusji; chodziło o to, by wystawa była atrakcyjna, a efekt artystyczny – jak najlepszy. Także on zaznaczył, że wystawa jest wyjątkowa chociażby dlatego, że nie ma na niej plansz, wszystkie treści są przekazywane multimediami.
Protest w kopalni Wujek rozpoczął się po wprowadzeniu stanu wojennego, na wieść o zatrzymaniu szefa zakładowej Solidarności Jana Ludwiczaka. W wyniku pacyfikacji kopalni przez siły milicyjne 16 grudnia 1981 r. zginęli: Józef Czekalski, Krzysztof Giza, Ryszard Gzik, Bogusław Kopczak, Zenon Zając, Zbigniew Wilk, Andrzej Pełka, Jan Stawisiński i Joachim Gnida. 23 górników zostało rannych od kul, a wielu odniosło lżejsze obrażenia. Była to największa tragedia stanu wojennego.
„Mamy do czynienia z ciężką pracą budowlaną, jak i z różnymi formami artystycznymi – szkłem, stalą, ceramiką, mikrobetonem, z wydrukami, płaskorzeźbami, elementami zrobionymi z żywic. Jak widać, wystawa jest bardzo bogata scenograficznie” - powiedział i dodał, że duży udział przy tworzeniu ekspozycji miał scenograf Damian Styrna. Kluczowe było zgranie wartości merytorycznej z multimediami i sprawienie, by narracja była atrakcyjna i zrozumiała nawet dla osób, które nie mają wiedzy na temat wydarzeń, które przedstawia – zaznaczył Szandar.
Protest w kopalni Wujek rozpoczął się po wprowadzeniu stanu wojennego, na wieść o zatrzymaniu szefa zakładowej Solidarności Jana Ludwiczaka. W wyniku pacyfikacji kopalni przez siły milicyjne 16 grudnia 1981 r. zginęli: Józef Czekalski, Krzysztof Giza, Ryszard Gzik, Bogusław Kopczak, Zenon Zając, Zbigniew Wilk, Andrzej Pełka, Jan Stawisiński i Joachim Gnida. 23 górników zostało rannych od kul, a wielu odniosło lżejsze obrażenia. Była to największa tragedia stanu wojennego.(PAP)
autor: Krzysztof Konopka
kon/ aszw/