Szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz ocenił w niedzielę w Muninie (Podkarpackie), że w Polsce, oprócz Ludowców, nikt nie pamięta o strajkach chłopskich w 1937 roku. Nie ma ich godnego upamiętnienia – dodał.
Polityk przyjechał w niedzielę do Muniny (pow. jarosławski) w związku z 83. rocznicą Wielkich Strajków Chłopskich, gdzie złożył kwiaty pod obeliskiem upamiętniającym śmierć ludowców w Powstaniu Chłopskim z 1937 r.
„Dzisiaj jesteśmy jedynym środowiskiem społecznym, politycznym, które pamięta o tych wydarzeniach. Ta pamięć nie jest zupełnie znana, te wydarzenia nie są znane, kompletnie nie są znane, ponieważ są niewygodne dla wielu środowisk. Były (też) niewygodne w 37. roku, prawda o nich była zatarta, była ukrywana” – przekonywał Kosiniak-Kamysz w Muninie.
Zauważył, że wówczas mieszkańcy polskiej wsi „nieśli hasła”, które dotyczyły jakości ich życia, możliwości sprzedaży swoich produktów po godnej cenie i zarobkowania, „po prostu przeżycia, utrzymania się”. „Ale na sztandarach były (też) podjęte tematy najważniejsze ogólnopolskie, ogólnopaństwowe: wolności, demokracji, wolności słowa”- dodał.
Zauważył w tym kontekście, że dla tych strajkujących chłopów, ogromnie ważna była prawda o victorii warszawskiej.
„Bo przecież już wtedy propaganda sanacyjna robiła wszystko, żeby był tylko jeden zwycięzca Bitwy Warszawskiej: wymazać (Wincentego) Witosa, wymazać (Józefa) Hallera, wymazać (Tadeusza) Rozwadowskiego, wymazać (Władysława) Sikorskiego. Nie można na to pozwolić. Oni wtedy nie pozwolili” – podkreślił lider Ludowców.
Ocenił, że ówcześni mieli znacznie trudniej, niż ma współczesne społeczeństwo, że przelewali swoją krew.
„Niestety, oprócz naszego środowiska, nie ma godnego upamiętnienia. Pamiętamy o różnych strajkach w historii Polski, w których ginęli (ludzie) i my też z całym szacunkiem się do nich odnosimy. Ale często tam ginęło dużo mniej osób, niż ci, którzy zginęli tutaj” – ocenił, wskazując na poległych z terenów dawnej Galicji.
Przypomniał, że przywódcą tych strajków był Stanisław Mikołajczyk, zaś „myślą kierował” przebywający wówczas na emigracji Wincenty Witos.
„My dzisiaj jesteśmy zobowiązani do tego, żeby to pokazać. Jak my tego nie zrobimy, jak nas tutaj zabraknie, to nikt inny tutaj nie przyjdzie” – stwierdził szef PSL.
Podkreślił jednocześnie, że konieczne jest mówienie o tych wydarzeniach, przekazywanie prawdy o nich dzisiejszej młodzieży, dzieciom na lekcjach w szkołach. Uznał, że powinno znaleźć się to w programie nauczania.
„Zapewnić i pokazać, nie z chęci zemsty. Bo dzisiaj próbuje się powiedzieć o II Rzeczypospolitej +nie pokazujmy cieni, pokazujmy tylko te ideały pokazujmy tylko i wyłącznie dobre rzeczy+”- zauważył.
Ocenił, że w II RP było wiele pozytywów, jak np. współpraca w obronie Warszawy w 1920 roku, ale było też wiele niesprawiedliwości społecznych, m.in. brak realizacji ustawy o uwłaszczeniu, czyli o możliwości posiadania własności ziemskich. Przypomniał, że była to obietnica z roku 1920, która została zapisana w ustawie, ale nie została wypełniona.
„Nie było jednego bohatera i nie ma bohaterów krystalicznych. Życie składa się z różnych chwil i różnych momentów, szczególnie w życiu politycznym, społecznym, wtedy też w życiu wojskowym. Więc będziemy proponować ten kaganek oświaty i wsparcie edukacyjne dla młodzieży, razem z Towarzystwem Przyjaciół Muzeum Wincentego Witosa” - przekonywał.
Wymienił, że będą to m.in. kursy, seminaria, czy odnowienie w nowej formule uniwersytetów ludowych. Zapowiedział współpracę w tym zakresie z władzami samorządowymi.
Wyraził jednocześnie nadzieję, że w przyszłym roku odbędzie się Bieg Zielonej Koniczynki, który w tym roku nie mógł się odbyć z powodu pandemii.
„My o tych wydarzeniach będziemy pamiętać. Nie tylko w formie złożenia wiązanki kwiatów, ale wykształcenia, wyedukowania młodego pokolenia, umocnienia patriotyzmu, umocnienia umiłowania wolności i demokracji. To jest nasze zobowiązanie. I nikt tej roli, poza nami, nie wypełni” – zapewnił.
Podkreślił, że stara się każdego roku być wszędzie tam, gdzie doszło do strajków chłopskich. Zauważył też, że w czasie uroczystości upamiętniających m.in. w Muninie są przedstawiciele różnych pokoleń, zarówno młodzież, jak i osoby w średnim wieku i seniorzy.
Kosiniak-Kamysz przyjechał w niedzielę na Podkarpacie w związku z obchodami 125-lecia powstania Ruchu Ludowego w Rzeszowie, 100. rocznicy Bitwy Warszawskiej oraz 83. rocznicy Wielkich Strajków Chłopskich.
Przed wizytą w Muninie wziął udział we mszy świętej w kościele farnym w Rzeszowie z okazji 100. rocznicy Bitwy Warszawskiej oraz 83. rocznicy Wielkich Strajków Chłopskich. Później złożył kwiaty pod tablicą upamiętniającą powstanie Ruchu Ludowego w Rzeszowie i pod pomnikiem generała Władysława Sikorskiego w Parku Łączności Polonii z Macierzą w Rzeszowie. (PAP)
autorka: Agnieszka Pipała
api/ skr/