Wystawę „Fotorelacje. Wojna 1920” – oryginalną dokumentację fotograficzną wojny polsko-bolszewickiej – można oglądać w Muzeum Narodowym w Warszawie od piątku.
Minister kultury Piotr Gliński powiedział, że fotografie tworzące tę ekspozycję pokazują wojnę polsko-bolszewicką z różnych stron, z perspektywy różnych grup społecznych. Wystawę ocenił jako fascynującą i dobrze przemyślaną.
P.o. dyrektora Muzeum Narodowego w Warszawie Łukasz Gaweł zwrócił uwagę, że jedna z najważniejszych bitew w historii cywilizacji nie miała szans utrwalenia się w ikonografii. "Wiele osób wyrażało wątpliwość czy to dobry pomysł, żeby operować oryginalnymi odbitkami, niektóre z nich liczą 6 na 6 cm. Zdecydowaliśmy się to zrobić (…). Te zdjęcia zmuszają nas do intymnego kontaktu. Faktycznie wejście w ten kontakt z bohaterami fotografii jest niezwykły" - mówił.
Kuratorka wystawy Karolina Puchała-Rojek zauważyła, że "pamięć o wojnie polsko-bolszewickiej nie miała szans wybrzmieć ze względów politycznych i cenzury, która nastała w Polsce po II wojnie światowej". "Z tego samego powodu fotografie, na których możemy zobaczyć tę wojnę nie zaistniały w pamięci historyków fotografii ani społeczeństwa" - powiedziała.
"Pokazujemy różne sposoby opowiadania o tej wojnie - będzie relacja oficjalna, taka która funkcjonowała w prasie - te większe czytelne, piękne fotografie oraz ogromny zbiór fotografii amatorskich wypożyczonych w większości z Wojskowego Biura Historycznego" - wyjaśniła. Są to fotografie anonimowych autorów, ale również Kazimierza Mitery, Jana Zimowskiego, Wacława Saryusza-Wolskiego, Jana Bułhaka, Kazimierza Skórskiego, Adama Wisłockiego. Kurator zwróciła uwagę na fotografie z prywatnego archiwum lekarza epidemiologa Kazimierza Habichta, który był łącznikiem w misjach medycznych, walczył z epidemią tyfusu i grypy hiszpanki.
Jedno miejsce jest odgrodzone, ponieważ znajdują się tam drastyczne fotografie. Między innymi przedstawiająca zwłoki żołnierzy plutonu osłonowego batalionu Strzelców Kowieńskich wymordowanych przez 3. Korpus Kawalerii Gaja Gaj Bżyszkiana w Lemanie.
Współpracująca z kuratorem Ewa Skolimowska powiedziała, że "duża część wystawy poświęcona jest kobietom i temu, w jaki sposób one uczestniczyły w tej wojnie". Jest to pierwszy moment w historii polskiej wojskowości, kiedy kobiety zostały dopuszczone do walki frontowej. Związane jest to jeszcze z wojną polsko-ukraińską i z oblężeniem Lwowa w listopadzie 1918 r., kiedy to powstał pierwszy oddział kuriersko-wywiadowczy składający się z 17 kobiet. Przenosiły one meldunki, rozkazy, broń oraz materiały wybuchowe przez linię frontu. Już w grudniu tego samego roku powstała Ochotnicza Legia Kobiet. Większość legionistek to były młode osoby w wieku od 18 do dwudziestu kilku lat i reprezentowały cały przekrój społeczeństwa" - opowiadała.
Na fotografiach uwieczniono również historyczne momenty jak np. pogrzeb ks. Ignacego Skorupki.
Wystawa w Muzeum Narodowym w Warszawie potrwa do 15 listopada. (PAP)
Autor: Olga Łozińska
oloz/ pat/