Władze komunistyczne bardzo długo liczyły, że „odbudują” Solidarność i do tego był potrzebny Lech Wałęsa - powiedział PAP historyk IPN Grzegorz Majchrzak. Dodał, że w związku z tym przywódca "S" podczas internowania był trzymany w lepszych warunkach niż inni, można powiedzieć w "złotej klatce".
"Lech Wałęsa został internowany w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r., podobnie jak wielu działaczy związku, jednak odbyło się to w zupełnie innych okolicznościach, w zupełnie inny sposób" - powiedział PAP historyk IPN dr Grzegorz Majchrzak.
Jak mówił, "przede wszystkim do Wałęsy przyjechali wysocy urzędnicy państwowi, czyli Fiszbach (Tadeusz, I sekretarz KW PZPR w Gdańsku - PAP) i Kołodziejski (Jerzy, wojewoda gdański - PAP), formalnie zapraszając go na rozmowy z rządem".
Przewodniczący NSZZ „Solidarność” został przewieziony do rządowej willi w Chylicach pod Warszawą. Następnie przebywał w rządowych ośrodkach w Starym Otwocku i, od maja 1982 roku, w Arłamowie w Bieszczadach.
Majchrzak podkreślił, że szef "S" został zaliczony do "takiego wąskiego grona osób internowanych", pełniących wówczas kierownicze funkcje. "Wiązało się to z tym, że Wałęsa, podobnie zresztą Kułaj (Jan, przewodniczący NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność" – PAP) znaleźli się pod +opieką+ Biura Ochrony Rządu" - powiedział historyk.
Jak dodał, zarówno Wałęsa, jak i Kułaj "byli w zdecydowanie lepszych warunkach niż działacze związku, obu mogły odwiedzać rodziny dużo swobodniej niż w przypadku pozostałych internowanych".
Jednocześnie Majchrzak zaznaczył, że w przypadku obu działaczy władze toczyły rozmowy na nieco innym szczeblu. "W przypadku Lecha Wałęsy te rozmowy prowadził Stanisław Ciosek, czyli minister ds. współpracy ze związkami zawodowymi, a także były dowódca Lecha Wałęsy z okresu służby wojskowej" - powiedział.
Te rozmowy – zdaniem Majchrzaka - "miały na celu przekonanie ich, aby firmowali +odbudowane+ związki zawodowe po 13 grudnia", bo - jak przypomniał - związki zawodowe "nie zostały z dniem wprowadzenia stanu wojennego zlikwidowane, lecz +jedynie+ zawieszone".
Zdaniem Majchrzaka, "władze komunistyczne bardzo długo liczyły, że +odbudują+ Solidarność i do tego pomysłu był potrzebny Lech Wałęsa. W związku z czym był on trzymany w lepszych warunkach niż pozostali działacze związku, w swoistej - można powiedzieć - +złotej klatce+".
Historyk dodał, że Wałęsa mógł np. liczyć na lepsze wyżywienie. "Zachował się fragment filmu, gdzie kelnerzy podczas wizyty ekipy TVP przed uwolnieniem Lecha Wałęsy podają w ośrodku rządowym w Arłamowie posiłek" - powiedział historyk. Jak wyjaśniał, wobec internowanych stosowano tzw. technikę salami; ludzie znani, znani intelektualiści przebywali w lepszych warunkach niż prości robotnicy. (PAP)
autor: Katarzyna Szydłowska-Greszta
ksz/ itm/