Chcemy tą wystawą zwrócić uwagę na najbardziej niewinnych, najbardziej bezbronnych, najsłabszych, których dotknął dramat wojenny - mówił dyrektor krakowskiego oddziału IPN Filip Musiał podczas inauguracji ekspozycji „Ukradzione dzieciństwo” w Krakowie.
"Spotykamy się w przeddzień 80. rocznicy agresji niemieckiej na Polskę. W najbliższych dniach, tygodniach będziemy na pewno bardzo często wracać pamięcią do tego, co wydarzyło się we wrześniu 1939 roku" - mówił dyrektor krakowskiego oddziału IPN Filip Musiał.
Podczas czwartkowego otwarcia wystawy "Ukradzione dzieciństwo" w Krakowie, podkreślił, że w nadchodzącym czasie, mówiąc o agresji niemieckiej i sowieckiej na Polskę, będziemy zwracali uwagę przede wszystkim na aspekty polityczne, geopolityczne i militarne.
"Ale dzisiaj chcemy zwrócić uwagę na coś zupełnie innego" - zaznaczył. "Wystawa +Ukradzione dzieciństwo+ pokazuje nam dramat II wojny światowej, dramat agresji i okupacji niemieckiej i sowieckiej z perspektywy dzieci. Chcemy tą wystawą zwrócić uwagę na najbardziej niewinnych, najbardziej bezbronnych, najsłabszych, których dotknął dramat wojenny" - mówił dyrektor.
Ekspozycja składająca się z plansz fotograficznych z opisami, ukazuje życie dzieci od okresu międzywojennego do zakończenia II wojny światowej. Pokazuje też losy dzieci z różnych mniejszości narodowych m.in. Żydów, Romów, Ukraińców, Białorusinów, Poleszuków, Karaimów, Ormian, Hucułów.
"Mamy obrońców - ofiary i okaleczonych; obserwatorów, imigrantów. Mamy zatem opis tego dramatu, który dotknął dzieci i który sprawił, że - stąd tytuł wystawy - ten czas, który miał być dla nich najbardziej niewinny, radosny, szczęśliwy, w doświadczeniu milionów polskich dzieci stał się czasem wojennej traumy, która później rzutowała na całe ich życie" - podkreślił Musiał.
Wskazywał, że treści przedstawione na wystawie sprawiają, że jej odbiorca może zadać sobie pytanie, "na ile ta trauma, trauma tamtych dzieci, dzieci wojny, została przeniesiona na pokolenia późniejsze, na ile dramat II wojny światowej, trauma dzieci z lat 1939-1945 była traumą, która dotyka dziś nas wszystkich".
Dyrektor IPN ocenił, że jednym z najbardziej znaczących symboli jest fotografia Basi Szendzielarz ze swoim ojcem, mjr. Zygmuntem Szendzielarzem ps. Łupaszko. "To zdjęcie symbolicznie otwiera kolejny rozdział w historii Polski, pokazując, że ta trauma nie skończyła się wraz z końcem wojny; bo możemy, i powinniśmy, mówić także o traumie dzieci, które zostały dotknięte okresem komunizmu" - podkreślił Musiał.
Eskpozycja otwarta została w połowie kwietnia ub.r. w Warszawie; na krakowskim pl. Szczepańskim będzie można oglądać ją do 16 września, a na przełomie sierpnia i września trafi ona do kilkunastu polskich miast.(PAP)
nak/ agz/