140 lat temu, 7 lipca 1879 r., w Poznaniu urodził się Marian Seyda, działacz obozu narodowej demokracji, dziennikarz i twórca polskiej prasy w zaborze niemieckim; poseł na Sejm Ustawodawczy i Sejm I kadencji, polityk polskiej emigracji po roku 1939.
Marian Seyda urodził się w mieszczańskiej rodzinie, z której wywodziło się wielu polskich działaczy i wybitnych polityków. Jego młodszy o trzy lata brat – Zygmunt – również był działaczem polskich organizacji w Wielkopolsce, posłem do sejmu pruskiego i na Sejm RP, wysokim rangą urzędnikiem państwowym. Ich bratanek – Władysław Kazimierz Seyda – został w międzywojniu I prezesem Sądu Najwyższego, a wcześniej ministrem byłej Dzielnicy Pruskiej, jego brat zaś – Antoni Florian – był m.in. szefem wywiadu Wojsk Wielkopolskich w powstaniu lat 1918–1919; po zakończeniu walk został przedsiębiorcą w branży chemicznej. Spośród nich tylko Marian dożył II wojny światowej. Dane mu było także jeszcze przez dwie powojenne dekady pracować na rzecz Polski wśród środowisk emigracyjnych.
Młody narodowy demokrata
W czasie nauki w poznańskim Gimnazjum św. Marii Magdaleny związał się z kółkami samokształceniowymi, m.in. tajnej „Czerwonej Róży”. Podobnie jak wielu innych Wielkopolan Marian Seyda wybrał studia prawnicze w Berlinie. Następnie pracował nad pracą doktorską na uniwersytecie we Wrocławiu. Edukację umożliwiły mu polskie organizacje pomagające mniej zamożnym studentom, np. Towarzystwo Naukowej Pomocy w Wielkopolsce. Zawarte podczas studiów znajomości zaprowadziły go do Związku Młodzieży Polskiej „Zet”, który był kuźnią przyszłych elit ruchu narodowej demokracji. Szybko został członkiem kierownictwa berlińskiego „Zetu” – tzw. Koła Braci. W 1900 r. został przyjęty do Ligi Narodowej. W tym czasie poznał czołowych działaczy endecji zaboru pruskiego, m.in. Wojciecha Korfantego. Podobnie jak przyszły przywódca Powstań Śląskich był zwolennikiem zerwania z niemiecką partią Centrum i ostrym kursem antyniemieckim.
W kwietniu 1901 r., podczas zjazdu Ligi Narodowej opowiedział się za powołaniem kolejnej tajnej organizacji – Obrony Narodowej – oraz utworzeniem licznych instytucji związanych z prasą narodową. Jak mówił później, dzięki prasie możliwe było prowadzenie „kampanii o ideę wszechpolską, poddając krytyce nie tylko lojalizm ugodowców, ale i lojalizm ludowców”.
Już rok później, w kwietniu 1901 r., podczas zjazdu Ligi Narodowej opowiedział się za powołaniem kolejnej tajnej organizacji – Obrony Narodowej – oraz utworzeniem licznych instytucji związanych z prasą narodową. Jak mówił później, dzięki prasie możliwe było prowadzenie „kampanii o ideę wszechpolską, poddając krytyce nie tylko lojalizm ugodowców, ale i lojalizm ludowców”. Jego opinie raziły innych członków endecji swoim radykalizmem. Jednym z głównych czasopism endeków wielkopolskich był redagowany m.in. przez Seydę „Goniec Wielkopolski”, skierowany głównie do rzemieślników i przedstawicieli polskiego handlu zagrożonego niemiecką ekspansją. Po studiach Seyda przeniósł się do Poznania i tam prowadził agitację wśród robotników i rzemieślników.
W 1906 r. został redaktorem naczelnym „Kuriera Poznańskiego”. W pierwszym numerze nowego pisma pisał:
„Nasze życie polityczne to ustawiczne zmaganie się żywiołu polskiego z germanizacyjnym systemem pruskim i napierającym na nas elementem niemieckim. […] Niespożyta energia życiowa społeczeństwa polskiego w niwecz obraca wszelkie zakusy germanizacyjne. Cokolwiek naszą energię narodową osłabia i paraliżuje, potępiamy jako zło. Przeto zwalczamy brak wiary we własne siły społeczeństwa, powodujący u jednych narodową apatię, u innych skłonność do oglądania się na obcą pomoc. […] Nam potrzeba nie płytkiego sentymentu, nie nerwowych szamotań, ale żelaznej woli i męskiej równowagi myśli, nam potrzeba nie biernej kontemplacji, nie wielkopańskich swawolnych kaprysów, ale codziennej mozolnej pracy domowej, nieugiętego hartu i stałości zasad. […] Polityka nasza to na własnych siłach narodowych oparta polityka narodowego interesu i narodowej samodzielności”.
Słowa Seydy można traktować jako swoisty manifest polityczny całej endecji zaboru pruskiego. Postulaty te trafiły na podatny grunt. W latach 1904–1908 kanclerz Rzeszy Bernhard von Bülow prowadził politykę twardej germanizacji, przejawiającej się m.in. zwalczaniem wszelkich polskich instytucji społecznych. Polską odpowiedzią na działania Berlina było wzmocnienie polskich instytucji, np. wydawnictw prasowych.
W Niepodległej
Wiosną 1915 r. stało się jasne, że I wojna światowa potrwa jeszcze bardzo długo i może rozstrzygnąć przyszłość Polski. W marcu tamtego roku Seyda postanowił jednoznacznie stanąć po stronie państw walczących z Niemcami. Na polecenie władz wielkopolskiej endecji wyjechał do Szwajcarii. Brał udział w zakładaniu Centralnej Agencji Polskiej, w prasie państw alianckich publikował artykuły poświęcone sprawie polskiej. W maju 1916 r. założył ukazujący się w Lozannie „Przegląd Polski”. W odpowiedzi na jego działalność władze niemieckie pozbawiły go obywatelstwa. W 1917 r. dołączył do paryskiego Komitetu Narodowego Polskiego. Pełnił w nim obowiązki szefa działu prasowego. Został również wyznaczony do kontaktów z przedstawicielami innych narodów Europy Środkowej. W czerwcu 1918 r. wyjechał do USA, gdzie prowadził rozmowy z Ignacym Janem Paderewskim.
Podobnie jak wielu innych polityków prawicy zaangażował się w prace polskiej delegacji na konferencję pokojową w Paryżu. Opracowywał memoriały dotyczące spraw Wielkopolski i uzasadniające przebieg nowej granicy polsko-niemieckiej. Do Polski powrócił na stałe dopiero we wrześniu 1919 r., już jako poseł na Sejm Ustawodawczy.
Tuż po odzyskaniu niepodległości, w grudniu 1918 r., przyjechał do Warszawy. W rozmowach z Józefem Piłsudskim skrytykował socjalistyczny rząd Jędrzeja Moraczewskiego. Podobnie jak wielu innych polityków prawicy zaangażował się w prace polskiej delegacji na konferencję pokojową w Paryżu. Opracowywał memoriały dotyczące spraw Wielkopolski i uzasadniające przebieg nowej granicy polsko-niemieckiej. Do Polski powrócił na stałe dopiero we wrześniu 1919 r., już jako poseł na Sejm Ustawodawczy wybrany przez mieszkańców Wielkopolski z listy Związku Ludowo-Narodowego. Jako poseł wypowiadał się m.in. za przyznaniem „byłej dzielnicy Pruskiej” specjalnych praw autonomicznych. Uzasadniał je choćby wyjątkowym znaczeniem tego regionu dla polskiej gospodarki. Po powrocie z emigracji założył rodzinę. W 1920 r. ożenił się z pochodzącą ze znanej wielkopolskiej rodziny malarką Marią Emilią Prószyńską. Mieli jednego syna.
Po ponownym wyborze jako poseł na Sejm objął funkcję przewodniczącego klubu parlamentarnego endecji. Brał udział w pracach nad stworzeniem stabilnej większości parlamentarnej. W maju podpisał tzw. pakt lanckoroński. W rządzie Wincentego Witosa na pięć miesięcy objął funkcję ministra spraw zagranicznych, którą następnie przekazał Romanowi Dmowskiemu.
Po zamachu majowym opowiadał się za bardzo ostrym sprzeciwem wobec rządów obozu piłsudczykowskiego. Nie wierzył jednak w powodzenie działań parlamentarnych. Tym przekonaniem motywował powrót na stanowisko redaktora naczelnego „Kuriera Poznańskiego”.
„Tak jak się Polsce stosunki rozwinęły, punkt ciężkości działania naszego obozu przesunął się z powrotem na pracę u podstaw. Kto mniema, że to, nad czym bolejemy, co nas gnębi i dławi, to, co podminowuje podstawy naszego bytu państwowego, będzie można usunąć takim czy innym manewrem taktycznym na terenie sejmowym, taką czy inną kombinacją rządową, oddaje się złudzeniom” – podkreślał w artykule wstępnym na łamach „Kuriera”. Pod jego zarządem „Kurier Poznański” stał się głównym reprezentantem poglądów endecji w Wielkopolsce. Wokół niego powstały kolejne pisma – m.in. „Wielkopolanin” i „Nowiny Poświąteczne”.
Praca redaktora naczelnego nie przetrwała działalności Seydy w sferze politycznej. Zasiadał w zarządzie Głównym Stronnictwa Narodowego. W 1928 r. został wybrany na senatora z Wielkopolski. W roku 1936 wycofał się z działalności w Stronnictwie Narodowym. Jako „stary endek” opowiadał się za liberalizmem w gospodarce i demokratycznymi metodami sprawowania władzy oraz walki opozycyjnej. Tymczasem wśród młodszych działaczy narastały fascynacje tendencjami totalitarnymi. Również koncern prasowy wydający „Kurier” odciął się od SN. Seyda zajął się też pracą pisarską i naukową. Na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych opublikował dwutomową pracę „Polska na przełomie wieków”, która była poświęcona historii działań na rzecz sprawy polskiej w trakcie I wojny światowej.
Na emigracji
3 września 1939 r. z balkonu redakcji „Kuriera Poznańskiego” wygłosił swoje ostatnie przemówienie na ziemi polskiej. W Poznaniu, podobnie jak w innych miastach całej Polski, świętowano wypowiedzenie Niemcom wojny przez Francję i Wielką Brytanię. Tydzień później, rano 10 września, wojska niemieckie wkroczyły do Poznania. Bez wątpienia wyjazd Seydy, tak znanego działacza na rzecz polskości Wielkopolski, uratował mu życie. 17 września wraz z żoną i synem przekroczył granicę z Węgrami.
Na początku października Marian Seyda dotarł do Paryża. 16 października objął stanowisko ministra sprawiedliwości. Ponadto przygotowywał materiały na konferencję pokojową, która, jak się spodziewano, miała się odbyć tuż po zakończeniu wojny. Premier Władysław Sikorski powierzył mu także obowiązki dotyczące propagandy politycznej rządu RP oraz łączności z krajem. Seyda został również członkiem emigracyjnych władz Stronnictwa Narodowego. Po klęsce Francji usiłował przeciwdziałać pogłębiającemu się konfliktowi między premierem Sikorskim a prezydentem Władysławem Raczkiewiczem. Rok później opowiadał się początkowo za poparciem Stronnictwa Narodowego dla układu Sikorski-Majski, ale ostatecznie pod wpływem innych działaczy protestował przeciwko jego zapisom. Został odwołany z rządu, ale już w grudniu objął funkcję szefa tworzącego się Ministerstwa Spraw Kongresowych, którego głównym zadaniem miało być przygotowanie polskich postulatów na powojenną konferencję pokojową. Publikował też analizy poświęcone powojennemu kształtowi ładu europejskiego. Jego udział w pracach rządu doprowadził do jego konfliktu z władzami Stronnictwa Narodowego i ostatecznie został z niego usunięty. Zasiadł także w rządzie Stanisława Mikołajczyka, aż do jego ustąpienia w listopadzie 1944 r.
Ideom klasycznej myśli narodowej pozostał także wierny w międzywojniu oraz na emigracji, kiedy główną osią jego publicystyki stało się zabezpieczenie polskiej granicy zachodniej. Jego przyjaciel, historyk Kazimierz Marian Dzierżykraj Morawski w czasie I wojny światowej napisał o nim: „Poznańczyk twardy, nieustępliwy, […] przyniósł na emigrację powiew słynnej tężyzny poznańskiej”.
Po odejściu z czynnego życia politycznego publikował na łamach większości ważnych gazet emigracyjnych i polonijnych w Wielkiej Brytanii i USA. Szczególną wagę przykładał do obrony polskiej granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej. Co ciekawe, popierał sojusz Polski ze Związkiem Sowieckim, który miałby być zabezpieczeniem przed niemieckim rewanżyzmem. Warunkiem było jednak zapewnienie Polsce pełnej suwerenności. W 1948 r. jego syn – Marian Światosław Jan – otrzymał posadę inżyniera w Argentynie. Marian Seyda podążył jego śladem. Wciąż publikował w prasie emigracyjnej ukazującej się w Argentynie, USA, we Francji i w Wielkiej Brytanii. Wiele miejsca poświęcał wspomnieniom z czasów odbudowy polskiej państwowości oraz szkicom biograficznym czołowych przedstawicieli obozu narodowo-demokratycznego.
Zmarł 17 maja 1967 r. w Buenos Aires, spoczął na tamtejszym cmentarzu San Isidro. W roku 1994 jego prochy zostały złożone na Cmentarzu Zasłużonych Wielkopolan na wzgórzu Św. Wojciecha w Poznaniu.
Marian Seyda był jednym z najdłużej aktywnych polityków narodowej demokracji. Swoją działalność rozpoczynał w czasach kształtowania się tego obozu politycznego, gdy głównym priorytetem Wielkopolan była walka z presją germanizacyjną. Podobnie jak inni zwolennicy endecji wierzył w pracę organiczną, m.in. rozwój polskich instytucji naukowych, handlowych, a przede wszystkim niezależnej polskiej prasy. Ideom klasycznej myśli narodowej pozostał także wierny w międzywojniu oraz na emigracji, kiedy główną osią jego publicystyki stało się zabezpieczenie polskiej granicy zachodniej. Jego przyjaciel, historyk Kazimierz Marian Dzierżykraj Morawski w czasie I wojny światowej napisał o nim: „Poznańczyk twardy, nieustępliwy, […] przyniósł na emigrację powiew słynnej tężyzny poznańskiej”.
Michał Szukała (PAP)
szuk / skp /