Białoruscy aktywiści opozycyjni doprowadzili w poniedziałek w Kuropatach, miejscu kaźni ofiar represji politycznych z czasów stalinowskich, do przerwania rozpoczętych tam prac z użyciem maszyn budowlanych. Sprzęt ten miał być użyty do przygotowania terenu pod budowę pomnika pamięci ofiar.
Do Kuropat przyjechały rano m.in. koparki i ciężarówki. Robotnicy zaczęli kopać rów, jednak aktywiści zaprotestowali.
„Wszystkie prace powinny być wykonywane ręcznie, ponieważ mogą się tam znajdować kości zabitych” – powiedział opozycyjny polityk Pawieł Siewiaryniec reporterowi Radia Swaboda. Użycie sprzętu budowlanego nazwał „szaleństwem”.
Robotnicy wyjaśnili, że w ramach przygotowania terenu do budowy pomnika mają wykopać m.in. rów do odprowadzania wody, a także wytyczyć ścieżkę prowadzącą do centralnej części nekropolii.
Aktywiści próbowali nie dopuścić do kontynuowania prac. M.in. Siewiaryniec próbował zablokować jedną z maszyn, stając jej na drodze.
Ostatecznie obie strony ustaliły, że prace zostaną przerwane, a we wtorek od godz. 10 rano aktywiści zaczną samodzielnie kopać rów.
W sierpniu władze poinformowały o rozstrzygnięciu konkursu na pomnik, który ma stanąć w Kuropatach. Według zalecenia prezydenta Alaksandra Łukaszenki na terenie nekropolii ma powstać oficjalne upamiętnienie – „narodowy memoriał”.
W Kuropatach spoczywają ofiary represji stalinowskich, zgładzone przez NKWD w Mińsku. W ciągu minionych trzech dekad w Kuropatach powstał „ludowy memoriał”, ofiary są upamiętniane drewnianymi krzyżami umieszczanymi tu przez organizacje społeczne i aktywistów.
Państwo jak dotąd nie utworzyło w Kuropatach oficjalnego memoriału, chociaż na uroczysku i wokół niego znajdują się tablice z informacją, że jest to zabytek i miejsce kaźni ofiar represji politycznych.
Według szacunków badaczy w Kuropatach może spoczywać nawet 250 tys. osób, zgładzonych przez władze sowieckie w latach 30. i 40. XX wieku.
Z Mińska Justyna Prus (PAP)
just/ klm/ mc/