Z udziałem prezydenta Bronisława Komorowskiego odbędą się w piątek główne uroczystości 70. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego. Ich kulminacją będzie oddanie hołdu powstańcom przed pomnikiem Gloria Victis na wojskowych Powązkach. Kombatanci apelują o godne uczczenie powstańców.
W godzinę W pod pomnikiem Gloria Victis hołd poległym powstańcom oddają co roku weterani, przedstawiciele władz i warszawiacy. To kulminacyjny punkt oficjalnych obchodów rocznicy wybuchu powstania warszawskiego i tradycja sięgająca kilkudziesięciu lat. Warszawiacy zbierali się tam także wtedy, gdy komunistyczne władze zabraniały obchodów.
W tym roku hołd powstańcom podczas uroczystości na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach odda prezydent Bronisław Komorowski; następnie weźmie udział w uroczystościach przy pomniku Polegli-Niepokonani na Cmentarzu Powstańców Warszawy na Woli.
Przed pomnikiem Gloria Victis prawdopodobnie nie będzie premiera Donalda Tuska, który po zabiegu chirurgicznym jest na zwolnieniu lekarskim. Zastąpić go ma szef KPRM Jacek Cichocki oraz rzeczniczka rządu Małgorzata Kidawa-Błońska.
Na tegoroczne obchody przyjadą powstańcy z całego świata. Udział potwierdziło 1,2 tys. uczestników walk mieszkających w kraju i za granicą, w tym 674 osoby skorzystają z zaproszenia warszawskiego ratusza. Prezydent Warszawy zaprosiła na obchody także władze 11 miast, stolic państw alianckich oraz tych miast, które wspierały powstańców w czasie walk; tradycyjnie zaproszone zostały także władze Berlina.
Od kilku lat podniosłą uroczystość zakłócają okrzyki i gwizdy, choć rok temu rozlegały się rzadziej, były cichsze. Nikt nie krzyczał, gdy wieniec składał prezydent wraz z gen. Zbigniewem Ściborem-Rylskim, ani wtedy gdy w otoczeniu powstańców składały wieńce prezydent Warszawy i przewodnicząca rady miasta. Spiker nie wymieniał nazwisk przedstawicieli władz, tylko nazwiska powstańców, którzy im towarzyszyli. Okrzyk "hańba" i gwizdy było słychać, gdy z wieńcem podchodził premier i Władysław Bartoszewski. Zgromadzeni na Powązkach ludzie uciszali tych, którzy krzyczeli. Weteranów opuszczających Powązki oklaskiwano; skandowano: "Cześć i chwała bohaterom!".
O godne upamiętnienie rocznicy wybuchu powstania apelują od kilku lat powstańcy warszawscy. W tym roku apel wystosowali wspólnie prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, wiceprezes Związku Powstańców Warszawskich Edmund Baranowski i prezes Światowego Związku Żołnierzy AK Leszek Żukowski.
Zwrócili się do mieszkańców Warszawy, aby - jak co roku 1 sierpnia, w godzinę W - uczcili minutą ciszy pamięć o powstańcach warszawskich. "W tym roku obchody będą miały nadzwyczajny charakter, świętujemy bowiem 70. rocznicę wybuchu powstania, podczas którego do nierównej walki o wolność stanęli żołnierze Armii Krajowej i cywilni mieszkańcy stolicy. Ich postawa stała się dla następnych pokoleń wzorem determinacji, poczucia obowiązku i patriotycznego zaangażowania" - zaapelowała prezydent Warszawy wraz z prezesami organizacji kombatanckich.
Wiceprezes Związku Powstańców Warszawskich Edmund Baranowski powiedział PAP, że uczestnicy walk w imieniu swoich "poległych kolegów, towarzyszy broni, którzy spoczywają na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach" zaapelują jeszcze w piątek, bezpośrednio przed uroczystością, "by zapewnić im właśnie tego dnia, by mogli spoczywać spokojnie". "Być może taki apel w imieniu już nieżyjących trafi do świadomości tych, którzy za wszelką cenę chcieliby coś zamanifestować" - podkreślił.
Jego zdaniem, jeżeli ktoś chce wyrazić swoje niezadowolenie, może to zrobić za bramą cmentarza, na ulicy. "Byle nie na cmentarzu" - podkreślił. Pytany o to, czy - w związku z powtarzającymi się gwizdami i okrzykami na Powązkach - uroczystości przed pomnikiem Gloria Victis nie powinny odbywać się bez udziału polityków, odparł, że takie rozwiązanie przed paru laty było rozpatrywane. "Ale przecież pomnik Gloria Victis istnieje od 1946 roku. (...) Nawet w trudnych latach wszystko przebiegało z szacunkiem dla historii i dla ludzi, którzy spoczywali na Powązkach" - zauważył.
Prezes Światowego Związku Żołnierzy AK Leszek Żukowski uznał, że coroczne gwizdy i buczenie na Powązkach, to absolutny brak kultury. "Cmentarz to nie jest miejsce do manifestacji. Bez względu na to, czy tam przychodzą politycy czy nie - naród, który tam się gromadzi, powinien się zachowywać jak przystało na cmentarzu. Tam przecież leżą nie tylko bohaterowie, ale także tysiące różnych ludzkich istot. Cmentarz nie jest miejscem do manifestacji" - powiedział PAP.
W tegorocznym apelu podkreślono też, że w obchodach rocznicowych wezmą udział także ci z powstańców, których sytuacja polityczna w powojennej Polsce zmusiła do emigracji bądź znaleźli się z dala od kraju jeszcze podczas działań wojennych.
Na tegoroczne obchody przyjadą powstańcy z całego świata. Udział potwierdziło 1,2 tys. uczestników walk mieszkających w kraju i za granicą, w tym 674 osoby skorzystają z zaproszenia warszawskiego ratusza. Prezydent Warszawy zaprosiła na obchody także władze 11 miast, stolic państw alianckich oraz tych miast, które wspierały powstańców w czasie walk; tradycyjnie zaproszone zostały także władze Berlina. Według Gronkiewicz-Waltz gotowość do przyjazdu zadeklarowali m.in. burmistrz Londynu Boris Johnson, burmistrz Wellington Celia Wade-Brown, wicemer Paryża Patrick Klugman.
Po uroczystościach przy pomniku Gloria Victis kolejne zaplanowano przy pomniku "Polegli-Niepokonani" na wolskim Cmentarzu Powstańców Warszawy. Wieczorem na Kopcu Powstania Warszawskiego tradycyjnie rozpalone zostanie Ognisko Pamięci, które będzie płonąć przez 63 dni. O północy w Muzeum Powstania Warszawskiego odbędzie się premierowy pokaz spektaklu-oratorium "Pamiętnik z powstania warszawskiego" w reżyserii Krystyny Jandy i z muzyką Jerzego Satanowskiego. (PAP)
agz/ mce/ nno/