2011-02-09 Warszawa (PAP) - W ostatecznej wersji "Złotych żniw" autorzy zmienili szacowaną liczbę Żydów wymordowanych podczas okupacji przez Polaków z "między 100 a 200 tysięcy" na "kilkadziesiąt tysięcy". "W związku z niepewnością wycen postanowiłem podać ostrożniejszą estymację liczby ofiar" - powiedział Jan Gross PAP.
Dyskusja, która od początku stycznia toczy się wokół zapowiadanej na 10 marca książki Jana Tomasza Grossa i Ireny Grudzińskiej-Gross "Złote żniwa", dotąd opierała się na tekście przed pracami redakcyjnymi. Dopiero we wtorek wydawnictwo Znak przedstawiło ostateczną wersję książki. W porównaniu z wersją "surową" autor i redaktorzy dokonali kilku zmian.
Jedną z ważniejszych jest zmiana szacunków autorów dotyczących liczby Żydów zamordowanych "przez sąsiadów i współobywateli na terenach rdzennie polskich". W pierwotnym tekście znalazło się sformułowanie "między 100 a 200 tysięcy". W ostatecznej wersji książki liczbę Żydów wymordowanych przez Polaków Grossowie oceniają na "kilkadziesiąt tysięcy". W przypisie do akapitu z tymi liczbami autorzy odwołują się do artykułów, które w styczniu ukazywały się w polskiej prasie - wywiadów z Barbarą Engelking, Janem Grabowskim, Jackiem Leociakiem - pracownikami Centrum Badań nad Zagładą Żydów Instytutu Filozofii i Socjologii PAN, którzy, podkreślając, że opisywane przez Grossów przypadki prześladowania i grabienia Żydów przez Polaków miały miejsce, z dystansem odnosili się do podawanych przez niego liczb.
Pierwotny szacunek Grossów - od 100 do 200 tys. zamordowanych przez Polaków Żydów - pojawił się już w dyskusji publicznej (w rozmowie autorów "Złotych Żniw" z Tomaszem Lisem). "Tomasz Lis czytał wczesną wersję maszynopisu, którą wiele miesięcy temu rozesłałem do kolegów uniwersyteckich z prośbą o uwagi i postanowiłem, w związku z niepewnością wycen, podać ostrożniejszą estymację liczby ofiar" - powiedział Jan Gross PAP.
Skąd wzięły się liczby ofiar, które znalazły się w pierwotnej wersji maszynopisu "Złotych żniw"?
Jan Grabowski z Centrum Badań nad Zagładą Żydów w rozmowie z PAP przytacza szacunki z lat 60. dotyczące liczby Żydów, którzy podjęli jakieś działania, aby się uratować z Zagłady. "Większość nie mogła nawet o tym myśleć - byli głodni, zmęczeni, zaszczuci, nie mieli ani znajomych Polaków ani pieniędzy, żeby im zapłacić. Historyk Szymon Datner oceniał, że około 10 proc. populacji Żydów podjęło walkę o życie. Rachując zgodnie z tym założeniem, otrzymuje się liczbę 250 tys. Żydów, którzy szukali podczas okupacji schronienia na terenie Polski. Większość badaczy zgadza się z szacunkiem, że 40 tys. z nich przeżyło wojnę. Odejmując jedną liczbę od drugiej otrzymujemy dane podane (w pierwotnej wersji tekstu "Złotych żniw" - PAP) przez Jana Tomasza Grossa - nie wiemy, co się stało z 200 tysiącami ludzi, którzy próbowali przeżyć okupację na terenie Polski" - powiedział Jan Grabowski.
"Po wojnie w Polsce zarejestrowało się 298 tys. Żydów. Znakomita większość z nich - około 200 tys. - przeżyła w ZSRR. Wiemy to, ponieważ podczas rejestracji wypełniano rubrykę dotyczą losów wojennych, choć nie każdy rejestrujący się ją wypełnił. Tych, którzy napisali, że przeżyli okupację w Polsce, po aryjskiej stronie, było mniej niż 20 tys. Jednak nawet liczba 298 tys. zarejestrowanych w Polsce po wojnie Żydów jest myląca - były osoby, które rejestrowały się kilka razy w różnych miastach, licząc, że łatwiej w ten sposób odnajdą kogoś z rodziny. Ocenia się, że na terenach polskich okupację przeżyło około 40 tys. Żydów, choć są to wszystko szacunki. Na pewno nie ujęto w nich Żydów, którzy zdecydowali się pozostać na aryjskich papierach i nigdzie się nie rejestrować, byli też i tacy Żydzi, którzy wyjechali z Polski bez rejestrowania się gdziekolwiek, a także dzieci oddane podczas okupacji do rodzin polskich, które nigdy nie wróciły do żydostwa. Mamy więcej znaków zapytania niż odpowiedzi, a zwłaszcza twardych danych" - powiedziała Barbara Engelking.
"Nie wiemy, ilu Żydów zostało zamordowanych lub wydanych na śmierć przez Polaków, nie znamy także faktycznej liczby Żydów, którzy uratowali się dzięki polskiej pomocy" - dodała Engelking. (PAP)
aszw/ ls/