Gdański pion śledczy IPN zajmie się sprawą pobicia przed prawie 30 laty Henryki Krzywonos. Po pobiciu przez milicję bądź SB, do którego doszło na początku lat 80., działaczka opozycji straciła dziecko.
Z prośbą o zbadanie sprawy pobicia Krzywonos zwróciła się do gdańskiego pionu śledczego IPN Główna Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu.
Dyrektor Komisji Dariusz Gabrel powiedział w piątek PAP, że postępowanie sprawdzające w tej sprawie zostało wszczęte z urzędu po doniesieniach medialnych. "Miał miejsce fakt medialny: pani Krzywonos powiedziała, że utraciła dziecko w wyniku pobicia i to jest weryfikowane" - powiedział Gabrel.
Na pytanie, czy chciałaby, aby sprawcy jej pobicia zostali ukarani, Krzywonos powiedziała, że w tej chwili nie zależy jej na tym, by kogokolwiek karać. "Nie jestem mściwa. Czasy się zmieniły. Ci ludzie, którzy to zrobili, pewnikiem są już starzy" - powiedziała.
Szef pionu śledczego gdańskiego IPN Maciej Schulz powiedział PAP, że podlegli mu śledczy mają trzy miesiące na przeprowadzenie czynności w ramach postępowania sprawdzającego. W jego trakcie zapadnie decyzja, czy zostanie wszczęte śledztwo w tej sprawie.
Sama Krzywonos, która dowiedziała się o postępowaniu od PAP, ma dużo obiekcji. "Nie mam zaufania do IPN. (...) To, co się w IPN dzieje, to się w głowie nie mieści. (...) Dla mnie mogą grzebać, szukać, robić cuda, ja mam to w nosie" - powiedziała dodając, że w tej chwili uważa, iż "IPN należy do PiS".
Zapytana o to, czy mimo braku zaufania do IPN pomoże śledczym z Instytutu w ustaleniu sprawców pobicia, Krzywonos powiedziała, że musi przemyśleć sprawę i naradzić z mężem.
W rozmowie z PAP Krzywonos nie pamiętała, w którym dokładnie roku doszło do pobicia. "W 1983 albo w 1984" - powiedziała. Dodała, że nie zna nazwisk ludzi, którzy ją pobili. "Ja nawet nie pamiętam specjalnie ich twarzy" - powiedziała Krzywonos dodając, że nie byli to młodzi ludzie.
Na pytanie, czy chciałaby, aby sprawcy jej pobicia zostali ukarani, Krzywonos powiedziała, że w tej chwili nie zależy jej na tym, by kogokolwiek karać. "Nie jestem mściwa. Czasy się zmieniły. Ci ludzie, którzy to zrobili, pewnikiem są już starzy" - powiedziała.
Henryka Krzywonos w czasach PRL była działaczką opozycji. 15 sierpnia 1980 roku zatrzymując tramwaj, którym kierowała, najprawdopodobniej rozpoczęła strajk pracowników gdańskiej komunikacji miejskiej. W tym czasie Krzywonos weszła też do prezydium Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego, a 31 sierpnia 1980 roku złożyła podpis pod Porozumieniami Sierpniowymi.
W stanie wojennym Krzywonos starała się pomagać internowanym. Ją samą także dotknęły represje, straciła pracę, nie mogła znaleźć nowej. W 1986 roku przeszła operację nowotworu. Po poznaniu swojego drugiego męża, Krzysztofa Strycharskiego, małżeństwo zdecydowało się adoptować dziecko, a później zaopiekowało się osieroconym synem sąsiadki. Wkrótce do rodziny dołączyła siódemka rodzeństwa, a za nimi - kolejna trójka dzieci. (PAP)
aks/ wkr/ gma/