Były Konsul Generalny RP w Wellington Kazimierz Wodzicki i jego małżonka Maria zostali odnaczeni pośmiertnie Krzyżami Komandorskimi Orderu Odrodzenia Polski. Odznaczenia odebrał w poniedziałek w Pałacyku MSZ w Warszawie ich wnuk, Michał Wodzicki.
Prezydent Bronisław Komorowski na wniosek ministra SZ Radosława Sikorskiego odznaczył małżeństwo Wodzickich "za wybitne zasługi w działalności na rzecz niesienia pomocy polskim uchodźcom, dzieciom osieroconym na Syberii" - mówiła podczas uroczystości dyrektor Biura Kadr i Odznaczeń w Kancelarii Prezydenta Małgorzata Nauman.
Kazimierz Wodzicki w latach 1943-1945 pełnił funkcję Konsula Generalnego RP w Wellington i wraz ze swoją małżonką zapisał w dramatycznym okresie II wojny światowej jedną z najbardziej poruszających kart w historii polskiej służby dyplomatycznej oraz Polonii na świecie - czytamy w oświadczeniu MSZ. W 1942 roku wraz z armią generała Władysława Andersa wyszło z ZSRR kilkanaście tysięcy dzieci – sierot i półsierot po zesłańcach polskich, dla których zorganizowano opiekę w obozach w Persji, Indiach, na Bliskim Wschodzie, Afryce, Meksyku.
Jak informuje MSZ w 1944 roku, dzięki zabiegom dyplomatycznym konsula Wodzickiego i jego małżonki oraz wielkiej przychylności ówczesnego premiera Nowej Zelandii Petera Frasera, władze tego kraju podjęły decyzję o przyjęciu i zaopiekowaniu się 733 dziećmi z Isfahanu (i ponad 100 osobami personelu pomocniczego - m.in. nauczycielami, lekarzami). Od nazwy miasteczka, w którym utworzono specjalny obóz nazwano je „dziećmi z Pahiatua”.
W 1944 roku, dzięki zabiegom dyplomatycznym konsula Wodzickiego i jego małżonki oraz wielkiej przychylności ówczesnego premiera Nowej Zelandii Petera Frasera, władze tego kraju podjęły decyzję o przyjęciu i zaopiekowaniu się 733 dziećmi z Isfahanu
W poniedziałkowej uroczystości wręczenia odznaczeń udział wzięli m.in. członkowie rodziny Wodzickich, polska ambasador w Nowej Zelandii Beata Stoczyńska, przedstawiciel ambasady Nowej Zelandii w Warszawie oraz przedstawiciele parlamentu i Kancelarii Prezydenta.
Wiceminister SZ Jerzy Pomianowski, wręczając odznaczenie Michałowi Wodzickiemu, wyraził radość że w uroczystości biorą udział osoby, "których to oznaczenie dotyczy". "Dzieci, które wtedy - jako dzieci - spędziły parę lat gościnnie w Nowej Zelandii, a dziś jako osoby pamiętające kawał historii są z nami i również mogą być świadkiem tych podziękowań" - powiedział Pomianowski.
Michał Wodzicki z kolei, dziękując za odznaczenia, mówił że jest bardzo szczęśliwy. "Po wymuszonej imigracji do Nowej Zelandii dziadkowie zawsze działali dla dobra i na rzecz Polski, niepodległej Polski. Zawsze się starali, by utrzymać kulturę Polski i zachować język. Jestem przykładem tego jako osoba urodzona w Nowej Zelandii" - powiedział. Podkreślił też, że jego dziadkowie, będąc w Nowej Zelandii, również działali na rzecz tego kraju.
Pomianowski, przybliżając historię Wodzickich przypomniał, że na początku II wojny światowej na podstawie rozkazu Stalina 1,5 miliona Polaków ze wschodniej Polski zesłano do obozów pracy przymusowej na terytorium ówczesnego Związku Radzieckiego. Jak mówił, z powodu niezwykle trudnych warunków życia znaczna część zesłańców zmarła lub zaginęła". Przypomniał, że wraz z armią Andersa wyszło z ZSRR kilkanaście tysięcy dzieci – sierot i półsierot po polskich zesłańcach.
Dzięki zabiegom dyplomatycznym Wodzickiego i jego małżonki, 733 dzieci znalazły opiekę w Nowej Zelandii. "Był to dla nich czas leczenia wojennych ran, rząd nowozelandzki otoczył dzieci wszechstronną opieką, zapewnił im możliwość kształcenia się, również w języku ojczystym. Dzisiejsze spotkanie jest także kolejną okazją do podziękowania za gościnność, którą Nowa Zelandia okazała w 1944 roku polskim dzieciom" - zaznaczył Pomianowski.(PAP)
sdd/ par/ dym/