Zdaniem historyków IPN jeszcze przez wiele lat będą w Polsce odnajdywane miejsca pochówku ofiar zbrodni nazistowskich i komunistycznych. W poszukiwaniach miejsc zbrodni i identyfikacji ofiar konieczna jest współpraca historyków, archeologów, antropologów czy genetyków.
Badanie śladów represji niemieckich i sowieckich w czasie II wojny św. i zbrodni komunistów po 1945 r. było tematem dwudniowej konferencji „Archeologia zbrodni”, która odbywała się w Łodzi. Wzięli w niej udział m.in. historycy, archeolodzy i medycy sądowi.
Zdaniem prezesa IPN dr Łukasza Kamińskiego proces poszukiwania nieznanych miejsc pochówku zarówno z okresu II wojny światowej, jak i z okresu powojennego jest trudny. "Zwłaszcza w przypadku zbrodni komunistycznych zaczęliśmy te poszukiwania często w sytuacji, kiedy nie ma już bezpośrednich świadków, dokumenty są nieprecyzyjnie a często w ogóle ich brakuje" - powiedział dziennikarzom Kamiński.
Dr Krzysztof Szwagrzyk, pełnomocnik prezesa IPN ds. poszukiwań miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego podkreślił, że naukowcy, którzy zajmują się historią najnowszą są zgodni, że liczbę ofiar komunizmu w latach powojennych można szacować na nie mniej niż 50 tys. osób. Miejsca ich pochówku w ogromnej większości zostały zamazane, a ślady po nich wycierano z różnych dokumentów.
Według niego proces identyfikacji ofiar jest możliwy dzięki genetyce, ale on też wymaga czasu. "Zwłaszcza jeśli szczątki kostne są źle zachowane, wówczas wydzielenie profilu genetycznego jest czynnością skomplikowaną ale też czasochłonną" - wyjaśnił. Jego zdaniem, jeszcze przez bardzo wiele lat będą odnajdywane miejsca pochówku ofiar zbrodni, także w sposób przypadkowy, przy okazji np. inwestycji budowlanych.
"Niestety oba totalitaryzmy - zarówno nazizm jak i komunizm - robiły wszystko, aby ofiary zostały pochowane nie tylko bez godności, ale także, aby pozostały anonimowe, aby także miejsca ich pochówku były nieznane. I stąd też bardzo wiele wysiłku trzeba włożyć i bardzo dużo czasu poświęcić, żeby te miejsca zidentyfikować" - dodał.
Pytany czy i kiedy zostaną ukarani zleceniodawcy zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki, Kamiński przypomniał, że trwa śledztwo ws. związku przestępczego w MSW, a jeden z jego wątków dotyczy także zleceniodawców morderstwa ks. Popiełuszki. W sobotę minie 29 lat od uprowadzony kapłana przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa.
"Musimy pamiętać o tym, że latach 70. i 80. kiedy komuniści popełniali zbrodnie nie pozostawiano żadnej dokumentacji papierowej. Także jeśli padały tutaj jakieś rozkazy, wytyczne to one są nieudokumentowane, nie ma żadnych pisemnych poleceń w tej sprawie. Świadkowie nie chcą zeznawać" - powiedział prezes IPN.
Według niego w każdej ze zbrodni z ostatnich lat systemu komunistycznego uczyniono bardzo wiele, aby pozacierać i pogmatwać ślady. "Niestety nie można powiedzieć jakie są rokowania, co do postawienia sprawców przed sądem. Jesteśmy absolutnie przekonani, że ci bezpośredni sprawcy skazani ponad 20 lat temu, nie ponoszą wyłącznej odpowiedzialności, że mieli swoich mocodawców. Natomiast czy uda się tym mocodawcom udowodnić, to jest niestety pytanie wciąż otwarte" - ocenił.
Zdaniem prezesa IPN same badania historyczne nie są wystarczające w przypadku poszukiwania miejsc zbrodni. Włączają się w nie specjaliści z innych dziedzin nauki - przede wszystkim archeolodzy, antropolodzy i genetycy, którzy na podstawie materiału genetycznego i analizy DNA są w stanie określić tożsamość danej osoby, która padła ofiarą nazizmu lub komunizmu. W poszukiwaniach wykorzystywane są też zdjęcia lotnicze czy satelitarne na których można odnaleźć miejsce np. masowego grobu.
Dr Krzysztof Szwagrzyk, pełnomocnik prezesa IPN ds. poszukiwań miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego podkreślił, że naukowcy, którzy zajmują się historią najnowszą są zgodni, że liczbę ofiar komunizmu w latach powojennych można szacować na nie mniej niż 50 tys. osób. Miejsca ich pochówku w ogromnej większości zostały zamazane, a ślady po nich wycierano z różnych dokumentów.
"Dzisiaj musimy niezwykle drobiazgowo poszukiwać w różnych materiałach takich strzępków informacji, które mogłyby naprowadzić nas na lokalizację miejsc pochówku. To jest działanie, które będziemy realizowali przez wiele lat. Powiedzmy sobie szczerze. Nigdy nie będzie tak, że odnajdziemy wszystkich ludzi, których zamordowano w okresie komunizmu. Ale zadaniem IPN jest dołożenie wszelkich starań, żeby znaleźć możliwie wielu" - dodał.
Jak podał, IPN prowadzi obecnie działania poszukiwawcze w kilkudziesięciu miejscach w kraju, a kilkanaście z nich zostało już udokumentowanych poprzez działania ekshumacyjne. "Mamy ponad 500 osób odnalezionych w całym kraju, a w jakiejś części także zidentyfikowanych" - dodał.
W działającej od roku Polskiej Bazie Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów zgromadzony został materiał genetyczny porównawczy od blisko 400 krewnych ofiar. "W oparciu o te próbki i badań genetycznych już dzisiaj możemy podać publicznie do wiadomości informacje o 17 zidentyfikowanych osobach" - zaznaczył dr Szwagrzyk, który od 2012 r. kieruje pracami archeologiczno-ekshumacyjnymi na Cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach, których celem jest identyfikacja ofiar komunizmu.
W jego ocenie interdyscyplinarna metoda w przypadku poszukiwań miejsc pochówku przynosi efekty, ale potrzebny jest czas na takie badania. "Mamy kilkanaście lat pracy przed sobą. Chyba, że będziemy mieli tak wielkie środki finansowe, że zespół badawczy będzie można zwielokrotnić i prowadzić prace poszukiwawcze jednocześnie w kilku miejscach naszego kraju" - ocenił.
Konferencję "Archeologia zbrodni" zorganizowało Oddziałowe Biuro Edukacji Publicznej IPN w Łodzi we współpracy z oddziałem Stowarzyszenia Naukowego Archeologów Polskich oraz Instytutem Archeologii Uniwersytetu Łódzkiego.(PAP)
szu/ ls/