Polityka Rosji jest mocno wpisana w jej imperialną spuściznę – mówi historyk z IPN Henryk Głębocki. Z kolei dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich Adam Eberhardt zwraca uwagę, że działania Rosji, próbującej podważyć ład międzynarodowy, są wyzwaniem dla Polski.
O Rosji eksperci dyskutowali na konferencji „Koniec imperium 1991(?) – ćwierć wieku później. Imperium sowieckie: rozpad, dziedzictwo i próby odbudowy”, zorganizowanej w Krakowie w czwartek, w 25. rocznicę rozpadu ZSRS.
"Pytanie o imperialną spuściznę Rosji jest nie tylko aktualne, ale jest wręcz fundamentalne" – powiedział PAP historyk z IPN Henryk Głębocki.
Jego zdaniem, ideologia stworzona przez obecną władzę w Rosji łączy w sobie dwie, wzajemnie wykluczające się, tradycje: Rosji białej i Rosji czerwonej. "Te dwie tradycje wydawały się tworzyć przepaść nie do zasypania w latach 90., natomiast systemowi putinowskiemu udało się jakby połączyć społeczeństwo, połączyć na fundamencie bardzo groźnej dla świata zewnętrznego idei, czyli idei imperialnej" – podkreślił Głębocki.
Zwrócił uwagę na bardzo mocno eksploatowany w polityce wewnętrznej i zewnętrznej wątek nieustannego poczucia zagrożenia. "To my się boimy Rosji, ale zapewniam, że w przekazie wewnętrznym (w Rosji) to cały świat czyha na to, żeby napaść na tę nieszczęsną, biedną, bezbronną i okrążoną przez samych wrogów Rosję" – powiedział historyk.
"Pytanie o imperialną spuściznę Rosji jest nie tylko aktualne, ale jest wręcz fundamentalne" – powiedział PAP historyk z IPN Henryk Głębocki.
Dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich Adam Eberhardt zauważył, że polityka Putina, grana na nutach imperialnych, jest próbą wywoływania poczucia oblężonej twierdzy, a tym samym przeciwdziałania pojawieniu się w Rosji opozycji, odwołującej się do europejskich, liberalnych wzorców.
Odnosząc się do polityki zewnętrznej Rosji dyrektor stwierdził, że próby podważenia ładu międzynarodowego są wyzwaniem dla Polski. Rosja również – zaznaczył – gra na strachu i liczy, że strach Zachodu przed nową zimną wojną pozwoli jej osiągnąć cele.
Eberhardt ocenił, że w państwach powstałych po rozpadzie ZSRS jest ciągle bardzo silna nostalgia, "syndrom postkolonialny", wynikający w dużym stopniu z faktu, że okazały się one "nieskuteczne, skorumpowane, kleptokratyczne". "W większości z nich poziom życia jest dziś gorszy niż był w czasach kryzysu końca lat 80. A jednocześnie w większości z tych państw poziom życia jest również niższy niż we współczesnej Rosji" – powiedział PAP dyrektor.
Jego zdaniem polityka Rosji wobec krajów postsowieckich jest nieskuteczna. "Rosja nie umie zoperacjonalizować tego korzystnego dla siebie kontekstu społecznego, nie była w stanie zaproponować efektywnych struktur integracyjnych" – ocenił.
Dodał, że kurczące się wpływy na obszarze postsowieckim Rosja próbuje zrównoważyć poprzez wzmocnienie czynnika siły. "Wojna rosyjsko-ukraińska otwiera kompletnie nowy rozdział tego regionu - w tym sensie, że państwa postsowieckie boją się Rosji. To może być skuteczne na krótką metę, ale nie generuje trwałych fundamentów dla odbudowy pozycji w regionie postsowieckim" – powiedział Eberhardt.
Konferencję "Koniec imperium 1991(?) – ćwierć wieku później. Imperium sowieckie: rozpad, dziedzictwo i próby odbudowy" zorganizowały krakowski oddział IPN i Akademia Ignatianum. (PAP)
bko/pat/