Niemiecka prokuratura poinformowała w piątek, że wstrzymała śledztwo ws. Michaela Karkoca, pochodzącego z Ukrainy obywatela USA, podejrzanego o popełnienie zbrodni wojennych podczas II wojny światowej, m.in. w Polsce, z uwagi na zły stan jego zdrowia.
Prokurator z Monachium Peter Preuss powiedział agencji AP, że ocena zdrowia Karkoca bazuje na "wszechstronnej dokumentacji medycznej", obejmującej ostatni rok i przekazanej niemieckiej prokuraturze przez szpital geriatryczny w USA, w którym leczy się 96-letni mężczyzna.
Według Preussa "autentyczność dokumentów nie ulega wątpliwości". Odmówił podania szczegółowych informacji o stanie zdrowia Karkoca ze względu na jego prawo do prywatności.
Niemieckie śledztwo wszczęto w 2013 r. W ub. roku sąd potwierdził, że przez służbę w dowodzonej przez SS jednostce Karkoc może być uważany za "wykonawcę niemieckiego urzędu", dzięki czemu niemiecka prokuratura ma prawo zajmować się jego sprawą, mimo że Karkoc nie był nigdy obywatelem Niemiec, a rzekome zbrodnie popełnił poza terytorium tego kraju i wobec obywateli państw innych niż Niemcy.
Z oświadczeń żołnierzy z jego oddziału wynika, że ukraińska jednostka mordowała ludność cywilną i że Karkoc był przy tych masakrach obecny. Jego oddział miał w lipcu 1944 r. spacyfikować polską wieś Chłaniów w odwecie za zabicie oficera SS. Podczas tej akcji zginęło około 40 osób. Z akt SS wynika ponadto, że ze swoim oddziałem brał udział w tłumieniu powstania warszawskiego w 1944 r.
Obecnie śledztwo zostało wstrzymane. Teoretycznie może zostać wznowione, jak tylko w sprawie pojawią się pozwalające na to okoliczności. Preuss ocenia jednak, że w przypadku Karkoca jest to bardzo nieprawdopodobne.
Na trop mieszkającego obecnie w Minneapolis domniemanego zbrodniarza wpadli w 2013 r. dziennikarze agencji prasowej AP. Emigrując w 1949 r. do USA, pochodzący z Ukrainy Karkoc zataił fakt służby w wojsku. Urzędnikom amerykańskich służb imigracyjnych powiedział, że w latach 1944-45 przebywał w obozie pracy.
W wydanych w 1995 r. wspomnieniach pochodzący z Łucka Karkoc ujawnił, że po ataku Niemiec na ZSRR w czerwcu 1941 r. wstąpił do Wehrmachtu i walczył po stronie niemieckiej na terenie Ukrainy i Rosji. Odznaczono go Krzyżem Żelaznym.
Przyznał też, że był jednym z założycieli kolaboranckiej formacji Ukraiński Legion Samoobrony. Jak wynika z informacji, do których dotarła AP, Karkoc służył także w Dywizji SS "Galizien". Władze USA odmawiały członkom tych formacji wjazdu do kraju ze względu na możliwość popełnienia przez nich zbrodni wojennych podczas służby.
Z oświadczeń żołnierzy z jego oddziału wynika, że ukraińska jednostka mordowała ludność cywilną i że Karkoc był przy tych masakrach obecny. Jego oddział miał w lipcu 1944 r. spacyfikować polską wieś Chłaniów w odwecie za zabicie oficera SS. Podczas tej akcji zginęło około 40 osób. Z akt SS wynika ponadto, że ze swoim oddziałem brał udział w tłumieniu powstania warszawskiego w 1944 r.
Syn domniemanego przestępcy Andrij Karkoc powiedział, że jego ojciec nigdy nie był ani nazistą, ani zbrodniarzem.
Odrębne śledztwo, wszczęte przez stronę polską, jest nadal otwarte. AP cytuje wypowiedź Andrzeja Arseniuka z Instytutu Pamięci Narodowej, że prokuratorzy IPN czekają na odpowiedź USA w sprawie prośby o pomoc w identyfikacji charakteru pisma, prawdopodobnie należącego do Karkoca.
Również w piątek żydowska gazeta ukazująca się w Wielkiej Brytanii podała, że Stephen Ankier, emerytowany aptekarz, którego badania zbrodni nazistowskich naprowadziło AP na ślad Karkoca, ustalił, że dawny członek jego oddziału mieszka pod Manchesterem. Ankier powiedział, że już wiele miesięcy temu przekazał materiały władzom Niemiec, USA i Polski na wypadek, gdyby chciały wezwać go na świadka w procesie. Preuss poinformował, że mężczyzna nie jest uważany za podejrzanego.(PAP)
akl/ kar/ malk/
arch.