Trudno powiedzieć, czy dla Polski byłoby lepiej, gdyby Solidarność wybrała inny model przemian ustrojowych. Co więcej, sukces drogi faktycznie przez nią obranej nie był wcale pewny - ocenił w rozmowie z PAP prof. Norman Davies.
Uważa on, że gdyby Okrągły Stół nastąpił w innym momencie historycznym, neoliberalny model przekształceń gospodarczych mógłby nie zostać obrany za wzór do naśladowania.
"Solidarność była prekursorem upadku komunizmu, poprzedziła Gorbaczowa i pieriestrojkę, miała wielki wpływ na wydarzenia nie tylko w Polsce, ale i w innych państwach bloku moskiewskiego. Trudno przecenić osiągnięcia tego ruchu. Był to jeden z czynników przesądzających o upadku Związku Sowieckiego" - uznał Davies.
"Od tamtego czasu - tak jak to się dzieje w przypadku innych masowych ruchów społecznych i politycznych, osiągających najważniejsze, doraźne cele - Solidarność podzieliła się na frakcje. To smutne obserwować sytuację, w której różni ludzie wywodzący się z tego samego dziedzictwa Solidarności nie potrafią się ze sobą porozumieć" - uznał.
"Jedna z tych frakcji twierdzi, że jest jedynym głosem narodu i rości sobie prawa do uchodzenia za jedynego, rzeczywistego spadkobiercę. Robi przy tym, co może, by pogrążyć Lecha Wałęsę, będącego niekwestionowanym liderem Solidarności" - wyjaśnił.
Rozpad Solidarności z początkiem lat 90. nie dziwi oksfordzkiego profesora, autora wielu książek o Polsce.
"Można się tego było spodziewać, ponieważ Solidarność była parasolem dla różnych inicjatyw i orientacji. Po upadku PRL-u Solidarność nie mogła być nadal ruchem zjednoczonym, ponieważ demokratyczne życie polityczne wymaga różnych partii, rywalizujących ze sobą o wpływy polityczne" - zaznaczył.
Zdaniem Daviesa, nie było pewności, że polska droga do wolności nie zakończy się przemocą, której w historii Polski nie brakowało. Nie można też było z góry zakładać, że ZSRR pogodzi się z utratą statusu imperium.
"Oczywiście z powodu kompromisu między umiarkowanymi elementami w kierownictwie PZPR a przywództwem Solidarności było kilka niezadowalających i zagmatwanych kwestii" - przyznał.
Thatcheryzm i neoliberalizm oparty na myśli Miltona Friedmana z jego hasłami prymatu wolnego rynku, ograniczonej do minimum regulacji, niekontrolowanego przepływu kapitału i akcentu na rynek usług finansowych jako koło zamachowe gospodarki Davies uważa za model zdyskredytowany w świetle globalnego kryzysu finansowego z lat 2008-2009. Sam nie głosował na Margaret Thatcher, uznając jej politykę za błędną.
Davies nie wyklucza, że gdyby komunizm upadł w innym momencie, w którym idee Friedmana nie byłyby modne, to architekci transformacji ustrojowej by ich nie przyjęli.
"PRL upadł, gdy u władzy byli Thatcher i Ronald Reagan. To oni zainspirowali działania pierwszych reformatorów ustrojowych w Polsce. Nie można było powiedzieć Polakom, którzy mieli za sobą 45 lat komunizmu, żeby wzięli na wstrzymanie i sami wypracowali model transformacji, zamiast przyjmować ten, który w tym czasie dominował na Zachodzie. Polacy chcieli być Zachodem i obrali wzory uchodzące wówczas na Zachodzie za sprawdzone" - powiedział.(PAP)
asw/ az/ mc/ hes/ bk/