Władze Rosji w sprawie zbrodni katyńskiej nie są jednoznaczne: potępili ją rosyjscy politycy, w tym prezydent Rosji Władimir Putin, ale neguje ją rosyjski wymiar sprawiedliwości. Temat ten to jeden z wątków zbliżającej się konferencji w 74. rocznicę napaści ZSRS na Polskę.
Kłamstwo katyńskie będzie głównym tematem konferencji "Historia i pamięć. 70 lat zmagań o prawdę o zbrodni katyńskiej", którą 17 września na Zamku Królewskim w Warszawie zorganizują Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia oraz Federacja Rodzin Katyńskich.
"Czym było kłamstwo katyńskie?", "Kłamstwo katyńskie i jego prawne konsekwencje" oraz "Katyń – co pozostaje do zrobienia?" to tytuły trzech zaplanowanych sesji. W ich problematykę wprowadzi słuchaczy dyrektor Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia Sławomir Dębski oraz współprzewodniczący Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych, dyplomata i politolog prof. Adam Daniel Rotfeld.
W pierwszej sesji, podczas której jej uczestnicy zastanowią się, czy kłamstwo katyńskie było unikatowe na tle innych zbrodni reżimów totalitarnych oraz dlaczego ZSRS dopiero w 1990 r. przyznał się do tej stalinowskiej zbrodni, udział wezmą m.in. prezes IPN Łukasz Kamiński i prezes Federacji Rodzin Katyńskich Izabella Sariusz-Skąpska.
"Czym było kłamstwo katyńskie?", "Kłamstwo katyńskie i jego prawne konsekwencje" oraz "Katyń – co pozostaje do zrobienia?" to tytuły trzech zaplanowanych sesji. W ich problematykę wprowadzi słuchaczy dyrektor Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia Sławomir Dębski oraz współprzewodniczący Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych, dyplomata i politolog prof. Adam Daniel Rotfeld.
Czym był mord katyński – ludobójstwem czy zbrodnią wojenną i jakie są praktyczne konsekwencje określonej kwalifikacji prawnej to temat drugiej sesji, w której wypowiedzą się eksperci prawa międzynarodowego m.in. dr Patrycja Grzebyk z Instytutu Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego oraz prof. Ireneusz Kamiński z Instytutu Nauk Prawnych PAN, który jest pełnomocnikiem krewnych ofiar NKWD z 1940 r. przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu.
Eksperci ci omówią również problem utajniania przez ZSRS wiedzy o zbrodni katyńskiej i fałszowania prawdy o jej sprawcach, a także przedstawią obecne problemy prawne związane z mordem katyńskim w kontekście polsko-rosyjskich relacji.
Konferencję zakończy sesja z udziałem gości z Rosji m.in. Natalii Lebiediewej z Instytutu Historii Powszechnej Rosyjskiej Akademii Nauk oraz Aleksandra Gurjanowa z rosyjskiego Memoriału, organizacji dokumentującej zbrodnie stalinowskie i zasłużonej w ujawnianiu prawdy o zbrodni katyńskiej. Rosyjscy badacze odpowiedzą m.in. na pytania o to, jakie aspekty zbrodni katyńskiej pozostają jeszcze niewyjaśnione oraz na czym powinny skoncentrować się badania.
Problem kłamstwa katyńskiego wiąże się z kwestią budowania porozumienia między Polakami a Rosjanami. Nadal nie wyjaśniono wielu istotnych kwestii dotyczących okoliczności zbrodni, np. nie odnaleziono listy więźniów zamordowanych na Białorusi (tzw. białoruskiej listy katyńskiej). Strona polska wciąż oczekuje na prawną rehabilitację wszystkich ofiar oraz na ustalenie i opublikowanie nazwisk inicjatorów i wykonawców zbrodni.
Tymczasem stanowisko Rosji wobec zbrodni NKWD na Polakach, mimo upływu 73 lat, nie jest jednoznaczne. O ile prawdę o zbrodni katyńskiej uznali obecni prezydent i premier Rosji Władimir Putin i Dmitrij Miedwiediew, a także rosyjski parlament, o tyle rosyjski wymiar sprawiedliwości wciąż neguje zbrodnię katyńską.
Negacja ta przejawia się nie tylko w stanowisku rosyjskiej prokuratury z ostatnich lat, ale również w postępowaniu przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. Trybunał ten rozpatruje sprawę tzw. skargi katyńskiej, w której krewni ofiar NKWD oskarżają rosyjskie władze o nierzetelne śledztwo w sprawie zbrodni katyńskiej. Rząd Rosji broniąc się przed zarzutami polskich obywateli twierdzi, że zamordowani w Katyniu oficerowie "zaginęli", a stanowisko to przed strasburskim trybunałem wyraził rosyjski wiceminister sprawiedliwości Georgij Matiuszkin.
W ocenie własnej historii mają trudności również rosyjskie media, które co jakiś czas negują odpowiedzialność Józefa Stalina i NKWD za mord katyński. Przed tegoroczną rocznicą zbrodni rosyjski miesięcznik historyczny "Zagadki istorii" przedstawił artykuł pt. "Katyń - kłamstwo, które stało się +prawdą+". Za raportem sowieckiej komisji Nikołaja Burdenki czasopismo poinformowało, że Polacy zostali rozstrzelani przez hitlerowców w sierpniu i wrześniu 1941 r.
"Zagadki istorii" reklamowane jako "unikatowe czasopismo dla miłośników historii" podało też, że wiosną 1943 r. Niemcy odkopali ich groby i usunęli z nich wszystkie dokumenty datowane później niż wiosną 1940 roku, a wykorzystanych do tych prac radzieckich jeńców wojennych - rozstrzelali.
Historia kłamstwa katyńskiego jest niemal tak samo długa, jak historia zbrodni katyńskiej. Informację o odkryciu masowych grobów w Katyniu Niemcy podawali w dniach 11-13 kwietnia 1943 r. W odpowiedzi, Sowieckie Biuro Informacyjne ogłosiło 15 kwietnia 1943 r., że polscy jeńcy byli zatrudnieni na robotach budowlanych na zachód od Smoleńska i "wpadli w ręce niemieckich katów faszystowskich w lecie 1941 r., po wycofaniu się wojsk sowieckich z rejonu Smoleńska".
Problem kłamstwa katyńskiego wiąże się z kwestią budowania porozumienia między Polakami a Rosjanami. Nadal nie wyjaśniono wielu istotnych kwestii dotyczących okoliczności zbrodni, np. nie odnaleziono listy więźniów zamordowanych na Białorusi (tzw. białoruskiej listy katyńskiej). Strona polska wciąż oczekuje na prawną rehabilitację wszystkich ofiar oraz na ustalenie i opublikowanie nazwisk inicjatorów i wykonawców zbrodni.
Komunikat stwierdzał: "Niemieckie zbiry faszystowskie nie cofają się w tej swojej potwornej bredni przed najbardziej łajdackim i podłym kłamstwem, za pomocą którego usiłują ukryć niesłychane zbrodnie, popełnione, jak to teraz widać jasno, przez nich samych".
Władze polskie podjęły poszukiwania, jednak nie przynosiły one rezultatu. Gen. Władysław Sikorski w czasie wizyty na Kremlu 3 grudnia 1941 r., w obecności gen. Władysława Andersa i komisarza Mołotowa, usłyszał od Stalina, że polscy oficerowie "uciekli do Mandżurii".
Ukrywanie prawdy o zbrodni katyńskiej wiązało się również z postępowaniem najwyższych władz PRL, które w tej sprawie były posłuszne Kremlowi. W Polsce nikt nie mógł publicznie mówić o tym, że zbrodni katyńskiej dokonali funkcjonariusze sowieckiej Rosji. Władze komunistyczne konsekwentnie wymazywały pamięć o wydarzeniach z wiosny 1940 r. Do 1975 r. hasło "Katyń" w encyklopediach czy innych pracach starano się całkowicie pomijać, bo jeszcze Władysław Gomułka uznał, że lepiej nie pisać nic, niż kłamać, natomiast od stycznia 1975 r. nakazywano podawać informację, że zbrodnia była dziełem Niemców.
Ostatecznie Związek Sowiecki przyznał się do mordu na polskich oficerach po 50 latach od jego popełnienia - 13 kwietnia 1990 r. W komunikacie rządowej agencji TASS oficjalnie potwierdzono, że polscy jeńcy wojenni zostali rozstrzelani wiosną 1940 r. przez NKWD. Jako winni wskazani zostali wówczas komisarz NKWD Ławrientij Beria i jego zastępca Wsiewołod Mierkułow. 14 października 1992 r. Rosja przekazała Polsce część archiwaliów obarczających odpowiedzialnością za zbrodnię katyńską przywódców ZSRS z Józefem Stalinem na czele. Wśród dokumentów był rozkaz z 5 marca 1940 r., na mocy którego NKWD zamordowało prawie 22 tys. Polaków.
Z kłamstwem katyńskim wiąże się także sprawa tzw. anty-Katynia. Po upadku komunizmu Rosjanie sformułowali fałszywe oskarżenie mówiące, że w obozach dla sowieckich jeńców wziętych do niewoli podczas wojny polsko-bolszewickiej pozbawiono życia dziesiątki tysięcy Rosjan. Propagandowa teza brzmiała: co prawda Stalin i jego najbliższe otoczenie ponoszą odpowiedzialność za zbrodnię katyńską, ale była ona swoistą odpowiedzią na przestępstwa dokonane na jeńcach rosyjskich w Polsce. Z upływem lat liczba jeńców, którzy ponieśli śmierć w Polsce rosła. Początkowo było to kilkanaście tysięcy, potem mówiono już o 50 tys., a nawet o 80 tys. żołnierzy.
Norbert Nowotnik (PAP)
nno/ ls/