O podjęcie działań skłaniających Rosję do ujawnienia listy i miejsca spoczynku ofiar obławy augustowskiej apelują do władz Polski m.in. historycy z Polskiej Akademii Nauk. Nad wyjaśnieniem tej zbrodni pracuje IPN i Polsko-Rosyjska Grupa ds. Trudnych.
Apel "do Najwyższych Władz Rzeczypospolitej Polskiej" w sprawie obławy augustowskiej powstał z inicjatywy m.in. Instytutu Studiów Politycznych PAN. Podejmuje on kwestię wciąż nie do końca wyjaśnionej zbrodni popełnionej w 1945 r. na Białostocczyźnie przez sowiecki kontrwywiad wojskowy SMIERSZ na 592 polskich żołnierzach i cywilach. Apel z pełną listę nazwisk sygnatariuszy ma trafić do kancelarii prezydenta, premiera oraz marszałków Sejmu i Senatu w lipcu br. w 68. rocznicę obławy.
"Jedyną ich zbrodnią była miłość do własnej Ojczyzny i chęć pozostania wolnym człowiekiem. Ofiary te nie weszły do narodowego panteonu, a ich rodziny nie doczekały się moralnej satysfakcji. Czujemy się w obowiązku zaapelować do władz RP o podjęcie działań na najwyższym szczeblu zmierzających przynajmniej do ujawnienia przez Rosję pełnej listy ofiar i miejsca ich spoczynku. Chodzi o przekonanie naszych sąsiadów, że ów gest humanitarny i poszukiwanie prawdy nie są obliczone na psucie stosunków polsko-rosyjskich, lecz na ich poprawę i budują korzystny dla Rosji jej wizerunek i w Polsce, i w Europie" - piszą twórcy apelu przekazanego w środę PAP.
W lipcu 1945 r. - jak przypominają - Sowieci przeprowadzili na obszarze dzisiejszej północno-wschodniej Polski ogromną operację, której cele - oprócz wyłapania osób mających związki z konspiracją niepodległościową - nie są do końca jasne. Zwracają uwagę, że Sowieci aresztowali ponad 7 tys. osób, z których nigdy nie odnalazło się ponad tysiąc. Twórcy apelu zaznaczają też, że pod patronatem prezydenta mógłby powstać centralny pomnik upamiętniający ofiary tej zbrodni.
"Wolna Polska winna wysłać czytelny sygnał, że i tamta śmierć nie poszła na marne i miała swój sens na drodze do wolności" - podkreślają.
Nowe informacje o obławie augustowskiej - dodają też - przyniosły publikacje historyka Nikity Pietrowa z rosyjskiego Memoriału, organizacji pozarządowej dokumentującej zbrodnie stalinizmu. Ich zdaniem, ujawnienie przez rosyjskiego badacza szyfrogramu dowodzącego SMIERSZEM Wiktora Abakumowa do szefa NKWD Ławrientija Berii pozwala sądzić, że "zaginieni bez wieści obywatele polscy zostali zapewne zamordowani gdzieś na b. terenach niemieckich w Prusach Wschodnich".
W niedawnej rozmowie z PAP Pietrow powiedział, że dokumentację w sprawie obławy augustowskiej można odnaleźć w Rosji, m.in. w archiwach Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Podkreślił, że FSB, która jest spadkobierczynią KGB i NKWD, ma 575 teczek personalnych polskich ofiar z 1945 r. W jej zasobach archiwalnych mogą także znajdować się dokumenty dotyczące sposobu, w jaki Polacy byli przetrzymywani, przewożeni i zamordowani. "Może tam być też rozkaz dotyczący przyznania nagród osobom zaangażowanym w likwidację Polaków, podobnie jak to było po zbrodni katyńskiej" - powiedział PAP rosyjski badacz. Innym ważnym archiwum w Rosji, gdzie polskie władze powinny szukać dokumentacji dotyczącej obławy augustowskiej jest - zdaniem Pietrowa - Centralne Archiwum Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej.
W sprawie obławy augustowskiej śledztwo prowadzi IPN. "Nie czekając na przekazanie dokumentów przez stronę rosyjską kontynuujemy śledztwo i wszelkie działania, aby jakimiś innymi metodami odkryć przede wszystkim miejsce pochówku ofiar. To jest w tej chwili najważniejsze" - powiedział komentując apel prezes IPN Łukasz Kamiński.
Nad wyjaśnieniem obławy augustowskiej pracuje również Polsko-Rosyjska Grupa ds. Trudnych, której zadaniem jest wyłączenie spornych kwestii historycznych z codziennego kontekstu stosunków obu państw. W grudniu ub.r. Grupa, z prof. Adamem Danielem Rotfeldem i prof. Anatolijem Torkunowem na czele, zapewniła w Moskwie, że podejmie dalsze prace, w tym publikację archiwalnych dokumentów, zmierzające do pełnego wyjaśnienia obławy augustowskiej.
Obława augustowska była elementem pacyfikacji Suwalszczyzny przez NKWD i Armię Czerwoną w lipcu 1945 r. W jej wyniku zatrzymano kilka tysięcy osób (Pietrow podaje, że było to ok. 7 tys.), z których prawie 600 podejrzewanych o powiązania z AK-owskim podziemiem wywieziono i zamordowano w nieznanym do dziś miejscu. Historycy uważają te wydarzenia za największą po drugiej wojnie światowej, niewyjaśnioną dotąd zbrodnię dokonaną na Polakach. (PAP)
nno/ mlu/ jbr/