Polacy nigdy nie pogodzili się z niemieckim panowaniem i okupacją. Rzucili wyzwanie potężnemu hitlerowskiemu aparatowi terroru. Pamięć o bohaterstwie żołnierzy Armii Krajowej to nasze zobowiązanie, które pragniemy wypełnić – napisał premier Mateusz Morawiecki do uczestników obchodów 76. rocznicy akcji „Kutschera”.
Podczas sobotniej uroczystości w Warszawie odczytano list do jej uczestników napisany przez premiera Mateusza Morawieckiego. „Frantz Kutschera poniósł śmierć, bo stał się symbolem bezwzględności, okrucieństwa okupacyjnych władz Warszawy. Polacy nigdy nie pogodzili się z niemieckim panowaniem i okupacją. Rzucili wyzwanie potężnemu hitlerowskiemu aparatowi terroru. To była walka Dawida z Goliatem” – napisał premier. „To była walka tych, którzy bronią godności i wolności z tymi, którzy przemocą usiłują je stłumić. Pamięć o młodych ludziach walczących w szeregach Armii Krajowej, którzy pozostali wierni niepodległościowej tradycji, trwa w naszej zbiorowej pamięci – legła ona u podstaw działania opozycji wobec komunistycznej władzy i wierzę, że pozostanie ważna także dla przyszłych pokoleń” – dodał.
Premier Morawiecki podkreślił, że Polska jest warta ofiary, „nawet tej najwyższej”. „Żyjemy dziś w niepodległej Polsce, jednak wartości , które przyświecały bohaterom dzisiejszego dnia, stanowią podstawę naszej tożsamości. Obrona godności, stawiania się za prześladowanymi, umiłowanie wolności i solidarność między ludźmi to wciąż fundamenty naszego życia społecznego” – napisał w liście. „Pragnąłbym, aby kolejne pokolenia młodych Polaków poznawały naszą historię, a postawa żołnierzy Armii Krajowej była dla nich inspiracją. Pamięć o ich bohaterstwie to nasze zobowiązanie, które pragniemy wypełnić” – zakończył.
Stołeczne uroczystości w rocznicę zamachu na "kata Warszawy" odbyły się w sobotę przy kamieniu pamiątkowym, w miejscu wykonania przez polski podziemny wymiar sprawiedliwości wyroku na Kutscherze. W uroczystości wziął udział szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk, który zaznaczył, uczestnicy zamachu na Kutscherę należeli do pokolenia, które "wzrastało w umiłowaniu niepodległości, w umiłowaniu również tego, co nazywa się duchem wolnościowym, niepodległościowym". Podkreślił także, że akcja udowodniła, że warto jest być niepokonanym w drodze po zwycięstwo.
W uroczystości wziął także udział Sławomir Chojecki, syn Marii Stypułkowskiej-Chojeckiej, która brała udział w akcji, mając 18 lat. „Moja mama uważała, że należy pamiętać o wszystkich, którzy brali udział w akcji, a chciałbym przypomnieć, że jej przeprowadzeniem zajął się oddział do zadań specjalnych +Agat+, ale brało w niej udział wielu bardzo młodych ludzi” – zaznaczył. „Proszę mi pozwolić z tego miejsca zwrócić szczególną uwagę także na młodych ludzi, którym mimo soboty chciało się tutaj przyjść” – powiedział.
Wieńce i kwiaty pod kamieniem upamiętniającym wydarzenie przy Al. Ujazdowskich 23/25 złożyli m.in. przedstawiciele najwyższych władz państwowych.
Co roku pamiętam o rocznicy wykonania wyroku na "kacie Warszawy". Dziś nie mogło mnie zabraknąć w Alejach Ujazdowskich, zatrzymać się na chwilę, pomodlić się, wspomnieć ten bohaterski czyn - napisał w sobotę na Facebooku premier Mateusz Morawiecki.
Premier zauważył, że odkąd dowódcą SS i Policji w Warszawie został Franz Kutschera drastycznie wzrósł terror wobec ludności cywilnej. "Niemal każdego dnia dochodziło do łapanek, a na ulicach zaczęły się egzekucje. Choć był pilnie strzeżony i ukrywał swoją tożsamość, sprawnie działające Państwo Podziemne wpadło na jego trop. Wyrok został wydany przez szefa Kedywu, pułkownika Augusta Emila Fieldorfa +Nila+" - dodał we wpisie premier.
Szef rządu przypomniał, że zamach na Frantza Kutscherę został przeprowadzony przez zespół bojowy kompanii Pegaz. Jak dodał, zamach był uderzeniem w osobę o kluczowym znaczeniu dla systemu terroru. Trwał niecałe 2 minuty i "był ogromnym zaskoczeniem dla Niemców, ze względu na wysoką dynamikę i perfekcję wykonania" - napisał Mateusz Morawiecki.
Premier napisał również, że bezpośrednio w wyniku akcji śmierć poniosło czterech członków podziemia. Zbigniew Gęsicki "Juno" i Kazimierz Sott "Sokół", otoczeni przez Niemców na Moście Kierbedzia, skoczyli do Wisły i zginęli w jej nurtach. Dwaj ciężko ranni - Bronisław Pietraszewicz "Lot" i Marian Senger "Cichy" - zmarli kilka dni po zamachu. "Przy jednym z nich, Marianie Sengerze +Cichym+ czuwała jako młoda sanitariuszka AK moja ciotka, Wacława Jurczakowska +Wacka+, która niedawno zmarła" - dodał premier Morawiecki.
1 lutego 1944 r. oddział Kedywu Komendy Głównej Armii Krajowej dokonał w al. Ujazdowskich w Warszawie udanego zamachu na gen. Franza Kutscherę, dowódcę SS i policji w dystrykcie warszawskim, odpowiedzialnego za terror i egzekucje uliczne w Warszawie. Wyrok na znienawidzonego „kata Warszawy” wydał szef Kedywu płk August Emil Fieldorf ps. Nil.(PAP)
Autor: Karolina Sarniewicz
kas/ wj/
mark/