Niesprawiedliwe, bolesne dla nas wszystkich słowa prezydenta Stanów Zjednoczonych o polskim obozie śmierci w moim przekonaniu nie odzwierciedlają ani poglądów, ani zamysłów naszego amerykańskiego przyjaciela - oświadczył w środę prezydent Bronisław Komorowski.
Jak powiedział, napisał w środę rano i przesłał Obamie osobisty list. "Liczę na to, że nie licytując się na ostrość sformułowań, list ten spowoduje odpowiedni efekt. Liczę na wspólne poprawienie tego nieszczęsnego błędu" - powiedział prezydent. "Jestem przekonany, że każda pomyłka, każdy błąd jest do naprawienia, jeśli zostanie odpowiednio przemyślany" - podkreślił.
Prezydent mówił, że jest również przekonany, że "każdy rozpoznany i przemyślany błąd może nas do siebie nawzajem zbliżać”. „I odwrotnie. To, co jest naznaczone tylko bólem i żalem, pretensjami, na ogół od siebie ludzi oddala" - dodał.
"Razem możemy zrobić bardzo wiele, możemy także zmniejszyć ryzyko na przyszłość pojawienia się bolesnych dla nas terminów, określeń nie mających nic wspólnego z prawdą, ale budujących współczesną opinię, nie tylko o historycznej, ale także o współczesnej Polsce" - powiedział Komorowski.
Prezydent w środowym oświadczeniu zaznaczył: "niesprawiedliwe, bolesne dla nas wszystkich słowa prezydenta Stanów Zjednoczonych o polskim obozie śmierci w moim przekonaniu nie odzwierciedlają ani poglądów, ani zamysłów naszego amerykańskiego przyjaciela".
Prezydent w środowym oświadczeniu zaznaczył: "niesprawiedliwe, bolesne dla nas wszystkich słowa prezydenta Stanów Zjednoczonych o polskim obozie śmierci w moim przekonaniu nie odzwierciedlają ani poglądów, ani zamysłów naszego amerykańskiego przyjaciela".
Wyraził opinię, że świadczy o tym szerszy kontekst, czyli przyznanie pośmiertnie najwyższego cywilnego odznaczenia amerykańskiego Janowi Karskiemu. Obama we wtorek użył określenia „polski obóz śmierci" podczas uroczystości pośmiertnego uhonorowania Karskiego Prezydenckim Medalem Wolności.
Komorowski przypomniał, że Karski był wysłannikiem polskiego państwa podziemnego, był więc "częścią polskich starań i działań na rzecz wstrząśnięcia sercami, umysłami ówczesnego świata ludzi wolnych, świata Zachodu" w obliczu zagłady Żydów w Europie i Żydów na ziemiach polskich.
"W obliczu zagłady żydowskiej dokonywanej przez okupanta hitlerowskiego na polskich ziemiach okupowanych" - podkreślił prezydent.
Dlatego - jak mówił - amerykańska inicjatywa, wola odznaczenia Karskiego jest w Polsce bardzo ceniona. "Cenimy sobie jako kolejny krok ku poznaniu i ku pełnemu opowiedzeniu naszej polskiej historii o tamtych strasznych czasach, opowiedzeniu również historii zagłady Żydów na naszych polskich ziemiach wtedy okupowanych przez niemieckiego najeźdźcę" - powiedział Komorowski.
Prezydent zwrócił uwagę, że w środę padło wiele słów w tej sprawie; były liczne oświadczenia i komentarze. Jak ocenił, niektóre z tych wypowiedzi "są ewidentnie skierowane raczej do polskiej opinii publicznej niż amerykańskiej". Mówił, że w niektórych z nich można znaleźć "ślady nieomal bezpośredniego zaangażowania w rozpoczynającą się już kampanię wyborczą w Stanach Zjednoczonych".
"Trzeba więc zrozumieć, trzeba więc większego zrozumienia faktu, że sami sobie - my tu, w Polsce - nie mamy do czego przekonywać. Bo w Polsce wiemy dobrze, że termin +polskie obozy śmierci+ czy +polskie obozy zagłady+ jest tyle samo bolesny dla nas i niesprawiedliwy, co po prostu nieprawdziwy" - powiedział Komorowski.
Prezydent zaznaczył, że należy przekonywać tych, którzy takich terminów w dalszym ciągu używają. "Należy przekonywać i podejmować działania wymierzone w stronę tych, z którymi nasze życie pozwoliło zbudować jakieś bliższe relacje, w różnych obszarach: w kulturze, w nauce, w biznesie, w mediach - także w polityce" - mówił prezydent.
Szefowa prezydenckiego biura prasowego Joanna Trzaska-Wieczorek pytana przez PAP o to, czy treść listu Bronisława Komorowskiego do Obamy zostanie ujawniona, odpowiedziała, że prezydent przedstawił swoje stanowisko podczas briefingu prasowego w Belwederze.
"Jeżeli zaś chodzi o dokładną treść listu, został on wystosowany drogą dyplomatyczną i w związku z tym muszą zostać zachowane wszelkie procedury z nią związane" - podkreśliła. (PAP)
sdd/ hgt/ son/ gma/