15 października 1941 r. Hans Frank, generalny gubernator okupowanych przez Niemców ziem polskich, wydał rozporządzenie wprowadzające na terenie Generalnego Gubernatorstwa karę śmierci dla Żydów, którzy opuścili bez zezwolenia teren getta oraz dla Polaków udzielających im pomocy.
Władze niemieckie już od pierwszych dni okupacji podjęły środki prawno-administracyjne zmierzające do izolowania Żydów od społeczności polskiej. Jednym z nich było rozporządzenie dotyczące obowiązkowego noszenia przez Żydów specjalnych opasek z gwiazdą Dawida.
W październiku 1939 r. Niemcy rozpoczęli akcję przesiedlania ludności żydowskiej do wyznaczonych w miastach dzielnic. Pierwsze getto na ziemiach polskich powstało w Piotrkowie Trybunalskim. 16 listopada 1940 r. Niemcy zamknęli getto w Warszawie, największe getto w okupowanej Europie. Na obszarze 307 ha znalazło się tam około 400 tys. Żydów, żyjących w strasznych warunkach.
Oceniając wydane rozporządzenie Hans Frank 25 października 1941 r. stwierdził: "Skazujemy na śmierć głodową 1,2 miliona Żydów, nie ma potrzeby wiele mówić. Jest to zrozumiałe, a jeżeli Żydzi nie wymrą z głodu, trzeba będzie przyspieszyć antyżydowskie zarządzenia, i miejmy nadzieję, że tak się stanie".
"Istnieją trzy przyczyny, które spowodowały utworzenie zamkniętej dzielnicy żydowskiej: natury politycznej, gospodarczej i sanitarnej" - mówił podczas konferencji w kwietniu 1941 r. gubernator dystryktu warszawskiego Ludwig Fischer. Rzeczywistą intencją zamykania Żydów w gettach była jednak realizacja planu ich eksterminacji.Rozporządzenie z 15 października 1941 r. "O ograniczeniach pobytu w Generalnym Gubernatorstwie" składało się z dwóch artykułów. W pierwszym z nich znalazły się następujące zapisy:
"1). Żydzi, którzy bez upoważnienia opuszczają wyznaczoną im dzielnicę, podlegają karze śmierci. Tej samej karze podlegają osoby, które takim Żydom świadomie dają kryjówkę.
2). Podżegacze i pomocnicy podlegają tej samej karze jak sprawca, czyn usiłowany karany będzie jak czyn dokonany. W lżejszych wypadkach można orzec ciężkie więzienie lub więzienie.
3). Zawyrokowanie następuje przez Sądy Specjalne".
W drugim artykule informowano, że "niniejsze rozporządzenie wchodzi w życie z dniem ogłoszenia".
Oceniając wydane rozporządzenie Hans Frank 25 października 1941 r. stwierdził: "Skazujemy na śmierć głodową 1,2 miliona Żydów, nie ma potrzeby wiele mówić. Jest to zrozumiałe, a jeżeli Żydzi nie wymrą z głodu, trzeba będzie przyspieszyć antyżydowskie zarządzenia, i miejmy nadzieję, że tak się stanie". (K. Grunberg, B. Otręba, "Hans Frank na Wawelu").
"Istotą rozporządzenia było całkowite odizolowanie Żydów zamkniętych w gettach od tzw. +strony aryjskiej+. Nie chodziło jednak wyłącznie o fizyczną separację, ale także pozbawienie i sankcjonowanie karą śmierci możliwości jakichkolwiek kontaktów Żydów ze środowiskiem zewnętrznym, możliwości funkcjonowania poza dzielnicami zamkniętymi, zarobkowania i - najogólniej mówiąc - krańcowe utrudnienie im funkcjonowania poprzez wyodrębnienie ze społeczeństwa polskiego" - podkreślał w rozmowie z PAP Jakub Petelewicz z Centrum Badań nad Zagładą Żydów.
"Zakazu nie przestrzegano z rozmaitych przyczyn. Byli tacy, którzy poza getto wychodzili by uciec i ukrywać się po +stronie aryjskiej+. Zamknięci w gettach, pozbawieni środków do życia Żydzi zmuszeni byli wychodzić poza jego granice także po to, by jakoś funkcjonować, zaopatrywać się w żywność i artykuły pierwszej potrzeby. Powszechną formą działalności był szmugiel, a więc przemyt towarów w obie strony pomiędzy gettem a światem zewnętrznym. Warto dodać, że także Polacy przenikali do gett, podobnie jak Żydzi łamiąc zakaz w celach handlowych, towarzyskich, politycznych czy konspiracyjnych" - dodawał Petelewicz.
Na mocy rozporządzenia generalnego gubernatora wszelka pomoc świadczona Żydom przez ludność polską miała być karana śmiercią.
"Praktyka bywała rozmaita i zarządzona kara nie zawsze wykonywana była bezwzględnie. Z analizowanych przez Centrum Badań nad Zagładą Żydów archiwaliów wynika, że zdarzały się przypadki, kiedy na skutek denuncjacji, np. sąsiadów, policja +granatowa+ znajdowała kryjówki Żydów w polskich domach, po czym odstępowała od wykonania kary śmierci na Polakach oraz informowania o zaistniałej sytuacji Niemców. Natomiast schwytani Żydzi bywali rozstrzeliwani na miejscu lub odstawiani do siedziby niemieckiej żandarmerii, gdzie tłumaczono, że schwytano ich w innym miejscu niż w rzeczywistości a następnie dokonywano egzekucji" - mówił Petelewicz.
Na mocy rozporządzenia generalnego gubernatora wszelka pomoc świadczona Żydom przez ludność polską miała być karana śmiercią. Według szacunków IPN za ratowanie Żydów w czasie II wojny światowej zginęło ponad tysiąc Polaków, badania w tym zakresie są nadal prowadzone. Dokładna liczba ofiar jest jednak niemożliwa do ustalenia.
Żydom pomagali Polacy o różnym statusie społecznym, m.in. chłopi, robotnicy oraz przedstawiciele inteligencji. Funkcjonariusze polskiej policji tzw. granatowej, którzy tropili ukrywających się członków polskiego podziemia i Żydów byli piętnowani przez konspiracyjne organy prasowe, na łamach których uznawano ich za zdrajców i kolaborantów.
Kierownictwo Walki Cywilnej, któremu w Polskim Państwie Podziemnym podlegał wymiar sprawiedliwości, wydało ostrzeżenie, że szantaż wobec Żydów i ich denuncjowanie będą karane z całą surowością.
W grudniu 1942 r. przy Delegaturze Rządu RP na Kraj powstała Rada Pomocy Żydom "Żegota", jedyna w okupowanej przez Niemców Europie instytucja państwowa ratująca Żydów od Zagłady.
„Żegota” udzieliła wsparcia materialnego około 4 tys. osób, ponadto zdobywała dokumenty (ok. 50 tys.), szukała mieszkań i kryjówek dla uciekinierów z gett, w miarę możliwości starała się również zapewnić im opiekę medyczną. Dzięki wysiłkom Ireny Sendlerowej i jej referatu opieką udało się objąć m.in. 2,5 tys. żydowskich dzieci wyprowadzonych z warszawskiego getta.
Historycy szacują, że wojnę na okupowanych przez Niemców ziemiach polskich przeżyło od 30 tys. do 120 tys. Żydów.
„Przeciętnie w uratowanie jednej osoby (rodziny żydowskiej) mogło być zaangażowanych od kilku do kilkudziesięciu Polaków wraz z rodzinami. Daje to minimum od 300 tys. do 1 mln Polaków, którzy – w ten czy inny sposób – próbowali aktywnie pomóc potrzebującym” - pisał prof. Jan Żaryn (Teki Edukacyjne IPN „Polacy ratujący Żydów w latach II wojny światowej”).
„Pojęcie +udzielania pomocy+ należy bowiem skonfrontować z warunkami okupacyjnymi, w których nawet incydentalny gest dobroci, a nie tylko stała gościnność, mógł wpłynąć na przedłużenie czyjegoś życia bądź utratę własnego” - podkreślał Żaryn.
Według szacunków IPN za ratowanie Żydów w czasie II wojny światowej zginęło ponad tysiąc Polaków, badania w tym zakresie są nadal prowadzone. Dokładna liczba ofiar jest jednak niemożliwa do ustalenia.
Instytut Yad Vashem odznacza medalami "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata" osoby, które w czasie Zagłady ratowały Żydów. Do tej pory uhonorowano nimi ponad 26 tys. ludzi, wśród nich ponad 6,6 tys. Polaków. (PAP)
wmk/ mjs/