Współprzewodniczący prawicowo-populistycznej partii AfD Alexander Gauland, który niedawno porównał czasy hitleryzmu do "ptasiej kupy w ponadtysiącletniej historii Niemiec", w poniedziałek zapewnił, że nie zamierzał relatywizować zbrodni narodowego socjalizmu.
Gauland powiedział, że za pomocą wyrażenia "ptasia kupa" chciał wyrazić "najgłębszą pogardę" dla nazizmu. Dodał jednak, że musi przyjąć do wiadomości, że wiele osób uznało jego wypowiedź za niestosowne bagatelizowanie zbrodni z lat 1933-1945.
"Bynajmniej nie chciałem, by powstało takie wrażenie, co jednoznacznie wynika z pozostałej części mojej wypowiedzi" - podkreślił Gauland. "Żałuję powstałej sytuacji. Nigdy nie było moim zamiarem bagatelizować czy wręcz wyszydzać ofiary zbrodniczego systemu" - dodał.
W sobotę Gauland, który jest współprzewodniczącym AfD (Alternatywa dla Niemiec) i szefem jej frakcji w Bundestagu, na spotkaniu z partyjną młodzieżówką Junge Alternative w Turyngii powiedział, że Niemcy ponoszą odpowiedzialność za czasy narodowego socjalizmu, ale rządy Adolfa Hitlera to "zaledwie ptasia kupa w ponadtysiącletniej niemieckiej historii sukcesów". "Mamy sławną historię, a ta, drodzy przyjaciele, trwała dłużej niż te przeklęte 12 lat" - podkreślił.
Jego słowa potępił w poniedziałek niemiecki rząd. "To haniebne, że musimy odnosić się do podobnych słów wygłoszonych przez deputowanego Bundestagu" - oświadczył rzecznik Steffen Seibert. Jak dodał, rząd stanowczo sprzeciwia się wszelkim próbom relatywizowania narodowego socjalizmu. Tylko dzięki temu, że kraj i wszystkie jego rządy podzielały to stanowisko, Niemcy stały się na powrót uznanym członkiem społeczności międzynarodowej - zaznaczył Seibert.
Słowa Gaulanda o hitleryzmie znalazły wielu obrońców wśród polityków AfD, w tym szefa struktur partyjnych w Turyngii Bjoerna Hoeckego. "Wszyscy ci hipermoraliści, którzy teraz znowu się odzywają (...), którzy swoją polityką doprowadzili do tego, że nasze krajowe bezpieczeństwo się rozpada, którzy przynajmniej pośrednio są odpowiedzialni za to, że nasze córki i żony są zaczepiane, gwałcone i zabijane, w moich oczach stracili wszelkie prawo do moralizowania na temat polityków AfD" - powiedział Hoecke. Znany jest z tego, że w zeszłym roku zażądał "zwrotu o 180 stopni, jeśli chodzi o debatę historyczną" w Niemczech. Jednak w AfD pojawiły się też głosy krytyczne. Grupa umiarkowanych przedstawicieli partii, Alternative Mitte, w wydanym w niedzielę wieczorem oświadczeniu zażądała od Gaulanda oficjalnych przeprosin. Oceniła, że wypowiedź Gaulanda była "co najmniej dwuznaczna" oraz że "coś podobnego nie może się przydarzyć politykowi z minimum wyczucia i poczucia odpowiedzialności za naszą historię".
Kierownictwo AfD w poniedziałek skrytykowało w oświadczeniu członków Junge Alternative za to, że na sobotnim spotkaniu z Gaulandem odśpiewali w całości pieśń "Deutschlandlied", w tym zwrotkę zaczynającą się od słów "Niemcy, Niemcy ponad wszystko", z której zrezygnowano po II wojnie światowej.
Przywódca młodzieżówki Damian Lohr powiedział, że "przyjął do wiadomości" krytykę, jednak bronił się, mówiąc, że śpiewanie tej zwrotki nie jest zakazane, a sama pieśń została "wykorzystana w złym celu przez nazistów".
Wypowiedź Gaulanda potępił m.in. prezydent Frank-Walter Steinmeier, główne partie niemieckie i Międzynarodowy Komitet Oświęcimski.
AfD powstała na początku 2013 roku na fali sprzeciwu wobec pomocy finansowej dla Grecji i innych zadłużonych krajów UE. Od 2015 roku głównym hasłem ugrupowania jest zamknięcie granic Niemiec dla migrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, ograniczenie wpływów islamu, zaostrzenie walki z przestępczością oraz poprawa relacji z Rosją. Po wyborach parlamentarnych w 2017 roku AfD stała się trzecią siłą w kraju i po raz pierwszy wprowadziła do Bundestagu swoich posłów. (PAP)
akl/ mc/
arch.