Polska naruszyła europejską konwencję, ograniczając swojej obywatelce dostęp do pełnej dokumentacji na jej temat, zgromadzonej w Instytucie Pamięci Narodowej - orzekł we wtorek Europejski Trybunał Praw Człowieka. Na skutek tego wyroku Polska ma w ciągu trzech miesięcy zapłacić skarżącej pięć tysięcy euro odszkodowania. Trybunał oddalił natomiast jej roszczenie o zadośćuczynienie.
Sprawa rozpatrywana przez Europejski Trybunał Praw Człowieka dotyczyła Joanny Szulc, urodzonej w 1953 r. Jej nazwisko znalazło się na opublikowanej w styczniu 2005 r. tzw. liście Wildsteina, zawierającej ok. 240 tysięcy nazwisk, będącej indeksem archiwalnych zasobów akt Instytutu Pamięci Narodowej.
Już w 2001 r. Szulc zwróciła się do IPN o wgląd do dokumentów zgromadzonych na jej temat. Twierdziła, że w przeszłości komunistyczne służby bezpieczeństwa próbowały zwerbować ją do współpracy, za każdym razem bezskutecznie. W IPN nie uzyskała jednak pełnego dostępu, bo uznano, że nie przysługuje jej status pokrzywdzonej.
W sukurs kobiecie przyszedł Trybunał Konstytucyjny, który w październiku 2005 r. uznał za sprzeczne z konstytucją te przepisy ustawy o IPN, które uzależniały prawo do dostępu do dokumentów IPN od uzyskania statusu pokrzywdzonego.
Już w 2001 r. Szulc zwróciła się do IPN o wgląd do dokumentów zgromadzonych na jej temat. Twierdziła, że w przeszłości komunistyczne służby bezpieczeństwa próbowały zwerbować ją do współpracy, za każdym razem bezskutecznie. W IPN nie uzyskała jednak pełnego dostępu, bo uznano, że nie przysługuje jej status pokrzywdzonej.
Powołując się na ten wyrok, Szulc ponownie wystąpiła do IPN o wgląd do dokumentów na swój temat. Tym razem udzielono jej dostępu, przyznając jej status "obiekt zainteresowania SB". Nadal jednak kobieta nie mogła zajrzeć do wszystkich dokumentów, nie mogła dostać żadnych kopii ani robić notatek.
W międzyczasie ustawa o IPN była zmieniona, ale w maju 2007 r. Trybunał Konstytucyjny wydał kolejny wyrok, w którym stwierdził niezgodność z konstytucją przepisów nowelizacji. Kobieta ponownie zażądała wglądu do wszystkich dokumentów jej dotyczących, znów bezskutecznie.
W końcu Szulc złożyła skargę do sądu administracyjnego. W pierwszej instancji przegrała, ale Naczelny Sąd Administracyjny uchylił wyrok sądu wojewódzkiego. NSA zrobił tak, gdy zapadł trzeci już lustracyjny wyrok Trybunału Konstytucyjnego - w październiku 2010 r.
Po tym wyroku, w sierpniu 2011 r. warszawski oddział IPN przyznał kobiecie pełny dostęp do kopii wszystkich dokumentów jej dotyczących. Nie wstrzymało to jednak toku jej sprawy przed Europejskim Trybunałem.
Kobieta wniosła skargę do ETPC w 2008 r. Zarzuciła w niej polskim władzom, że odmawiając jej przez kilka lat dostępu do wszystkich istotnych dokumentów na jej temat, naruszyły tym samym art. 8 europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, gwarantujący prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego.
We wtorek ETPC uznał jej skargę za zasadną. Orzekł, że odmowa dostępu do akt mogła być dla skarżącej zagrożeniem dla jej reputacji. Uzasadniając wyrok Trybunał zwrócił uwagę na to, że archiwa IPN zawierają informacje, które zostały zebrane często bez podstawy prawnej lub z naruszeniem przepisów.
"Najnowsza historia krajów postkomunistycznych wskazuje, że dokumenty tworzone przez byłe służby bezpieczeństwa mogą być wykorzystywane w sposób instrumentalny dla celów politycznych lub innych" - stwierdził ETPC.
Trybunał szczególnie podkreślił to, że kobieta przez ponad 10 lat podejmowała próby dostępu do dokumentów na swój temat. Stało się to możliwe dopiero po kolejnym wyroku Trybunału Konstytucyjnego z października 2010 r. i zmianie ustawy o IPN, który usuwa wszelkie przeszkody do pełnego dostępu do dokumentów będących w posiadaniu Instytutu - zauważył Trybunał.
Wyrok ETPC nie jest ostateczny (sygn. 43932/08). Każdej ze stron przysługuje odwołanie do Wielkiej Izby Trybunału.
Katarzyna Jędrzejewska (PAP)
kjed/ bno/ jra/