Koncertem, mszą św. oraz marszem pamięci uczczono w niedzielę w Rudniku nad Sanem (Podkarpackie) pamięć członków niepodległościowej Młodzieżowej Organizacji Orlęta. 70 lat temu założyli ją uczniowie miejscowego liceum; organizacja działała prawie dwa i pół roku.
"Za swój młodzieńczy idealizm zapłacili ogromną cenę. Główni przywódcy zostali skazani na 15 lat więzienia" – powiedział PAP historyk z oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Rzeszowie Bogusław Wójcik.
Patronat honorowy nad obchodami objął prezydent Polski prezydent Andrzej Duda.
Rudnickie Orlęta powstały w maju 1947 r., organizacja działała do października 1949 r. Założyli ją uczniowie miejscowej szkoły średniej. "Był to ich sprzeciw wobec tego, co po 1944 r. działo się w naszym kraju, czyli m.in. wprowadzania na siłę ustroju komunistycznego, ograniczaniu wolności, represjonowania opozycji" – zauważył Wójcik.
Młodzieżowa Organizacja Orlęta prowadziła głównie działalność propagandową. Swoim zasięgiem obejmowała kilka powiatów dzisiejszego Podkarpacia.
W ocenie Bogusława Wójcika z IPN, rudnickie Orlęta były jedną z największych i najprężniejszych konspiracyjnych organizacji młodzieżowych działających w latach 1944-56. Szacuje się, że w Polsce działo wtedy blisko tysiąc takich organizacji. "Młodzi z rudnickich Orląt wyróżniali się m.in. liczebnością. Przez organizację przewinęło się co najmniej 225 osób. Działali też wyjątkowo długo jak na ówczesne warunki, bo prawie 2,5 roku. Według analiz MSW z lat 80. tego typu organizacje były średnio już po pół roku likwidowane przez UB" – mówił Wójcik.
Wydawali dwa pisma "Świt" i "Pobudkę", prowadzili akcje ulotkowe, ostrzegali przed wstępowaniem do popierających przez komunistów organizacji np. Związku Młodzieży Polskiej, czy Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. "Jak określali to w swoich publikacjach, w ten sposób walczyli o zachowanie tożsamości kulturowej i narodowej" – zaznaczył historyk.
W ocenie Wójcika, rudnickie Orlęta były jedną z największych i najprężniejszych konspiracyjnych organizacji młodzieżowych działających w latach 1944-56. Szacuje się, że w Polsce działo wtedy blisko tysiąc takich organizacji. "Młodzi z rudnickich Orląt wyróżniali się m.in. liczebnością. Przez organizację przewinęło się co najmniej 225 osób. Działali też wyjątkowo długo jak na ówczesne warunki, bo prawie 2,5 roku. Według analiz MSW z lat 80. tego typu organizacje były średnio już po pół roku likwidowane przez UB" – mówił Wójcik.
Komuniści rudnickie Orlęta rozbili w 1949 roku. Represje były dramatyczne. Najpierw czekało ich okrutne śledztwo. Byli bici, zastraszani, zamykani w ciemnicach, gdzie stali w zimnej wodzie. Jak wspominał jeden z represjonowanych, zakończenie śledztwa i skazujący wyrok był dla wielu "swoistym wybawieniem z katowskich cel UB".
Wyroki zapadły surowe. Główni przywódcy Orląt Stanisław Mandecki i Lesław Popowicz zostali skazani na 15 lat więzienia. W sumie skazano 68 osób; wielu na wyroki od sześciu do 10 lat. Kary odbywali w ciężkich więzieniach we Wronkach, Rawiczu i Strzelcach Opolskich. Mandecki, który jako ostatni opuścił więzienie, na wolność wyszedł w lutym 1957 r.
Na tym nie kończyły się konsekwencje. "UB, a potem SB, nie zapomniało o nich. Nie mogli skończyć studiów, mieli trudności ze znalezieniem pracy, byli napiętnowani społecznie. Musieli sobie też radzić z traumą wieloletniego więzienia. Zapłacili ogromną cenę za swój młodzieńczy idealizm" – podkreślił Wójcik.
Niedzielne uroczystości 70. rocznicy powstania Orląt rudnickich rozpoczął koncert dedykowany członkom tej organizacji. Następnie po mszy św. na cmentarz w Rudniku przeszedł Marsz Pamięci. Tam na grobie kapelana Orląt ks. Adama Wojnarowskiego złożono kwiaty.(PAP)
kyc/ hgt/