Brytyjski następca tronu książę Karol i b. królowa holenderska Beatrix wzięli udział w sobotę w obchodach 75. rocznicy operacji Market Garden w Arnhem. Książę uczestniczył też w ceremonii w Driel, gdzie uczcił pamięć 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej.
Operacja Market Garden była jedną z największych operacji z udziałem alianckich wojsk powietrznodesantowych. Przeprowadzono ją w dniach 17-26 września 1944 r. na terytorium okupowanej Holandii. Uczestniczyła w niej też 1. Samodzielna Brygada Spadochronowa sformowana przez gen. brygady Stanisława Sosabowskiego z nadzieją na desant w Polsce.
Ocenia się, że w walkach w Arnhem wzięło udział ok. 10,6 tys. żołnierzy alianckich, spośród których zaledwie 2,4 tys. powróciło do domu.
W ramach uroczystości rocznicowych książę Walii, Karol oraz b. monarchini holenderska, księżna Beatrix, która abdykowała w 2013 r., zaszczycili swą obecnością doroczne uroczystości organizowane w punkcie Ginkel Heath w pobliżu Arnhem, gdzie dokonany został pierwszy zrzut skoczków - czytamy na portalu The Crown Chronicles.
Karol, który jest tytularnym dowódcą Pułku Powietrzno-Desantowego, złożył w Ginkel Heath wieniec upamiętniający uczestników operacji, a następnie spotkał się z weteranami, którzy uczestniczyli w bitwie pod Arnhem. Następca tronu wystąpił w mundurze wojskowym.
W drugiej części wizyty - jak relacjonuje Katie Balfe w The Crown Chronickles, książę Karol - już "po cywilnemu" - odwiedził kościół pod wezwaniem św. Euzebiusza, gdzie otworzył wystawę poglądową na temat Market Garden, przygotowaną przez czterystu uczniów ze szkół podstawowych i średnich w Arnhem.
Stamtąd dziedzic brytyjskiej korony udał się do Driel, gdzie "uhonorował pamięć generała brygady Stanisława Sosabowskiego i jego 1000 polskich spadochroniarzy, którzy dokonali desantu w Driel". Uczestnicząc w ceremonii i składając wieniec, książę Karol oddał hołd nie tylko polskiemu dowódcy, ale i "wszystkim walczącym w operacji Market Garden".
Sama operacja, mająca na celu rozdzielenie wojsk niemieckich i obejście od północy niemieckiej linii Zygfryda, co miało ułatwić wtargnięcie do Zagłębia Ruhry, zakończyła się niepowodzeniem. Historycy uważają ją za ostatnie większe zwycięstwo militarne III Rzeszy. Jeśliby operacja zakończyła się powodzeniem, szanse na szybsze zakończenie wojny mogłyby się urealnić - twierdzą historycy, ale tak się nie stało.
Operacja zaplanowana została przez marszałka Montgomery’ego, który stojąc na czele 21. Grupy Armii, rywalizował z dowódcą amerykańskiej 3. Armii generałem George’em Pattonem o to, kto pierwszy dotrze do terenów przemysłowych III Rzeszy. Montgomery przekonał do tej operacji generała Dwighta Eisenhowera mimo wielkiego ryzyka jej przeprowadzenia.
Kluczowym zadaniem stawianym przez dowództwo w ramach całej operacji było przejęcie kontroli nad mostami na Renie i innych rzekach, zanim Niemcy zdążą je zniszczyć. Aliantom udało się przejąć kontrolę nad pierwszymi mostami, ale ostatecznym rezultatem operacji była porażka, ponieważ nie zdobyto ostatniego mostu w Arnhem. Niemiecka kontrofensywa zdziesiątkowała brytyjską I Dywizję Powietrznodesantową, powodując większe straty od tych, które alianci ponieśli podczas lądowania w Normandii.
Brytyjskie dowództwo obciążyło częściową odpowiedzialnością za niepowodzenie operacji polskiego generała, mimo że jego uwagi i spostrzeżenia, które mogły były ocalić akcję, były systematycznie ignorowane.
Sosabowskiemu odebrano dowództwo 1. SBS, a za bitwę pod Arnhem został odznaczony jedynie Krzyżem Walecznych. (PAP)
mars/