Złożeniem wieńców przez przedstawicieli władz i kombatantów uczczono 73. rocznicę zdobycia przez powstańców gmachu warszawskiej Polskiej Akcyjnej Spółki Telefonicznej. PAST-a to warszawskie Monte Cassino - mówił p.o. szefa Urzędu ds. Kombatantów Jan Józef Kasprzyk.
Kwiaty złożono przed znajdującą się na budynku tablicą upamiętniającą to wydarzenie.
"Zdobycie PAST-y miało znaczenie nie tylko strategiczne i militarne, ale również moralne. Dlatego wydaje mi się, że można mówić o tym miejscu, jako o takim warszawskim Monte Cassino. Bo podobnie jak żołnierze II Korpusu gen. Władysława Andersa zdobywali niezdobyty szczyt" - mówił p.o. szefa Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk.
"Zdobycie PAST-y miało znaczenie nie tylko strategiczne i militarne, ale również moralne. Dlatego wydaje mi się, że można mówić o tym miejscu, jako o takim warszawskim Monte Cassino. Bo podobnie jak żołnierze II Korpusu gen. Władysława Andersa zdobywali niezdobyty szczyt" - mówił podczas poniedziałkowych uroczystości w gmachu PAST-y p.o. szefa Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk.
Jak zaznaczył to "upór, determinacja, waleczność żołnierzy, niezwykła odwaga i precyzja" spowodowały, że to miejsce niezdobyte, które w dużej mierze kontrolowało Śródmieście, znalazło się po kilku tygodniach ciężkich bojów w polskich rękach. "I żołnierze batalionu +Kiliński+ udowodnili, że dla Polaków nie ma rzeczy niemożliwych. Że odwaga i wiara w niepodległość, w wolną Rzeczpospolitą daje siłę, daje moc" - powiedział.
"Z tym miejscem wiąże się jeszcze jedna, niezwykle istotna rzecz. W Paście bije serce niepodległej Polski. Przez to, że stała się siedzibą Fundacji Polskiego Państwa Podziemnego, Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej pokazuje, że tu w centrum Warszawy, w gmachu zwieńczonym znakiem Polski Walczącej mogą przybywać młodzi ludzie i uczyć się czym jest patriotyzm i służba ojczyźnie" - podkreślił Kasprzyk, dziękując wszystkim, którzy "czynią to miejsce prawdziwym punktem edukacji historycznej na mapie Warszawy".
Stanisław Brzosko ps. Socha ze środowiska batalionu "Kiliński" Światowego Związku Żołnierzy AK, opowiadając o walkach o PAST-ę przypomniał, że do gmachu - podobnie jak teraz - było tylko jedno wejście i inaczej się do niego nie było można dostać, gmach miał także solidne mury. "My mimo większej liczebności jako atakujący byliśmy w tej sytuacji stroną słabszą. Dlatego kilka początkowych szturmów kończyło się niepowodzeniem i stratami zmuszając do opracowywania ciągle nowych planów" - powiedział.
Po zdobyciu PAST-y na gmachu wywieszono polską flagę. "Myślę, że jak na warunki powstańcze to był przypadek dobrze przeprowadzonej akcji zakończonej sukcesem. Patrząc na dzisiejsze liczne zgromadzenie cieszy nas, że nasza tradycja zostanie zachowana. Wiemy, że PAST-a jest w dobrych rękach, jesteśmy tu zawsze gościnnie i serdecznie przyjmowani" - mówił Stanisław Brzosko ps. Socha ze środowiska batalionu "Kiliński" ŚZŻAK i zwrócił się do obecnych, by strzegli tradycji powstańczej i pamiętali o historii.
"W końcu doszliśmy do wniosku, że dostanie się do PAST-y wejściem od frontu, starannie zabarykadowanym przez Niemców nie powiedzie się. Była koncepcja, by gmach podpalić, ale sprzeciwiał się temu przedstawiciel dyrekcji PAST-y argumentując, że są tam niezwykle kosztowne i nowoczesne urządzenia. I ten aspekt prawie do ostatecznego szturmu przeważał. Jednak podczas licznych narad doszliśmy do wniosku, że obecne metody nie działają. Tak się złożyło, że na poczcie zdobyliśmy motopompy. I kiedy udało się opracować skład mieszanki by użyć je jako miotacze ognia doszliśmy do wniosku, że musimy jednak PAST-ę podpalić" - relacjonował Brzosko.
"Nasz plan polegał na wybiciu otworów w bokach PAST-y, z pominięciem wchodzenia przez bramę główną. To był plan bardzo śmiały, opracowany przez ludzi i śmiałych i odważnych. W wojsku powstańczym panował bowiem niezwykły duch, niebywała śmiałość, odwaga i wytrwałość. Ostateczny szturm był opracowany bardzo szczegółowo. Kiedy udało się wybić otwory, pierwsze oddziały, które się wdarły do środka były zdezorientowane. To były ciemne pomieszczenia, z których wyskakiwali Niemcy. Znaczna ich część zeszła do piwnicy i dopiero z niej zostali wyciągnięci, ale o tym już nie mówię, bo to ogólnie znana scena, jeden z najwspanialszych triumfów powstańczych" - podkreślił.
Po zdobyciu PAST-y na gmachu wywieszono polską flagę. "Myślę, że jak na warunki powstańcze to był przypadek dobrze przeprowadzonej akcji zakończonej sukcesem. Patrząc na dzisiejsze liczne zgromadzenie cieszy nas, że nasza tradycja zostanie zachowana. Wiemy, że PAST-a jest w dobrych rękach, jesteśmy tu zawsze gościnnie i serdecznie przyjmowani" - dodał Brzosko i zwrócił się do obecnych, by strzegli tradycji powstańczej i pamiętali o historii.
Później odbył się koncert piosenek powstańczych w wykonaniu Trupy Teatralnej "Warszawiaki". Uroczystości poprzedziła msza św. w kościele Wszystkich Świętych w intencji żołnierzy batalionu "Kiliński".
Od początku Powstania Warszawskiego żołnierze AK podejmowali próby zdobycia gmachu PAST-y, obsadzonego przez niemieckich snajperów. PAST-a była przed wojną drugim po Prudentialu najwyższym budynkiem w Warszawie. Aby pokonać niemiecką załogę, powstańcy podpalali budynek za pomocą miotaczy ognia zrobionych ze strażackich motopomp. Ostatecznie gmach zdobyto 20 sierpnia 1944 r.
Poza zdobyciem PAST-y batalion "Kiliński" wsławił się także zdobyciem Prudentialu i Poczty Głównej. W czasie Powstania oddział po napływie ochotników osiągnął stan ok. 2 tys. żołnierzy (w godzinie "W" batalion liczył ok. 900 żołnierzy; uzbrojonych było ok. 10 proc. z nich). Batalion "Kiliński" był niepokonany; do końca Powstania, do momentu kapitulacji, jego żołnierze utrzymali się na zdobytych pozycjach. (PAP)
akn/ agz/